(Lelów) Już po raz siódmy w Lelowie odbyło się Święto Ciulimu i Czulentu. Te dwie potrawy - polska i żydowska - nawiązują do wspólnej przeszłości dwóch narodów – polskiego i żydowskiego, które przez wiele wieków istniały obok siebie w tym małym miasteczku. Choć II wojna światowa i holocaust krwawo położył kres współistnieniu dwóch narodów, to już od siedmiu lat – gmina Lelów i Fundacja Chasydów próbują te zerwane niegdyś więzy ponownie związać przy wspólnym stole, na którym znajdą się i koszerne dania, jaki i regionalne polskie przysmaki.
Koszerny czulent i rodzimy ciulim to potrawy, które od lat przyrządzany był w lelowskich domach. Czym obie potrawy się różnią i jaka jest ich geneza? To wyjaśniali podczas imprezy Zbigniew Bryła i Mirosław Skrzypczyk, którzy chyba o historii Lelowa wiedzą najwięcej (obaj panowie są wiceprezesami Lelowskiego Towarzystwa Historyczno – Kulturalnego).
- Czulent jest potrawą żydowską, zrodzoną z potrzeby spożywania gorącego posiłku w sobotę. Przygotowaniem czulentu żydowskie gospodynie zajmowały się w piątek – jeszcze przed rozpoczęciem szabasu – zgodnie z wymaganiami judaizmu, który zabrania różnych prac, w trakcie tego święta. Z kolei ciulim jest niejako odpowiednikiem czulentu, jednak do jego przygotowania potrzebne są inne składniki. Koszerne mięso wołowe i drobiowe zostało zastąpione przez wieprzowe żeberka. Wśród mieszkańców Lelowa do dziś pozostało jednak przekonanie, że potrawa ta ma charakter świąteczny. Na koniec należy dodać, że kilka lat temu ciulim został wpisany na listę potraw regionalnych województwa śląskiego.
O walorach smakowych ciulimu i czulentu chyba nie trzeba nikogo przekonywać. Oba dania podczas imprezy szybko znalazły swoich amatorów. Kto się spóźnił na imprezę, mógł tylko wylizać garnki. Gospodyniom z KGW Zbyczyce ciulimu zabrakło i w sobotę, i w niedzielę. - Ciulim bardzo się dobrze sprzedaje. Wczoraj brakło, a dzisiaj już ostatni garnek nam został. Wczoraj zrobiliśmy 20 garnków, a dzisiaj kolejne 15. Już w piątek zaczęliśmy strugać ziemniaki, rano je tarliśmy i piekliśmy przez 7 godzin w piecu chlebowym. Porcje na niedzielę gotowaliśmy dzień wcześniej – mówią gospodynie.
PRZEZ ŻOŁĄDEK DO SERCA
Tradycja organizowania święta, któremu patronują dwie potrawy, sięga już 2003 roku. Jego pomysłodawcami są: wójt gminy Lelów Jerzy Szydłowski oraz rabin Simcha Krakowski z Fundacji Chasydów Leżajsk – Polska.
– Droga do serca prowadzi przez żołądek– żartobliwie przypomniał genezę święta wójt Szydłowski – dlatego też doszliśmy do wnioski, że łatwiej się nam będzie dogadać, gdy spróbujemy regionalnej potrawy ciulimu oraz żydowskiego czulentu, a to wszystko doprawimy śliwowicą lelowską.
Rzeczywiście współpraca pomiędzy dwoma narodami świetnie się rozwija, czego dowodem jest nie tylko kolejna edycja imprezy, ale również coraz większa liczba żydowskich pielgrzymów, którzy przybywają rok rocznie do Lelowa na grób cadyka Dawida Biedermana.
Niewątpliwie radość chasydów w tym roku była tym większa, że udało się załatwić większość formalności związanych z odzyskaniem terenów dawnego kirkutu, na którym spoczywa cadyk, święty mąż chasydyzmu.
- Według tego, co jest napisane w naszych książkach historycznych, Żydzi są związani z Lelowem już od 500 lat. Historia Żydów Lelowskich została przerwana podczas drugiej wojny światowej i wydawało się, że już nigdy nie będą mogli w żaden sposób tutaj funkcjonować, ale teraz okazuje się, że są ku temu wspaniałe warunki. Dziękujemy wam za to – powiedział podczas imprezy rabin Simcha Krakowski.
