(Myszków) Swoje życie skończył bowiem pod kołami samochodu. Dzik prawdopodobnie nie przeżył spotkania z samochodem ciężarowym, bo w okolicach miejsca gdzie wpadł do rowu nie było żadnych śladów świadczących o kolizji z bądź co bądź sporym zwierzęciem. Gdyby potrąciła go osobówka, z pewnością nie mogłaby kontynuować jazdy. Dzik przez kilka dni leżał przy poboczu, po naszej interwencji został usunięty przez odpowiednie służby.
Na martwego dzika naszą uwagę zwrócił jeden z czytelników. – Spory, na oko 60-kilogramowy dzik leży za Mrzygłodem, przy drodze wojewódzkiej, obok pasa jezdni w kierunku Zawiercia, niedaleko przed tym miejscem gdzie budują obwodnicę. Widzę go od kilku dni, nikt się nim nie interesuje, może by go uprzątnąć zanim zacznie się rozkładać i cuchnąć? Może gdzieś zainterweniujecie? – prosił czytelnik. Zadzwoniliśmy w tej sprawie do Powiatowego Zarządu Dróg, który z ramienia katowickiego ZDW zawiaduje drogą wojewódzką nr 791. – Tak, wiemy o tym dziku, niemal równolegle z Waszą redakcją poinformowała nas o nim mieszkanka Mrzygłodu. Już się tym zajęliśmy, poinformowaliśmy firmę zajmującą się utylizacją martwych dzikich zwierząt, które zginęły w wypadkach samochodowych, niezwłocznie się po niego zgłoszą – usłyszeliśmy w PZD. Dzień po telefonie dzika faktycznie już w rowie nie było. Przy okazji napominamy wszystkich kierujących, by przejeżdżając przez obszary leśne, lub w sąsiedztwie pól zwracali szczególną uwagę na zwierzęta, które mogą nagle wybiec na drogę wprost przed samochód. Takie spotkania nie zawsze mają szczęśliwy finał, w najlepszym wypadku kończą się kosztownymi naprawami pojazdów. (rb)
Napisz komentarz
Komentarze