(Myszków) Prawie rok burmistrz Myszkowa Włodzimierz Żak zwlekał z odpowiedzią mieszkańcom Mijaczowa, którzy prosili o rozpatrzenie możliwości zwiększenia bezpieczeństwa na ulicy Leśnej. Chcieli poprawy oznakowania, ewentualnie pomysłów na spowolnienie ruchu samochodów. Na wniosek złożony w urzędzie 14 marca.. 2017 burmistrz, przez zastępcę, odpowiedział… w lutym 2018. Odpowiedział, że się nie da i „będą monitorować”. Pytanie tylko, czy przy tak prostej - wydawałoby się - sprawie, mieszkańcy dzielnicy będą mieli tyle wyrozumiałości, żeby czekać trzecią kadencję. Bo na rozwiązanie problemu do jesieni (wybory samorządowe), jak wynika z pisma burmistrza, szanse są niewielkie.
Kilkadziesiąt osób z osiedla ulicy Leśnej napisało w marcu 2017, że proszą o podjęcie takich działań, aby na odcinku pomiędzy blokami MTBS a sklepem spożywczym na Leśniej, zastosować takie rozwiązania, które zwiększyłyby bezpieczeństwo pieszych: „zwracamy się z prośbą o spowolnienie ruchu pojazdów. (…) w blokach MTBS zamieszkują rodziny z dziećmi i osoby starsze, którym piesze poruszanie się w tym miejscu staje się niebezpieczne, z uwagi na to, że samochody notorycznie przekraczają prędkość, a kierowcy nie zwracają uwagi na osoby piesze. Uważamy, że to miejsce powinno być oznaczone w postaci znaków pionowych i poziomych tj. pasów dla pieszych, ew. progów zwalniających”.
Mieszkańcy długo czekali na odpowiedź, ale się nie doczekali. W styczniu 2018 ich przedstawiciel, Sławomir Kaczyński przypomniał pisemnie burmistrzowi, że czekają na odpowiedź. Ta, która przyszła w lutym to pokaz bezradności Urzędu Miasta Myszkowa. Najpierw z-ca burmistrza Iwona Franelak przyznała, że gmina w roku 2017 cztery razy ogłaszała zapytania ofertowe na „odnowę oznakowania poziomego”, które uwzględniały malowanie znaku P-10 w ciągu ulicy Leśnej. Niewtajemniczonym, wyjaśniamy urzędniczy bełkot, że P-10 to popularna „zebra”, czyli przejście dla pieszych. Iwona Franelak nie wyjaśnia jednak, czy mieszkańcy mogli liczyć na „zebrę” w miejscu przez nich proponowanym. Wyjaśnienie wiceburmistrz, że gmina próbowała w 2017 roku 4 razy, zawiera jedną śmieszną informację. Pierwszą próbę znalezienia wykonawcy miasto podjęło… 12 października. I do końca roku „nie dało rady”. Bo albo nikt się nie zgłosił, albo zrezygnował. To rzeczywiście porażające, że z Żakiem i Franelak nikt nie chce współpracować przy znakach….
W lutym 2018 burmistrz odpowiedziała mieszkańcom (po ponagleniu Sławomira Kaczyńskiego), że „planuje ogłoszenie zapytania ofertowego” oraz „zwróci się do Komendy Powiatowej Policji w Myszkowie z prośbą o „monitorowanie ruchu w ciągu ww. drogi gminnej”. Dziwne, że Iwona Franelak, choć jest tylko 3 lata zastępcą burmistrza, nie potrafi pisać inaczej, niż urzędniczą nowomową. Tłumaczymy więc: drodzy mieszkańcy, próbowaliśmy, nie udało nam się, może zrobi to za nas policja.
Tu akurat można liczyć na pomoc myszkowskich policjantów, których częściej z radarem widać nie na rogatkach miasta, ale właśnie w centrum, np. na ul. Słowackiego, gdzie kontrolują prędkość pojazdów. Czyli tam, gdzie jej przekraczanie jest bardziej uciążliwe dla mieszkańców i niebezpieczne. Może więc patrol z suszarką na Leśną?
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze