(Myszków) Podczas ostatniej sesji Rady Miasta Myszkowa burmistrz Włodzimierz Żak informował, że właśnie sprzedały się ostatnie miejsca w usytuowanej na terenie miasta „Specjalnej Strefy Ekonomicznej”. Prawdopodobnie powstaną tan nowe zakłady, które być może będą owocować rozwojem Myszkowa, miejscami pracy, wpływami do budżetu etc. Wszystko prawda, wszystko ładnie. Ale czy poziom życia w mieście mają gwarantować tylko miejsca pracy? Czy będzie to wystarczający „magnes” do tego, by w Myszkowie utrzymać młodych ludzi, by skłonić ich do tego by nie opuszczali miasta, by ściągać do niego nowych mieszkańców? Myszków się zmienia, nie ma co do tego wątpliwości. Ale wiele w nim jeszcze brakuje, sporo jest jeszcze do zrobienia. Najgorsze jest niestety to, że mimo wielu sygnałów jego władze pewnych palących potrzeb nie chcą dostrzec.
Jednym z tematów dominujących na wspomnianym posiedzeniu radnych był temat publicznego żłobka. Zdaniem kilku radnych jego brak to poważny problem, a burmistrz nie robi nic by go rozwiązać, mimo próśb i sugestii mieszkańców, że taka właśnie placówka jest w mieście oczekiwana. - Potrzebę utworzenia żłobka sygnalizowałem już w poprzedniej kadencji, widzieliśmy taką konieczność, zresztą nie tylko my, bo były w tej sprawie także składane petycje do burmistrza. Burmistrz je wtedy analizował i stwierdził, że petycję podpisały także osoby, które nie mają dzieci, zatem nie trzeba ich brać pod uwagę. Na ostatnich komisjach burmistrz przekazał informacje, że zainteresowania żłobkiem czy żłobkami w Myszkowie nie ma. Ja sobie pozwoliłem zrobić taki mały rekonesans i sprawdzić, jak to wygląda w instytucjach tego typu, które na terenie miasta czy okolic funkcjonują. Na listach rezerwowych tych instytucji są dzieci z terenu miasta. W „Bawilandzie” - z informacji uzyskanej od dyrekcji żłobka wynika, że są osoby na liście rezerwowej (…) Mieszkańcy Myszkowa pytają o możliwość przekazania dzieci pod opiekę do żłobka również w innych gminach. Zapotrzebowanie jest naprawdę duże. Nie mamy wiedzy ile osób pyta o tę sprawę, a ile de facto nie zapisuje się, uzyskując informację, że raczej nie ma szans, by dostać się do żłobka. Bo tych miejsc jest za mało w stosunku do potrzeb, i tu uważam, że podejście burmistrza do tego problemu jest kuriozalne. Bo o ile nie byłoby środków dostępnych na finansowanie takich inwestycji, to można by się było zastanawiać, czy miasto w obliczu wielu potrzeb powinno przeznaczać środki finansowe miejskie na ten cel czy nie. Ja przygotowałem wydruk danych z ostatnich lat, z województwa śląskiego. To jest lista projektów dofinansowanych ze środków zewnętrznych i to z dwóch źródeł. Z RPO województwa śląskiego i programu „Maluch”, dotyczących tylko województwa śląskiego i gmin z tego województwa, które skorzystały z takiego dofinansowania, a co za tym idzie utworzyły miejsca opieki dla dzieci do lat 3. Podam tylko jeden przykład. Nie będę podawał przykładów z najbliższego otoczenia, bo burmistrz