Wśród zaproszonych gości byli również przedstawiciele Instytutu Pamięci Ofiar Holocaustu. Do Lelowa przyjechali: prof. dr hab. Jerzy Zwoździak – dyrektor Instytutu, dr Aaron I. Paz - konsultant, mgr inż. Andrzej Zwierzyński - nadzór inwestycyjny, mgr Władysław Janiszewski - Międzynarodowy Komitet Obozu Zagłady Treblinka oraz mgr Mariusz Jaczewski - dyrektor Funduszu Stypendialnego.
- Podczas planowanej II Konferencji naukowej zdefiniujemy również program współpracy kulturowej i gospodarczej z gminą Lelów. Nasz Instytut poza badaniem przeszłości zajmuje się również problemem współczesnego antysemityzmu oraz aktywizacją życia kulturowego Żydów w Polsce. Jesteśmy zdania, że gdyby było więcej religijnego chasydyzmu, to nie byłoby holocaustu. W sferze kulturowej jesteśmy zainteresowani nurtem chasydów bracławskich, w tym względzie z gminą Lelów mamy pewne styczne zagadnienia, choć również wynikają tu także pewne ograniczenia. Tworzymy inwestycję pn.: Europejskie Centrum Edukacyjne im. rabina Nachmana z Bracławia i chętnie widzimy w niej obecność Gminy Lelów. Szczerze zachęcamy Gminę Lelów do nawiązania partnerskiej współpracy z miastem Umań na Ukrainie, gdzie we wrześniu z całego świata na Rosz haSzana przyjedzie ok. 30 tysięcy chasydów. Mamy zdefiniowane doświadczenie we współpracy z nimi i chętnie będziemy pośredniczyć na rzecz Gminy Lelów w pierwszych kontaktach z właściwymi osobami z tego środowiska. W następnych spotkaniach doprecyzujemy program współpracy z gminą, o ile wójt zaprosi nas ponownie do Lelowa - powiedział nam Aaron I. Paz.
GÓRALE I KLEZMERZY
Lelów to jedno z nielicznych miejsc, gdzie podczas jednej imprezy można usłyszeć żywiołową góralską muzykę obok lirycznych piosenek, które niegdyś śpiewali klezmerzy, czyli żydowscy grajkowie. Góralski folklor – a dokładnie piosenki i tańce beskidzkich góralski - w tym roku zaprezentował Zespół Pieśni i Tańca „Równica” z Ustronia. Natomiast muzykę klezmerską mogliśmy usłyszeć w wykonaniu m.in. zespołu „Chmielnikers”, który co roku gości na lelowskiej scenie. W swoim repertuarze muzykanci z Chmielnika mają zarówno wyrosłe z żydowskiego folkloru piosenki, jak i ballady o miłości i ważnych wydarzeniach rodzinnych.
Warto dodać przy okazji, że ten właśnie zespół uczestniczył (w organizowanym przez Gminny Ośrodek Kultury w Lelowie) w pierwszym dziecięcym i młodzieżowym konkursie piosenki żydowskiej. Najlepszych wykonawców poznaliśmy w niedzielę. Podczas krótkiego koncertu usłyszeliśmy piosenki zespołu „Chmielnikers” w wykonaniu Kariny Bryły, Agaty Molendy i Justyny Piotrowskiej, które kolejno zajęły pierwsze trzy miejsca w kategorii wiekowej 10 – 12 lat. Wśród starszych uczestników najlepsze okazały się: Paulina Labocha (I miejsce), Anna Soluch (II miejsce) i Weronika Janasik (III miejsce).
Na uwagę zasługuje również przestawienie „Wieczór żydowski przy muzyce klezmerskiej”, przygotowane przez uczniów z Gimnazjum w Woli Jachowskiej. Młodzi aktorzy zaprezentowali sceny z życia rodziny żydowskiej, okraszone piosenkami i tańcami żydowskimi oraz oczywiście żydowskim humorem. W innym już klimacie było utrzymane spotkanie muzyczne z poezją żydowską. Liryczne piosenki klezmerskie śpiewała aktorka Danuta Stankiewicz, a Wojciech Wiliński odpowiadał jej, recytując wiersze autorstwa żydowskich poetów.
Klamrą spinająca dwa dni imprezy były występy zespołów działających przy Gminnym Ośrodku Kultury w Lelowie. Dla publiczności zagrały zespoły „Ogniki”, „Płomyki” i najmłodsze „Iskierki”, którymi na co dzień opiekuje się Natalia Gadżuk – Ozga. Zespoły te na swoim koncie mają liczne sukcesy na ogólnopolskich festiwalach, przeglądach piosenki dziecięcej i młodzieżowej.
Aleksandra Kubas
Napisz komentarz
Komentarze