(Poraj) Ulica Kolejowa w Poraju jest położona równolegle do biegnących przez miejscowość torów kolejowych. Od niej z kolei odbiega kilka wąskich uliczek, stanowiących dojazd do posesji. Miejsca na nich jest tak mało, że nie ma sposobu, by minęły się tam dwa samochody. Kłopot z przejazdem mają w tych miejscach auta o większych gabarytach, np. dowożące opał, karetka Pogotowia Ratunkowego, nie mówiąc już o wozie strażackim. Na jednej z odnóg już i tak trudną komunikację utrudniał „zabierający” dodatkowe centymetry, wkopany przy ogrodzeniach słup energetyczny. Andrzej Bieniek, mieszkaniec usytuowanego przy niej domu, walczył o jego usunięcie …40 lat. Udało się dopiero w tym roku.
Kiedy słyszę historię opowiadaną mi przez Andrzeja Bieńka z Poraja, na myśl przychodzi mi film … „Terminal”. Jego bohater po przybyciu do Stanów Zjednoczonych, w efekcie splotu zdarzeń utknął na wiele miesięcy na lotnisku. Nie mógł go opuścić zgodnie z prawem, do swego kraju nie chciał z kolei wracać, bo w USA miał do załatwienia pewną, ważną dla niego sprawę. Była nią …obietnica jaką złożył swemu ojcu. Andrzej Bieniek w identyczny sposób motywuje swoją wieloletnią batalię o przeniesienie słupa blokującego przejazd wąską dróżką w inne miejsce. – Mój nieżyjący już ojciec powiedział mi, bym zrobił wszystko, by słup został zlikwidowany. Wiedziałem, zdawałem sobie sprawę z tego, że będzie to trudne, ale nie rezygnowałem – wyjaśnia mieszkaniec Poraja. Jego zdaniem urządzenie wkopano w uliczce niezgodnie z prawem, na które w czasach komunistycznych „przymknięto oko”, bo stało się to za sprawą nieżyjącego już dziś pracownika Zakładu Energetycznego. – Tego, który go stawiał już nie było na świecie, a słup stał nadal i przeszkadzał. Gdyby na tej uliczce wybuchł na przykład pożar, to nie wyobrażam sobie akcji ratowniczej. Strażacy by tędy zwyczajnie nie dojechali – mówi Andrzej Bieniek. Walkę z słupem rozpoczął jego ojciec Franciszek, kontynuował ją jego syn. Pisma, skargi i wnioski z podpisami zbieranymi wśród mieszkańców składali wszędzie gdzie się dało: do władz Zakładu Energetycznego w Częstochowie, później Tauronu w Katowicach, Krakowie i Warszawie, Powiatowego i Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego, urzędów – od gminnego do wojewódzkiego, a nawet Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa czy nawet Ministra Energii. Teczka z prowadzoną w sprawie słupa korespondencją jest bardzo pokaźna. Odpowiedzi, w których często czytał, że – mówiąc kolokwialnie: „nic nie można zrobić i sytuacja szybko się nie zmieni” powodowały, że jego determinacja tylko się zwiększała.
Jak sam mówi, „w to, że coś się wreszcie zmieni w jego sprawie uwierzył głęboko podczas spotkania wyborczego z Andrzejem Dudą, który w Myszkowie zabiegał o głosy przed wyborami na Prezydenta RP”. W swojej walce – co również podkreśla – nie był też sam.
- Nasze prośby popierał Urząd Gminy w Poraju, z wójtem Łukaszem Stacherą na czele. To, że w końcu się to udało, to także zasługa naszego porajskiego samorządu – przyznaje Andrzej Bieniek. W październiku, przy okazji modernizacji linii energetycznych przy ulicy Kolejowej w Poraju słup wreszcie usunięto. (rb)
Napisz komentarz
Komentarze