bardzo alergicznie reaguje na porównywanie jego działań do poczynań sąsiednich samorządów. Ale jest taki projekt, realizowany przez miasto, które można by porównać z Myszkowem, uznać, że jest porównywalne z naszym miastem. To Kłobuck. To miasto pozyskało 600 tysięcy złotych na utworzenie miejsc opieki dla dzieci do lat 3, realizuje taki projekt z RPO, który jest dofinansowany w 88 %, przy czym, co jest równie istotne, wkład miasta jest pozafinansowy, bo może taki być. Nie trzeba wykładać własnych środków finansowych. Można bowiem przeznaczyć mienie, które by stanowiło taki wkład niefinansowy, a które Myszków ma. Byłby to wkład własny do projektu. (…) Są w tym zakresie bardzo szerokie możliwości. Finansowanie unijne na funkcjonowanie, możliwość zdobywania środków z programu „Maluch +” na funkcjonowanie już istniejącego żłobka, czyli finansowanie w kolejnych latach kosztów takiej placówki miasto by miało. Ja uważam, że przy dobrym mechanizmie finansowania ta inwestycja mogłaby się bilansować, czyli miasto nie dokładałoby własnych środków w ogóle. Jest to możliwe do realizacji, szczególnie przy planowanej rozbudowie Przedszkola nr 2 na Mijaczowie. Gdyby do tego dołożyć zadanie inwestycyjne, „rozwinąć” tę rozbudowę o dodatkowe miejsca opieki dla żłobków, to inwestycję mielibyśmy bez udziału własnych środków finansowych, albo naprawdę w minimalnej kwocie. Powstałby żłobek gminny, na który miasto miałoby wpływ, gdzie pierwszeństwo przy naborze dzieci mieliby mieszkańcy miasta Myszkowa. Panie burmistrzu moja interpelacja dotyczy wręcz żądania przystąpienia do takiego działania, bo uciekają nam kolejne lata środków unijnych, a perspektywa finansowa kończy się w roku 2020, plus dwa lata finansowania, i potem tych środków już nie będzie. Jeżeli nie skorzystamy z nich teraz to kiedy z nich skorzystamy? Kiedy zajmiemy się realizowaniem takich zadań? Pan burmistrz wskazuje, że nie ma takiego obowiązku. Tak, nie ma takiego obowiązku. Ale jak są możliwości zrobienia czegoś dla ludzi, ułatwienia im życia, poprawy warunków życia w mieście nie dokładając do tego znaczących środków z budżetu miasta, to uważam, że bezwzględnie należy to robić. Tym bardziej, że o te środki naprawdę nie trzeba się specjalnie mocno „gimnastykować”, tych środków jest naprawdę bardzo dużo, w zasadzie wszyscy, którzy o nie wnioskują uzyskują je. Wystarczy tylko chcieć i troszkę popracować. I jednak badać potrzeby mieszkańców. Burmistrz podobno powiedział – ja znam tę wypowiedź z „drugiej ręki”, dlatego ona jest do zweryfikowania, padła ta wypowiedź ponoć na Komisji Oświaty – w Myszkowie zainteresowanie żłobkiem jest zerowe. No to jeżeli tak burmistrz powiedział, to znaczy, że nie zna potrzeb mieszkańców miasta. I to już w ogóle nie wiem jak skomentować – podnosił na sesji radny Adam Zaczkowski. Tu warto wspomnieć, że radny zawodowo pozyskuje środki zewnętrze na inwestycje w gminie Poraj, gdzie funkcjonują aż dwa żłobki: w Poraju i Żarkach Letnisko.
