(Myszków) Kierowcy korzystający z myszkowskiego wiaduktu w ulicy Pułaskiego dobrze wiedzą, że jego stan techniczny pozostawia wiele do życzenia. Przeprawa nad torami PKP z roku na rok coraz bardziej się „sypie” i praktycznie jedyną alternatywą dla niego jest już nawet nie jego remont (nawet gruntowny), ale całkowite rozebranie i postawienie go na nowo. To jednak inwestycja liczona w miliony złotych, których w kasie Wojewódzkiego Zarządu Dróg w Katowicach (wiadukt przebiega w drodze wojewódzkiej 793) nie ma. Wszyscy zdają sobie jednak sprawę, że taki stan nie może trwać wiecznie, bo w końcu może dojść do katastrofy. Powoli rodzą się koncepcje co do przyszłości wiaduktu, te na jednej z ostatnich sesji Rady Powiatu Myszkowskiego przedstawiał Wicemarszałek Województwa Śląskiego Stanisław Dąbrowa.
Remont myszkowskiego wiaduktu, nawet gdyby były na niego środki finansowe, wcale nie jest sprawą prostą. To bowiem newralgiczny punkt głównej arterii miasta i jego „unieruchomienie” oznacza w praktyce paraliż Myszkowa. Wiaduktem codziennie przejeżdżają tysiące samochodów, setki z nich to ciężarówki jadące w kierunku Siewierza, lub w drugą stronę, w kierunku Żarek. Trudno wyobrazić sobie szybszy i wygodniejszy przejazd przez miasto inną drogą niż przez wiadukt. O ile na czas remontu (na pewno nie krótkiego) dałoby się jeszcze stworzyć alternatywę dla ruchu samochodów osobowych (np. ulicami Kościuszki, Kopernika, Waryńskiego, Jedwabną, Krótką i Mrzygłodzką do 1 Maja), o tyle puszczenie ciężarówek innymi ulicami, niż tak jak dotychczas Pułaskiego i Kościuszki, wydaje się rzeczą nie do wykonania. Dlatego by na czas remontu nie sparaliżować miasta, najpierw trzeba „wybudować” trasę dla jadących tranzytem przez Myszków samochodów.
Jesienią 2018 roku ma zostać uruchomiona obwodnica, którą jadące od strony Siewierza auta ominęłyby miasto i jadąc drogą wojewódzką 791 przez Postęp dotarły bez większych kłopotów do kolejnej arterii wojewódzkiej 789, a stąd już do Żarek i dalej. „Wąskim gardłem” na tej trasie byłby jednak przejazd kolejowy na ulicy Koziegłowskiej w Myszkowie - Nowej Wsi. Ruch pociągów powoduje, że samochody już teraz muszą czasami na dość długo się przed nim zatrzymać (przepuszczenie trzech składów przy „jednorazowym” opuszczeniu rogatek, a przez to kilkunastominutowe czekanie przed opuszczonymi szlabanami wcale nie jest tu rzadkością), przez co tworzą się spowolnienia i korki. Jak temu zaradzić, gdy ruch samochodów jeszcze się wzmoże? Wymyślono, że budując bezkolizyjny wiadukt nad torami! Jeżeli wszystko pójdzie „zgodnie z planem” ma on powstać w tym miejscu nawet w ciągu trzech lat. O tej koncepcji na jednej z ostatnich sesji Rady Powiatu mówił Wicemarszałek Województwa Śląskiego, Stanisław Dąbrowa. - W tej chwili prowadzimy rozmowy z Polskimi Liniami Kolejowymi, jest podpisany list intencyjny odnośnie wykonania w pierwszej kolejności wiaduktu na drodze 791 w Myszkowie Nowej Wsi. Część wykonają Polskie Linie Kolejowe, a część będzie robił Urząd Marszałkowski. Realizacja tej inwestycji to jest rok ok. 2021. Myślę, że jest realny do zrobienia – zapowiedział Stanisław Dąbrowa. Według jego słów, zakończenie tej inwestycji da „zielone światło” dla remontu wiaduktu w Myszkowie, który „wpisze się” w przebudowę dłuższego odcinka drogi wojewódzkiej 793, od Złotego Potoku do Siewierza. Trwające obecnie prace pomiędzy Żarkami a Myszkowem to jeden z jej etapów. My dodajmy, że w związku z nimi od 16 stycznia na fragmencie ulicy Kościuszki: od ulicy Helenówka do Dworskiej, wprowadzono ruch wahadłowy.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze