Od Redakcji: Dyskusja na temat jakości inwestycji prowadzonych w mieście Myszkowie zaczęła się do wytknięcia, że większość, być może nawet kilkadziesiąt robót drogowych (remonty ulic, budowa chodników itp.) może okazać się samowolą budowlaną. Od 2011 roku może to być nawet 50 robót! Tak długa jest lista dróg zgłoszona przez byłego już pracownika Urzędu Miasta Myszkowa, inż. Andrzeja Pałysa, który od czerwca do grudnia 2017 roku pracował w UM Myszków na stanowisku Inspektora nadzoru inwestorskiego robót drogowych. Popracował pół roku, przyjrzał się jaki w UM panuje bałagan i poziom kompetencji. Choć może właściwsze będzie użycie sformułowania „poziom niekompetencji”. I chyba za dużo zobaczył, gdyż burmistrz Włodzimierz Żak nie zdecydował się przedłużyć z inż. Pałysem umowy o pracę. Jak pisaliśmy w poprzednich tygodniach na łamach Gazety Myszkowskiej, nie tylko kilkadziesiąt robót drogowych prawie na pewno nie ma wymaganych zgłoszeń (remonty, modernizacje) i pozwoleń na budowę. Ale pod rządami Włodzimierza Żaka miasto „ładuje się” w dziwną, komentowaną przez fachowców z branży budowlanej jako ekonomiczny i budowlany bezsens: przebudowę internatu na Będuszu w mieszkania komunalne. Wszyscy, z którymi rozmawialiśmy mówią, że lepiej internat zburzyć i postawić na jego miejscu nowy blok, bez ryzyka zagrzybień starej konstrukcji i trudności z przewidzeniem faktycznych kosztów budowy. Burmistrz nie chce w tej sprawie przyznać się do błędu, ale jak pisaliśmy w ub. tygodniu, chyba postanowiono w Urzędzie Miasta „zagłodzić” tę inwestycję, przeznaczając na nią dwa razy mniej pieniędzy niż zażyczyli sobie wykonawcy.
Do tego i innych problemów wracamy w artykule poniżej, który tym razem nie jest dziełem dziennikarzy Gazety Myszkowskiej, ale byłego pracownika Urzędu Miasta Myszkowa, inż. Andrzeja Pałysa. Mamy nadzieję, że spora ilość fachowych sformułowań i odniesień, uważnym czytelnikom Gazety Myszkowskiej da możliwość zrozumienia, przynajmniej w części, jak nieudolnie i amatorsko były przygotowywane wcześniej kluczowe inwestycje w mieście. Kto za to płaci? Odpowiedzmy sobie sami, kto płaci przez lata za niekompetencję żyjących wygodnie urzędników „od inwestycji”. Naszymi artykułami chcemy tę „wygodę” skruszyć.
Jarosław Mazanek
PROBLEM TO ZŁE PRZYGOTOWANIE INWESTYCJI
(Myszków) Będąc Inspektorem nadzoru inwestorskiego robót drogowych, pracownikiem UM w obowiązkach wynikających z zawartej umowy o pracę na czas określony, miałem jasno określone warunki, że mam prawo do weryfikacji dokumentacji na realizowane inwestycje przez Urząd Miasta Myszków. Ale nie tylko wynikające z zapisów umowy, ale także z racji uprawnień do wykonywania zawodu.
Dokonałem weryfikacji projektu wykonawczego na zrealizowaną już inwestycję z uwagi na fakt, że budzi ona wiele kontrowersji wśród mieszkańców miasta. Chodzi o przebudowaną ul. 3 Maja i stwierdzam, że podobnie jak w inwestycjach czekających na realizację, wielokrotnie popełniany jest w Myszkowie ten sam błąd, jeśli chodzi o przygotowanie samej inwestycji, jak i związanej z nią pracą Burmistrza miasta i podległych jemu urzędników np. Infrastruktury.