Burmistrz Włodzimierz Żak nie skomentował słów radnego odnoście „zerowego zainteresowania żłobkami”, odniósł się jednak do liczb podawanych przez Adama Zaczkowskiego i radnego Norberta Jęczalika, które miały obrazować duże zapotrzebowanie na liczbę miejsc w żłobkach. Posługując się przykładem niepublicznego „Bawilandu”, jedynej placówki w mieście sprawującej opiekę nad maluszkami, radni podali różniące się od siebie liczby. Zaczkowski mówił o liście rezerwowej liczącej 50 nazwisk, Jęczalik o liczącej ok. 100. Różnica miedzy nimi była powodem wykpienia „badań” przeprowadzonych przez radnych. Włodzimierz Żak dowodził, że takiej listy, podobnie jak zainteresowania miejscami w żłobku nie ma, bo tak wynika z przedłożonego mu sprawozdania. - Zgłaszane potrzeby weryfikowane są przez nas w drodze nie „badań”, tylko wiarygodnych informacji, również ukształtowanych w strukturach przepisów prawa. Przypomnę, że tenże „Bawiland”, na który się Państwo powołujecie składa nam co pół roku sprawozdanie. I ostatnie sprawozdanie pokazuje, że nie ma potrzeby miejsc w żłobkach. Ja opieram się na wiarygodnym dokumencie, który przedstawia instytucja, która jest do tego zobligowana. Nie wiem jaka to była „metoda badawcza” radnych, jak są to miarodajne badania, czy badanie jest wiążące, wobec sprawozdania, które złożyła jednostka, która składa je pod groźbą określonych przepisów – podtrzymywał burmistrz Włodzimierz Żak. Mówił oczywiście prawdę, ale nie wiedział, że podaje radnym na sesji dane …już nieaktualne. Gdyby podobnie jak radny Jęczalik wykonał przed sesją telefon do „Bawilandu” wiedziałby jak sytuacja wygląda naprawdę.
- Chcę powiedzieć, że zarówno informacje przekazane przez burmistrza Włodzimierza Żaka jak i radnego Norberta Jęczalika na sesji Rady Miasta w Myszkowie w sprawie żłobków polegają na prawdzie, ale wymagają dodatkowego wyjaśnienia. Burmistrz mówiąc o braku osób oczekujących na przyjęcie do Niepublicznego Żłobka „Bawiland” posługiwał się danymi na dzień 30 czerwca 2017 roku. Mieliśmy wtedy obłożenie w placówce wynoszące 40 dzieci, nie było wtedy osób oczekujących na przyjęcie. W następnym kwartale przeprowadziliśmy dodatkową rekrutację na zwolnione miejsca w żłobku – część dzieci osiągnęła wiek przedszkolny. Faktycznie utworzyła się lista rezerwowa sięgająca – jak podał radny Jęczalik – około setki dzieci, ponieważ rozpowszechniła się informacja, że w roku 2017, dzięki trzem źródłom finansowania, jedyną opłatą za żłobek jest zryczałtowana opłata za posiłki w kwocie 252 zł – wyjaśnia w rozmowie z naszą redakcją dyrektor Niepublicznego Żłobka „Bawiland” w Myszkowie Justyna Czerwińska. To oznacza, że także dane podawane przez radnego Zaczkowskiego mogły być prawdziwe, bo mógł dowiadywać się o listę rezerwową wcześniej niż radny Jęczalik.
„POMYSŁ MI SIĘ PODOBA, ALE…”
Podczas dyskusji burmistrz Włodzimierz Żak przyznał, że „spodobał mu się pomysł, w którym przy okazji adaptacji i poszerzenia zasobów Przedszkola nr 2 na Mijaczowie, powstaje żłobek” Było jednak „ale”, które może wskazywać, że za kadencji Włodzimierza Żaka jako burmistrza Myszkowa, żłobek w mieście chyba raczej nie powstanie.
