(pow. myszkowski) Zakaz handlu w niedzielę może wejść w życie wraz z nowym rokiem. Nad projektem ustawy zgłoszonej m.in. przez „Solidarność” Sejm rozpoczął prace we wrześniu. Zakaz handlu początkowo miał obowiązywać w każdą niedzielę, ale teraz mówi się tylko o drugiej i czwartej niedzieli miesiąca, oczywiście z pewnymi wyjątkami. Specjalna podkomisja będzie jeszcze na ten temat dyskutowała 11 października. A jak do tego pomysłu odnoszą się pracownicy z powiatu myszkowskiego dla których niedziela to zwyczajny dzień pracy?
Pomysł na zakaz handlu w niedzielę pojawił się we wrześniu w ubiegłym roku. Wtedy to projekt ustawy złożył NSZZ „Solidarność”. Obok „Solidarności” w skład Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej weszły także związki zawodowe, organizacje zrzeszające pracodawców z branży handlowej, a także organizacje społeczne i stowarzyszenia. O poparcie tego pomysłu związkowcy poprosili także duchownych.
Pierwsza wersja projektu mówiła o zakazie handlu w niedziele, ale z pewnymi wyjątkami, do nich należeć miały: apteki, punkty apteczne oraz kioski nie przekraczające 50 m.kw., w których sprzedaż gazet stanowi minimum 30% miesięcznego obrotu placówki, stacje benzynowe oraz kwiaciarnie. Z zakazu wyłączone byłyby także punkty handlowe mieszczące się na lotniskach czy na dworcach. „Solidarność” chciała także, aby w niedzielę wolno było handlować w strefach wolnocłowych. Projekt brał także pod uwagę niedziele handlowe, których w roku miało być siedem. Zdaniem związkowców sklepy powinny być czynne m.in. w niedzielę Przed Bożym Narodzeniem, Wielkanocą oraz w czasie wyprzedaży.
Podczas posiedzenia podkomisji stałej ds. rynku pracy (28 września) jej przewodniczący Janusz Śniadek (PiS) zgłosił kilka poprawek. Zdaniem posła zakaz handlu powinien obowiązywać w drugą i czwartą niedzielę miesiąca. Chociaż był też pomysł, aby niedziele nadal były handlowe, ale z ograniczeniami godzinowymi. Sklepy wówczas miałyby być otwarte od godziny 14. Przed posiedzeniem podkomisji dyskutowano także, aby z zakazu handlu wyłączyć sklepy z dewocjonaliami i pamiątkami. Ale tutaj łatwo można znaleźć lukę, bowiem wystarczy do sklepu wprowadzić stoisko z pamiątkami czy dewocjonaliami i już „legalnie” mógłby być otwarty w każdą niedziele.
„Solidarność” nie jest zadowolona z pomysłów PiS. Związkowcy bowiem nadal domagają się zakazu handlu w każdą niedzielę, ze zgłoszonymi w projekcie wyjątkami. Taki też pomysł jeszcze przed wyborami miał przecież PiS w swoim programie wyborczym.
Warto też zaznaczyć, że „Solidarność” w swoim projekcie zaproponowała 2 lata kary więzienia za złamanie zakazu.
Przeciwna ustawie jest Polska Rada Centrów Handlowych, która nawet zaapelowała o zaprzestanie pracy nad tą ustawą.
Posłowie 11 października będą dyskutować nad poprawkami, a termin ich zgłaszania mija właśnie dzisiaj tj. 6 października. Pierwsze czytanie ustawy zaplanowane jest na grudniowe posiedzenie Sejmu. Posłowie mają zatem bardzo mało czasu, aby zakaz wprowadzić w życie już z dniem 1 stycznia 2018 roku.
Czy sprzedawcy obawiają się zwolnień?