Ponieważ na wszystkich planowanych inwestycjach wykazałem, że słabym punktem UM jest samo ich przygotowanie, podam to na wybranym przykładzie „Przebudowy drogi w ul. Zamenhoffa”. Występowało tam słabe rozpoznanie podłoża gruntowego, wadliwe wykonanie przedmiarów robót, zmiany materiałowe na równoważne znacznie tańsze, a także problem w egzekwowaniu przez urzędników zapisów prawnych, na podstawie których wykonywane są opinie i dokumentacje geotechniczne. Mając duże wątpliwości co do jakości wykonanych prac geologicznych, nakazałem na wymienionej planowanej inwestycji powtórzenie badań, przez niezależne laboratorium drogowe. Te dokonało ponownych odwiertów i stwierdziło, że warunki gruntowe są zupełnie inne od tych zawartych w wykonanej już dokumentacji. Są znacznie lepsze, co skutkowało zmianą konstrukcji drogi. A co za tym idzie przedmiarów robót , powodującej obniżenie kosztów inwestycji. Wyłączyliśmy dodatkowo tzw. „ślepe pozycje kosztorysowe”, które np. wykonawca wycenia, a w rzeczywistości ich nie wykonuje, co na etapie realizowanej już inwestycji zawsze jest kwestią sporną i kontrowersyjną. Wykonawca z reguły podchodzi do tego tak, że to co jest zawarte w przedmiarze robót i kosztorysie ofertowym to należy za to zapłacić, pomimo tego, że rozliczenie jest kosztorysem powykonawczym. W Urzędzie Miasta nikt do tej pory tego nie egzekwował i sądzę, że do dnia dzisiejszego po zakończeniu mojej pracy nie egzekwuje. Innym tematem przy tej planowanej inwestycji jest fakt, że projektant zaprojektował kanalizację deszczową i sanitarną. I nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie istotny szczegół, że samych studni będzie w jezdni ok ...120 -150 sztuk! Próbowałem zredukować w znacznym stopniu ich ilość, z uwagi na to, że jeżeli przyszły wykonawca robót niewłaściwie dobierze rodzaj włazów lub popełni błąd czysto montażowy, po pewnym czasie włazy zaczną „klawiszować”, czyli potocznie mówiąc stukać przy najeździe samochodów. Mieszkańcy chyba nie wytrzymają łomotu. Zwracałem na to uwagę że jest to problem i należy zmienić procedury, pozostało to na etapie „że tak musi być”. Dziwne spojrzenie urzędników i Burmistrza. Wykonujemy inwestycje dla mieszkańców, aby poprawić komfort ich życia a nie pogorszyć.
Porównując tak samo jak we wskazanej inwestycji planowanej na ulicy Zamenhoffa, z już zrealizowaną inwestycją w ulic 3 Maja można stwierdzić, że nikt nie zweryfikował dostarczonej do UM dokumentacji pod względem zawartych w niej opinii geotechnicznych, konstrukcji drogi, przedmiarów robót. I tak patrząc na początek, czyli dokumentację geotechniczną wybudowanej kilka lat temu ulicy 3 Maja stwierdzam, że projektant oszczędzając pieniądze na badania geologiczne wykonał je nie w istniejącej jezdni, a poza nią. A to jest znaczna różnica, ponieważ zakładając konstrukcję drogi nie miał kompletnego rozeznania jaka jest istniejąca grubość konstrukcji drogi i samo zaleganie gruntów pod nią. Nie mając takich danych nie miał prawa zakładać i projektować nowej konstrukcji drogi, nie mając właściwego rozpoznania podłoża gruntowego. Odnośnikiem do tego rodzaju badań jest norma PN-EN 1997-1 i 2 punkt 2.4.1.3., w myśl którego badania wykonuje się w osi drogi z odpowiednim przesunięciem, czyli raz np. prawy pas ruchu w 1 otworze, a następnie w otworze 2 lewy pas ruchu.
Nie wiedząc jaka jest grubość konstrukcji, na tzw. „oko” zakłada w przedmiarze robót … ich ilości.
Jako dowód można pokazać plan odwiertów, w których nie ma grubości istniejącej konstrukcji drogi, jak i przedmiar robót, w których te ilości się pojawiają. Jest sprzeczność na samym początku wykonanego projektu wykonawczego. Niestety, myszkowskim urzędnikom, a już na pewno decydentom zabrakło wiedzy i doświadczenia, żeby zauważyć tak prostą wadę wykonanej dokumentacji.
Drugą najbardziej istotną sprawą jest dobór konstrukcji drogi, czyli sama jej grubość w stosunku do gruntu. Ponieważ jest wykazana grupa nośności G1 i G2, projektant na podstawie Katalogu Nawierzchni Podatnych i Półsztywnych z 1997 r., dla tego rodzaju gruntów powinien założyć grubość konstrukcji dla kategorii ruchu KR 3, uwzględniając głębokość przemarzania 53 centymetry, a mamy odpowiednio na drodze głównej 83 centymetry i 78 centymetrów konstrukcji, dodatkowo jeszcze ułożonej na podłożu wzmocnionym geosyntetykiem.
Czyli konstrukcja drogi jest przewymiarowana, koszty poniesione przez UM są bardzo duże, ponieważ nikt nie sprawdził co tam projektant zaprojektował jakie są rozwiązania konstrukcyjne i na jakiej podstawie prawnej.
SKORO DROGA TAK „GRUBA” DLACZEGO SIĘ KRZYWI?
Po upływie czasu okazuje się, że pomimo takiej grubości konstrukcji drogi nie spełnia ona swojej funkcji, ponieważ można zaobserwować liczne wykruszenia fugi i falowanie konstrukcji drogi, co może być jak już wspomniałem skutkiem niewłaściwie rozpoznanego podłoża gruntowego bądź niewłaściwie dobranej konstrukcji drogi, bądź też niewłaściwie wykonanych robót. Proponowałem Panu Burmistrzowi aby sprawdzić tę inwestycję, wykonać ekspertyzę zabudowanych materiałów i samej jakości wykonanych robót. Pan Burmistrz nie zareagował na zaistniały problem, nie wiem dlaczego.
Projektant wykonał nawierzchnię tzw. przepuszczalną, z kostki kamiennej na podbudowie betonowej, więc powinien mieć świadomość, że woda opadowa będzie gromadzić się pod nawierzchnią kostki kamiennej. To w efekcie pory zimowej doprowadzi do jej spękania i rozsadzenia przez mróz, ponieważ nawierzchnia w całości nie jest przepuszczalna i w efekcie prowadzi to do osłabienia konstrukcji i postępującej degradacji nawierzchni. Moim zdaniem powinien zastosować fugę hydrofobową, szczelną lub zmienić konstrukcję drogi, lub też zmienić konstrukcję samej nawierzchni. Pan obecny Burmistrz w debacie publicznej z kontrkandydatami na burmistrza (z 15.11.2010 roku) wskazał na asfalt, a wykonał ...kostkę kamienną na drodze obciążonej ruchem. Link do video https://www.youtube.com/watch?v=Qcg5uvKK0_Q (3 min. wystąpienia).
Jak wykazałem powyżej, inwestycja jest nietrafiona, z dużymi kosztami. A można było wykonać ją lepiej, ekonomiczniej, z kostką kamienną ciętą płomieniowaną, a nie kostką kamienną łupaną czyli tzw. „kocie łby”. Przy innej konstrukcji drogi w budżecie miasta zostałoby środków finansowych.
Idąc tym tokiem myślenia zweryfikowałem konstrukcję drogi, przedmiary robót, zastosowane materiały w planowanej inwestycji w ulicach Klonowa i Sadowa, czym zaoszczędziłem dla Miasta Myszków i mieszkańców udokumentowane 935 tysięcy złotych.
MOŻNA? MOŻNA
Można byłoby za zaoszczędzone środki finansowe wybudować jakże upragniony żłobek w ładnej aranżacji, a także wyremontować drogi gruntowe itp. w innej tańszej technologii.
Próbowałem jeszcze uratować przed katastrofalnymi skutkami finansowymi inwestycję „Adaptacja internatu na mieszkania komunalne”, i tutaj parę słów dopowiedzi. Otóż gdyby budynek wykonać w innej technologii, rozbierając całość budynku internatu i budując nową konstrukcję, znacznie lżejszą od tradycyjnej technologii tzw. murowanej, uniknęlibyśmy problemu zagrzybienia ścian, powstających awarii podczas eksploatacji. Koszt wybudowania nowego obiektu, bezpiecznego dla użytkowników, zdrowego dla jej przyszłych mieszkańców, uwzględniając rozbiórkę starego budynku i jego przekruszenie czyli recykling, wykonanie parkingów oraz kanalizacji deszczowej i sanitarnej będzie wynosiło szacunkowo ok. 8.5 mln brutto dla 60 mieszkań o pow. ok 40 m2. Warto przypomnieć, że na pierwszym przetargu cena za jaką wykonawca oferował wyremontować budynek internatu to ok 8,3 mln zł na 47 mieszkań. Czyli jak wynika z powyższego, lepiej wykonać nowy budynek o większej liczbie mieszkań, niż remontować stary, zużyty obiekt i w późniejszym okresie dokonywać kolejnych remontów.
Najwyraźniej widać, że Burmistrz idzie inną drogą, bliżej nieokreśloną. Omawia na spotkaniach z mieszkańcami i w wystąpieniach publicznych sposób planowania inwestycji, a wykonuje zupełnie odwrotnie do zamierzonego celu, mówiąc np. że się „nie da tego wykonać”. A nie da się dlatego, że trzeba byłoby np. wykonać fragment kanału deszczowego w ulicy Szpitalnej, której nie przewidział Burmistrz przy planowaniu remontu drogi i tym samym musiałby teraz „rozerwać” nową nakładkę asfaltową. Absurdalna sprawa, a rzecz dotyczy rozwiązania problemu odwodnienia w ulicy Małej Szpitalnej, gdzie kolejnym argumentem przeciwko inwestycji jest gęsta sieć uzbrojenia podziemnego i rzekomo nic się z tym nie da zrobić. Kolejny absurd, ponieważ dałem rozwiązania Panu Burmistrzowi, no ale jak widać niekoniecznie wykazywał zainteresowanie sprawą. Jak opisałem w powyższym, Burmistrz idzie bliżej nieokreśloną drogą, a takie działania prowadzą do zaciągania kolejnych kredytów i opóźnień w realizacjach inwestycyjnych, a tym samym opóźnień w rozwoju miasta i poprawienia komfortu życia jego mieszkańców.
Andrzej Pałys
Napisz komentarz
Komentarze