(Myszków) Myszków przypomina obecnie „oblężone miasto”. Z trzech newralgicznych stron prowadzone są prace związane z przebudową dróg, które uprzykrzają życie kierowcom. Na drodze wojewódzkiej 791 przy wjeździe do miasta od strony Postępu trwa budowa zjazdu na obwodnicę i samej trasy, którą kierowcy wkrótce omijać będą Myszków. Podobnie jest na tej samej drodze za Mrzygłodem, w stronę Zawiercia, gdzie obwodnica przecinać będzie wojewódzką arterię. Na domiar złego trwają także prace na przebiegającej przez Myszków drodze wojewódzkiej 793, gdzie kompletnie rozkopany jest odcinek od skrzyżowania z ulicą Sikorskiego i Jana Pawła II w stronę Żarek. Przejazd w tamtym kierunku ulicą Kościuszki jest niemożliwy. Ruch we wspomnianych miejscach regulują czasowo ustawione znaki i sygnalizacja świetlna. Kierowcy nie zawsze chcą się do nich stosować, przez co czasami dochodzi do sytuacji konfliktowych, tworzą się też korki. Drogowe kłopoty – według planów - mają zakończyć się z końcem października, ale jest szansa, że stanie się to wcześniej.
O pracach drogowych prowadzonych na obrzeżach Myszkowa i w jego centrum mówił podczas ostatniej Sesji Rady Powiatu Starosta Myszkowski Dariusz Lasecki. Z rozmów jakie przeprowadził z firmami wykonującymi remonty wynika, że być może drogowcy „wyrobią się” szybciej. - Jeśli chodzi o budowany odcinek obwodnicy Mrzygłód – Postęp, prace wykonywane są terminowo. Jest nawet taka szansa, że zakończą się szybciej niż było to pierwotnie planowane. Tak wynika z prowadzonych przez mnie ostatnio rozmów z przedstawicielami firm wykonujących prace, z rozmów z dyrektorem kontaktu, który poinformował mnie, że być może nawet będą gotowi zakończyć pracę o miesiąc wcześniej. Termin zakończenia realizacji inwestycji to koniec października bieżącego roku. Jeśli chodzi o zakończenie inwestycji polegającej na przebudowie drogi wojewódzkiej 793, na odcinku Myszków – Żarki, tu również prace przebiegają zgodnie z przyjętym przez wykonawców terminarzem. Również w tym przypadku istnieje szansa – jest to informacja od przedstawicieli firmy Drog-Bud, która wykonuje inwestycję – że zakończą prace miesiąc wcześniej, przed wyznaczonym terminem opiewającym na koniec października. W tej chwili jest tam już położony asfalt, na docinku od Żarek do Czarnej Strugi. Most przy skręcie na Jaworznik też jest już wykonany, ale pracownicy czekają, żeby wylany tam beton zastygł całkowicie. Kiedy to się stanie będą na nim także kładli asfalt. Od tego mostu do ulicy Dworskiej asfalt jest wykonany. Wkrótce ma być położona pierwsza warstwa asfaltu od ulicy Dworskiej do hurtowni samochodowej i z materiałami szewskimi. Na całej długości od Żarek do ulicy Dworskiej są położone dwie warstwy asfaltu, nie jest jeszcze położona ostatnia warstwa, ścieralna. Ona będzie wykonywana na całej długości po zakończeniu prac na wszystkich odcinkach . Od strony ulicy Sucharskiego, a właściwie jeszcze przed ulicą Sucharskiego pracownicy kończą wykonywanie kanalizacji do skrzyżowania, i z tego co wiem, robotnicy chcą również do końca czerwca położyć w tym miejscu dwie warstwy asfaltu. Mam nadzieję, że już w okolicach wakacji cała droga będzie przejezdna. Ona i w tym momencie jest przejezdna, ale komfort jazdy pozostawia oczywiście wiele do życzenia. Po położeniu asfaltu będą tam oczywiście trwać jeszcze prace związane z wykonywaniem chodnika i ścieżki pieszo rowerowej – informował Starosta Dariusz Lasecki.
„CZERWONE” ZNACZY STÓJ!
Do naszej redakcji docierały głosy kierowców narzekających na korki tworzące się przed sygnalizatorami świetlnymi ustawionymi w Postępie i Mrzygłodzie. – One są ustawione bardzo źle. „Zielone” pali się tak krótko, że w czasie jednej zmiany uda się przejechać czterem – pięciu samochodom, a jak się trafi ciężarówka, to nawet tylko dwóm albo trzem. Może gazeta byłaby w stanie zainterweniować, żeby zielone paliło się dłużej, bo w godzinach szczytu tworzą się olbrzymie korki i żeby przejechać trzeba czekać kilkanaście minut. Kiedy jest gorąco, to w autach trudno wytrzymać czekając na swoją kolej – złościli się dzwoniący do naszej redakcji kierowcy. Sprawdziliśmy, czy problem rzeczywiście istnieje, choć bazując na własnych doświadczeniach nie spostrzegliśmy by było tak, jak mówili zgłaszający się do nas czytelnicy. Postanowiliśmy przez dłuższy czas obserwować to co dzieje się przed sygnalizatorami i zdania nie zmieniamy. Kontaktującym się z nami kierowcom trudno przyznać rację. Często za tworzące się korki ponoszą winę sami użytkownicy pojazdów. Niestety bardzo często zdarza się, że tych nie powstrzymuje przed jazdą zapalone na sygnalizatorze czerwone światło. Wielu kierujących pędzi dalej, sądząc, że uda im się przejechać zanim kierowcy z drugiej strony dostaną pozwolenie na swój przejazd. I często jest tak, że w danym kierunku pali się już zielone światło, ale czekający przed nim na swoją kolej kierowcy nie mogą jechać, bo jeszcze jadą ci którzy wjechali na jedyny służący do ruchu pas na czerwonym świetle. W takiej sytuacji zdarza się, że „zielonego” faktycznie „wystarczy” tylko dla kilku aut. Ale to nie wina ustawienia sygnalizacji, tylko karygodnych nawyków niektórych kierujących. Wyczyny kilku z nich udało nam się zarejestrować. Dlatego przypominamy: „Czerwone” znaczy stój!
Robert Bączyńki
Napisz komentarz
Komentarze