- Wolne niedziele? Pierwsze słyszę. Całymi dniami jestem w pracy szczerze mówiąc nie wiem co się dzieje w mieście, a co dopiero w kraju czy na świecie. Cieszyłabym się gdybym miała wolne. Mogłabym odpocząć wtedy, kiedy odpoczywa większość Polaków. Jednak od razu nasuwa się myśl czy mnie nie zwolnią, bo to jednak kilka dni pracujących w miesiącu wypadnie – mówi pani Agnieszka, jednego ze sklepów sieciowych w Myszkowie.
Większość pracowników myszkowskich sklepów nie martwi się o stratę pracy, ale już się cieszy na dzień wolny.
- Słyszałam o zakazie handlu, ale na razie się tym nie przejmuję, jak wejdzie w życie, to wtedy możemy się martwić. Na razie to jednak dopiero projekt, toczą się dyskusje z tego co obserwuję. Miejmy nadzieję, że nie przełoży się to na masowe zwolnienia pracowników. I tak pracujemy więcej godzin niż powinniśmy. W każdym miesiącu jest tak, że albo ktoś choruje albo ktoś ma urlop i trzeba się wzajemnie zastępować. W przypadku mojej pracy chyba nie ma takiego zagrożenia, aczkolwiek mogę się mylić – mówi pracownica myszkowskiego supermarketu.
- Jeśli to będą tylko dwie niedziele w miesiącu nie wydaje mi się, aby pracownicy byli zwalniani. Na razie nie obawiam się, że z dnia na dzień stracę pracę, natomiast bardzo się cieszę na wolne niedziele. Już się rozmarzyłam co będę robić, na pewno odpoczywać – komentuje jedna z pracownic dyskontu.
- My akurat w niedzielę nie mamy dużego ruchu, owszem kręcą się klienci, ale raczej po rzeczy, które zwyczajnie zapomną kupić przy okazji większych zakupów. Myślę, że jeśli nie będziemy pracować w niedzielę będzie to z korzyścią zarówno dla nas, jak i naszych klientów. Każdy po prostu zajmie się rodziną. Podstawowa zasada, której szefostwo często nie rozumie, że dobry pracownik, to wypoczęty pracownik. Praca w handlu nie należy do łatwych. Rozpoczynając pracę jako sprzedawca liczyłam się z pracującymi niedzielami, taki teraz mamy system pracy. Pracujemy znacznie więcej niż kilkanaście lat temu, zaniedbując często najbliższych, ale przecież z czegoś żyć trzeba. Nawet jeśli zostałabym zwolniona z powodu przerostu zatrudnienia przez to, że będą niedziele wolne, zmotywuje mnie to do szukania innej pracy, a ofert jest tak dużo, że raczej nie będzie z tym problemu. I tak muszę dojeżdżać, więc czy tutaj czy w innej miejscowości na pewno coś znajdę – mówi pani Edyta pracująca w osiedlowym sklepie.
Jeden z klientów, który przysłuchiwał się rozmowie z pracownicą chętnie włączył się do dyskusji: - Jak najbardziej popieram inicjatywę „Solidarności”. Zresztą sam podpisałem się pod obywatelskim projektem ustawy. Nie możemy zabierać dzieciom ojca czy matki, którzy rano wychodzą do pracy, gdy dziecko śpi i przychodzą po całym dniu, gdy dziecko też śpi, więc nawet nie ma kiedy spędzić czasu z rodziną. Uważam, że komentarze typu: nie podniesiemy się ekonomicznie, są zupełnie nie na miejscu. Owszem ustawa powinna być bardzo przemyślana i pewne niedziele powinny być do handlu dopuszczone, ale niech ci sprzedawcy też mają wolne. – wtrąca pan Adam.
Z ostatnich badań przeprowadzonych przez Centrum Badania Opinii Społecznej wynika, że 46% wybiera właśnie niedzielę na większe zakupy, ale jednocześnie 61% jest za ograniczeniem handlu. Trzeba też zwrócić uwagę, że sporo osób pracuje także w soboty, więc niedziela jest jedynym dniem, kiedy można zrobić zapasy na kolejny tydzień.
Ewelina Kurzak
Napisz komentarz
Komentarze