- Pragnę przypomnieć jedną rzecz. Przepisy powodują „zazębianie się” wieku dzieci. Z jednej strony przesunięto wiek dziecka jako obowiązkowy dla gminy (do zapewnienia opieki – przyp. red.) do 3 lat. Ale już 2,5-letnie dziecko, jeśli są miejsca w przedszkolach, także może zostać do takiego przedszkola przyjęte. A dzieci do żłobków przyjmowane są do lat 4 (…) Rodzice wolą prowadzić swoje dzieci do placówki wychowawczej, która będzie je „ciągnęła” w górę, nie w dół. Rodzice wolą zaprowadzić dziecko tam gdzie nie będzie najstarsze w danej placówce, tylko tam, gdzie będzie młodsze i będzie uczyło się od dzieci starszych. I my to słyszymy od rodziców. I konkluzja jest taka: jeżeli ja w imieniu gminy wydaję pieniądze z budżetu miasta na rozbudowę przedszkola, to lepiej jest uzyskać 25 dodatkowych miejsc w przedszkolu, obejmując bardzo często te same dzieci, niż dla ośmiorga dzieci. Bo przepis o żłobkach mówi, że jeżeli nie mamy orzeczenia o niepełnosprawności u któregoś z dzieci, w oddziale może znajdować się maksymalnie ośmioro dzieci. To przepraszam bardzo, jeżeli „badania” radnych są prawidłowe (…) to ile oddziałów żłobkowych mamy stworzyć i dlaczego ktoś składając nam na druku urzędowym informację, podaje nam, że nie ma oczekujących na miejsca w żłobku? – pytał burmistrz Włodzimierz Żak.
- Miałem dość czasu by się zorientować w swoim środowisku czy potrzeba utworzenia publicznego żłobka miejskiego jest czy nie. Usłyszałem wiele opinii, że taka potrzeba jest. Dlatego nie zgodzę się z opinią, że „krzywdzimy” dzieci 2,5-letnie, posyłając je do żłobka, a nie przedszkola. Bo opieka w żłobku jest równie dobra jak w przedszkolu i tylko od kadry zależy podejście do takiego malucha i rozwój danego dziecka – ripostował „wzywany do tablicy” Norbert Jęczalik. - Burmistrz wielokrotnie podkreśla, że kieruje nim troska o budżet miasta, jako środki mieszkańców, które należy wydatkować racjonalnie i celowo. I tu pełna zgoda. Ale burmistrz sam sobie zaprzecza. Pomysł burmistrza by wzmacniać przedszkola, a nie rozwijać czy tworzyć żłobki przeczy tej zasadzie, którą pan burmistrz wyznaje. Dlatego, że na żłobki są środki zewnętrzne, a na przedszkola takich pieniędzy nie ma. Zasada, której burmistrz hołduje, także jako ekonomista, powinna iść w kierunku takim, by minimalizować wydatki budżetu miasta, sięgać po dostępne środki zewnętrzne i rozwiązywać za ich pomocą problemy mieszkańców, rozwijać miasto. Dziwne to jest, że burmistrz tego nie rozumie, po prostu brak mi słów – komentował z kolei słowa burmistrza Adam Zaczkowski.
NASZE WŁASNE „BADANIA”
Nie sililiśmy się na skomplikowane metody badawcze, by zorientować się czy zapotrzebowanie na miejsca w publicznym żłobku w mieście są, czy nie. Wystarczyła nam do tego aktualna informacja Justyny Czerwińskiej ze wspomnianego wcześniej żłobka „Bawiland”. Zadzwoniliśmy także do najbliższej tego typu publicznej placówki od Myszkowa, czyli do Żarek Letniska. – W naszym żłobku na liście rezerwowej jest w tym momencie około 10 dzieci z Myszkowa, których rodzice czekają na miejsce. To są osoby, które między marcem, a majem tego roku, czyli w okresie rekrutacji, złożyły tzw. Karty Zapisu. I czekają. Mało tego, cały czas dzwonią, pytają, czy może zwolniło się jakieś miejsce.
Dlatego jeśli ktoś mówi, że zapotrzebowania na żłobek nie ma, trudno mi w to uwierzyć. W gminie Poraj są dwa publiczne żłobki i mają obłożenie. Żłobek w Żarkach Letnisku może przyjąć ograniczoną liczbę dzieci i pierwszeństwo mają dzieci z naszej gminy. Mamy listę rezerwową i prócz tych z Myszkowa są na niej także dzieci z gminy Poraj. Nie ukrywam, że miałam telefon od oburzonej mamy dziecka z Myszkowa, która domagała się ode mnie utworzenia kolejnych miejsc. Mogłam tylko zapytać, dlaczego nie pójdzie z tym do burmistrza swojego miasta – mówi Joanna Sawicka, dyrektor przedszkola i żłobka w Żarkach Letnisku.
