(Myszków) 10 października na sądach w całym kraju zawisły flagi. Akcja miała na celu zasygnalizować posłom, którzy będą głosować nad przyszłorocznym budżetem, że 40% pracowników sądów nie miało podwyżek od 2008 roku. „Solidarność” domaga się zatem uwzględnienia podwyżek w przyszłorocznym budżecie, którego pierwsze czytanie odbyło się właśnie 10 października. Myszkowski Sąd Rejonowy do akcji się nie włączył. Pracownicy przyznają, że nie wiedzieli o akcji organizowanej przez „Solidarność”.
Od kilku tygodni członkowie sądowniczej Solidarności przesyłają na skrzynki mailowe parlamentarzystów apel w sprawie podwyżek płac oraz raport obrazujący rzeczywisty poziom wynagrodzeń pracowników sądów niebędących sędziami. Od tygodnia spotykają się również osobiście z parlamentarzystami. - Problem dotyczy 35 tys. urzędników sądowych, asystentów sędziów i pracowników obsługi. Choć w mediach powtarza się, że średnie zarobki w sądach przekraczają 4 tys. zł brutto, na takie pieniądze może liczyć zaledwie 5% pracowników, którzy nie są sędziami. Pozostali zarabiają znacznie mniej, a ich pensje od lat stoją w miejscu. Z informacji jakie posiadamy wynika, że 10 października oflagowanych zostało ponad 100 sądów w całym kraju. O 15.00 rozpoczęliśmy pod Sejmem pikietę, aby zasygnalizować ten problem posłom rozpoczynającym dzisiaj prace nad rządowym projektem ustawy budżetowej. To spontaniczna akcja. Chcemy zasygnalizować posłom, którzy będą głosować nad przyszłorocznym budżetem, że sytuacja finansowa pracowników sądów jest bardzo trudna. W listopadzie planujemy zaostrzenie protestu, ale na pewno będzie to wcześniej zaplanowana akcja – mówi Edyta Odyjas, przewodnicząca Międzyzakładowej Organizacji Związkowej NSZZ „Solidarność” Pracowników Sądownictwa.
Związkowcy alarmują, że z powodu niskich wynagrodzeń, coraz większa liczba pracowników sądów rezygnuje z pracy i szuka innego, lepiej płatnego zajęcia. Jak mówi Odyjas wynagrodzenia pracowników sądów były zamrożone od 2008 roku. W 2016 i 2017 roku nieznacznie zwiększono fundusz płac w sądownictwie, ale w dalszym ciągu na przestrzeni 10 lat 40% pracowników sądów nie miało podwyżki.
Sąd Rejonowy w Myszkowie oflagowany nie był, a pracownicy przez nas pytani albo nie wiedzieli o akcji albo przyznali, że boją się takiej formy manifestacji niezadowolenia z płac. –W Myszkowie mamy problem, aby w ogóle dojść do porozumienia z dyrektor sądu. Ponadto niektórzy prezesi patrzą też na nasz protest politycznie, a przecież nie o to nam chodziło. Domagamy się podwyżek, bo po prostu nam się należą – podsumowuje Odyjas. (ek)
Napisz komentarz
Komentarze