(Myszków) Miała zostać otwarta 21 grudnia ub. roku. Niestety, w dalszym ciągu jest nieprzejezdna. Ze względu na trwający remont mostu na ulicy Gruchla w Myszkowie wielu mieszkańców musi cały czas nadkładać drogi by dostać się do centrum miasta. Zmiany wymagała także trasa autobusu linii numer „4”. Tak będzie jeszcze przynajmniej do kwietnia. Kto „zawalił”? Urząd Miasta w Myszkowie w pierwszej kolejności wskazuje… inspektora nadzoru, tego samego, który wskazał, ż mogło dojść do nieprawidłowości przy budowie dróg na terenie miasta, o czym pisaliśmy w ostatnim wydaniu Gazety Myszkowskiej. Wykonawca inwestycji prawdopodobnie nie poniesie żadnych konsekwencji finansowych ze względu na niedotrzymanie terminu zakończenia prac.
Zamknięta dla ruchu ulica Gruchla to spory kłopot dla jej mieszkańców, którzy muszą bardzo nadkładać drogi, by dostać się do innych części miasta. Przejście i przejazd uniemożliwia rozebrany most nad Potokiem Parkoszowickim. Do 21 grudnia – za blisko milion 135 tysięcy złotych - miał tu powstać m.in. nowy most i kładka pieszo – rowerowa. Umowa z wykonawcą inwestycji, firmą Nowak - Mosty sp. z o.o. z Dąbrowy Górniczej, została podpisana 12 października ubiegłego roku. 23 października firma zamknęła ruch na ulicy Gruchla i …tak jest do dziś. Największy problem mają rowerzyści. Sądzili, że mimo prowadzonych prac jakoś przedostaną się na drugą stronę. W końcu rower to nie samochód. Ale niestety, objazd dotyczy także miłośników dwóch kółek. By zatem dostać się do ulicy Gruchla jadąc od strony Światowitu trzeba pojechać ulicą 8 Marca, Jedwabną, Waryńskiego, Piękną i Krasickiego w stronę Mrzygłodu. Dla rowerzystów zwłaszcza o tej porze roku, to nie lada wyprawa. Jak „kania dżdżu” wyczekiwano otwarcia mostu, nadaremnie. Do Urzędu Miasta wysłaliśmy pytania co spowodowało opóźnienia? Czy znany jest kolejny termin zakończenia prac? Czy firma wykonująca przebudowę zostanie w jakiś sposób zdyscyplinowana za nie dotrzymanie terminu? Odpowiedź magistratu trzeba przyznać… zdumiewa. - Zatrudniony u nas inspektor nadzoru, ku naszemu zaskoczeniu nie podpisał umowy przedłużającej jego zatrudnienie, stawiając Gminę wobec wstrzymania inwestycji, które nadzorował. Procedura w tym przypadku zmusza nas do ogłoszenia naboru na nowego inspektora nadzoru. Ogłoszony 29 grudnia nabór zakończy się 3 stycznia. To jedna z przyczyn przedłużenia prac. Wśród pozostałych, niezawinionych ze strony wykonawcy przeszkód znalazły się m.in. oczekiwanie na dodatkową stal, braki w projekcie dodatkowych łożysk pod konstrukcją stalową kładki pieszo - rowerowej oraz warunki pogodowe, które wymusiły na wykonawcy dodatkowe zabezpieczenia konstrukcji przed i po betonowaniu. Przychylając się do prośby wykonawcy Gmina wydłużyła termin robót do kwietnia br. Wykonawca ze swojej strony zapewnił, że dołoży wszelkich starań by wykonać prace w jak najkrótszym, możliwym terminie – tłumaczy rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Myszkowie Małgorzata Kitala – Mirszewska.
„Kozłem ofiarnym” został zatem inspektor nadzoru Andrzej Pałys, ten sam, który wskazał, że mogło dojść do nieprawidłowości przy budowie dróg na terenie miasta, o czym pisaliśmy w ostatnim wydaniu Gazety Myszkowskiej. Pałys do nadzoru budowlanego wysłał zawiadomienie, że jego zdaniem nawet kilkadziesiąt remontów i modernizacji myszkowskich dróg to samowole budowlane. Na żadne z tych prac (listę publikowaliśmy w ub. tygodniu) ma nie być pozwoleń na budowę i zgłoszeń. Przynajmniej część listy, dokładnie prace drogowe na 6 ulicach, potwierdziło nam Starostwo Powiatowe w Myszkowie (Wydział Architektury) wyjaśniając, gmina Myszków nie występowała o pozwolenie na budowę, ani nie zgłosiła remontów. A to skutkować musi uznaniem prac za samowole budowlane.