Nasza rozmówczyni obala jeszcze jeden „mit”, o przywoływanych przez burmistrza Żaka „ośmioosobowych oddziałach żłobkowych”. – To też nie tak – wyjaśnia Joanna Sawicka.
– Utworzenie żłobka jest obwarowane określonymi przepisami. Powiem w wielkim skrócie: nie ma w nich żadnych ośmioosobowych oddziałów. Ustawa mówi, że żłobek powinien mieć co najmniej dwie sale: jedną salę dziennego pobytu i sypialnię. Nie ma wymogu oddziałów liczących po ośmioro maluszków. Przepisy, które burmistrz chyba źle zinterpretował mówią o tym, że pod opieką jednej wykwalifikowanej opiekunki może znajdować się maksymalnie 8 dzieci. Jeśli któreś ma orzeczenie o niepełnosprawności liczba ta spada do 5. To wszystko. Nie musi być osobnych oddziałów, klas itp. – dodaje. By pogłębić „naszą metodę badawczą” zwracamy się z prośbą do naszych czytelników posiadających małe dzieci w wieku „żłobkowym”, by wypowiedziały się czy tego typu placówka opiekuńcza jest w Myszkowie potrzebna, czy jest zbędna. Na Państwa opinie czekamy pod redakcyjnym adresem mailowym oraz numerem telefonu.
Robert Bączyński
Nasz komentarz:
Platforma Obywatelska żłobków nie lubi
Włodzimierz Żak - PO, zaplecze w Radzie Miasta - Platforma + Przyszłość. Wygląda na to, że jedynym sposobem, żeby w Myszkowie powstał żłobek jest odsunięcie tej koalicji za rok od władzy. Zaczkowski z SLD od lat dobija się o temat żłobków. Argumentacja wydaje się logiczna, potrzeba oczywista. Nie trzeba wielkich badań, żeby dostrzec, że jak żłobek będzie, to i dzieci się znajdą. Tak było w Żarkach Letnisko, Poraju. W tej sprawie liczy się nie tylko ilość miejsc, ale i lokalizacja, dostępność żłobków. Mieliśmy przykład z własnej firmy, gdy ze żłobka chętnie korzystałyby mamy zatrudnione w MyszPress s.c. wydawcy Gazety Myszkowskiej i Kuriera Zawierciańskiego. W Zawierciu miejsc nie było, w Myszkowie też. Dzieci ze żłobków nie skorzystały. Ale rządy Żaka to katastrofa nie tylko w sferze żłobków. Przez 7 lat nie zrealizował planów budowy mieszkań socjalnych i komunalnych. Nie przybył ani jeden lokal. A koncepcja budowy mieszkań na Będuszu, przy szkole, gdzie miasto od kilku lat jest właścicielem internatu, to sposób na wpędzenie mieszkańców w długi. Miasto zaplanowało budowę mieszkań z szambem, zamiast kanalizacji. Jak to wyszło wiemy, po doświadczeniach lokatorów bloków na Będuszu. Płacą za szambo po kilka tysięcy rocznie. Brak choćby koncepcji ułożenia na Będusz kolektora ściekowego to dowód braku myślenia perspektywicznego ze strony bezmyślnych radnych i burmistrza. Budowana jest obwodnica. Gmina Myszków nie zadbała, by pod nową drogą choćby zaprojektować i ułożyć przejście kolektora ściekowego, który powstałby nawet za kilka lat. A tak mieszkańcy całej dzielnicy będą słyszeć przez kolejne 10 lat, że się nie da, bo obwodnica. Zacząłem polityczne, że to PO + Przyszłość. Koalicja podobna PO + Przyszłość + PSL i SLD skutecznie, z sukcesami rządzi w Powiecie Myszkowskim. Problem nie jest więc tak naprawdę polityczny, tylko personalny. Mamy ofermę burmistrza. I tyle.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze