(Myszków) W bardzo poważne kłopoty wpakował się na własne życzenie 34-letni Ukrainiec, który tuż przed świętami na ulicy Jana Pawła II w Myszkowie rozbił po pijanemu Audi. Mężczyzna chyba zapomniał, że nie jest w swoim trawionym korupcją kraju, i usiłował po zdarzeniu przekupić policjantów. Nie wiedział, że ten numer nie przejdzie i obecnie grozi mu nawet dziesięcioletni pobyt w więzieniu.
Do groźnie wyglądającej kolizji doszło w sobotę 23 grudnia, na wysokości myszkowskiej ciepłowni. - Policjanci ruchu drogowego otrzymali zgłoszenie, że kierowca Audi A6 uderzył tam w ogrodzenie, a następnie dachował. Szybko okazało się, że był on pijany i z tego powodu nie zapanował nad samochodem. Badanie stanu trzeźwości mężczyzny wykazało prawie 2 promile alkoholu w jego organizmie. Po pierwszym badaniu zdesperowany obywatel Ukrainy zaproponował mundurowym 300 euro w zamian za odstąpienie od czynności służbowych. Kierowca został pouczony, że takie zachowanie w Polsce jest przestępstwem zagrożonym surową karą. Mimo tego 34-latek położył pomiędzy fotelami w radiowozie 3 banknoty, mówiąc, że „to dla nich w zamian za załatwienie sprawy” – opowiada starszy aspirant Barbara Poznańska, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Myszkowie. Ukrainiec – jak można się spodziewać - „sprawy nie załatwił”, został zatrzymany i trafił do policyjnego aresztu. Po wytrzeźwieniu usłyszał stawiane mu prokuratorskie zarzuty. Teraz odpowie za próbę korupcji, jazdę w stanie nietrzeźwości oraz spowodowanie kolizji drogowej. W sumie uzbierało się nawet na 10 lat odsiadki za kratkami. O losie mężczyzny wkrótce zdecyduje sąd. (rb)
Napisz komentarz
Komentarze