(Myszków) Trzy zastępy straży pożarnych popędziły w czwartek 5 października do pożaru, zgłoszonego przez jedną z mieszkanek ulicy Sikorskiego w Myszkowie. Na miejscu okazało się, że było to, dość niestety częste, wezwanie do …przypalonej potrawy.
Trzy pędzące na sygnałach wozy strażackie, w tym jeden z wysuwaną drabiną służącą np. do ewakuacji, budziły zainteresowanie mieszkańców. Kiedy zatrzymały się w rejonie bloków o gęstej zabudowie przy ulicy Sikorskiego, niedaleko Przedszkola nr 1, szybko zgromadził się tłum gapiów. Stojący z niepokojem dopytywali jeden drugiego co się stało i gdzie się pali? Wszelkie wątpliwości rozwiali jednak strażacy. – Jednej z mieszkanek pizza się „rozpłynęła” w kuchence mikrofalowej – rzucił w naszym kierunku jeden z nich, wychodząc z bloku, skąd przyszło wezwanie. Nie po raz pierwszy niefrasobliwość, lub krótka ludzka pamięć postawiła służby na nogi. Pocieszające jest tylko to, że nikomu nic się nie stało i skończyło się tylko na strachu. „Zapominalskiej” mieszkance prawdopodobnie na pewien czas odechciało się jeść. (rb)
Napisz komentarz
Komentarze