Wracając do wypowiedzi rzecznik UM, inż. Pałys z przypisywaną mu negatywną rolą w sprawie opóźnień budowy mostu na Potoku Parkoszowickim, się nie zgadza: - To nie jest prawda. Ja nie mówiłem, że nie chcę pracować w Urzędzie Miasta, że nie przedłużę z magistratem umowy o pracę. Umowę o pracę miałem do 1grudnia 2017 roku.
Rozmawiałem jeszcze 30 listopada z burmistrzem, i nowa umowa nie była jeszcze dla mnie przygotowana. Burmistrz dopuścił mnie mimo tego do pracy. W piątek 1 grudnia miałem urlop, 4 i 5grudnia nie było mnie w Urzędzie o czym było wiadomo, bo ciężko chorowała moja mama, która zmarła 9 grudnia. Ale jeszcze 5 i 6 grudnia wymieniałem z burmistrzem korespondencję związaną z moją pracą w magistracie. 5 grudnia nosi data … mojego świadectwa pracy wystawionego przez pracodawcę, czyli burmistrza Żaka. Raz jeszcze mówię: nie mówiłem, że nie chcę pracować. Do omówienia zostawały kwestie finansowe. W urzędzie jako inspektor nadzoru zarabiałem „na rękę” 2100 złotych. Po podwyżce burmistrza pensja miał wynieść niespełna 2400 złotych. Chciałem otrzymywać jeszcze zwrot za paliwo, bo na wszystkie budowy musiałem dojeżdżać własnym samochodem, tankując go za własne pieniądze. Inną, i chyba ważniejszą kwestią jest fakt, że od początku ostrzegałem, że termin 21 grudnia jest nierealny. Przy przekazaniu placu budowy mówiłem wykonawcy: „zdaje Pan sobie sprawę, że Pan nie zdąży?” Jakieś 2 - 3 tygodnie później, podczas spotkania, w którym uczestniczył burmistrz Włodzimierz Żak, wiceburmistrz Iwona Franelak i kierowniczka działu inwestycji powtórzyłem, że termin jest niemożliwy do zrealizowania. M.in. ze względu na technologie stosowane przy inwestycji i porę roku, kiedy miała być stosowana. Moim zdaniem miasto dało za krótki termin wykonania prac, a wykonawca „dał się w to wpuścić”, ryzykując, że miasto przedłuży mu termin i nie nałoży kary finansowej. Wiceburmistrz Franelak podczas spotkania pytała mnie: „Panie Andrzeju, to kiedy jedziemy przecinać wstęgę?” Ja jej mówiłem: Jaką wstęgę? Oni w życiu nie zrobią tego do 21 grudnia. Mówiłem to już w październiku. Moim zdaniem, co podnosiłem na samym początku ogłaszania Zamówienia Publicznego na roboty budowlane w rozmowie z Kierownik Wydziału Infrastruktury, gdyby dać dłuższy czas na wykonanie inwestycji, to prawdopodobnie zgłosiłoby się więcej wykonawców, a tym samym kwota za jaką wygrałby przetarg wykonawca byłaby znacznie mniejsza od tej, zaoferowanej przez obecnego wykonawcę firmę Nowak - Mosty. Stało się odwrotnie i Urząd Miasta wobec takiego działania musiał dołożyć do tej inwestycji z tego powodu, że przy wyborze ofert kwota przewidziana na to zadanie była znacznie mniejsza. Każda technologia wymaga czasu jak np. czas dojrzewania betonu, wykonanie betonu asfaltowego itd. W tych warunkach pogodowych nie było żadnych szans na zrealizowanie inwestycji - ujawnia Andrzej Pałys.
Firma Nowak - Mosty sp. z o.o. z Dąbrowy Górniczej – co wynika także z odpowiedzi rzeczniczki magistratu – prawdopodobnie nie poniesie konsekwencji finansowych za nie dotrzymanie terminu zakończenia prac.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze