(Myszków) 41-latek z Łaz zatrudniony w jednej z myszkowskich firm wymyślił sposób, jak rozwiązać problem długów jakie miał. Postanowił, że „obstawi” w zakładach bukmacherskich. Zaplanował, że zarobi na wygranej tyle, że nie tylko spłaci wierzycieli, ale jeszcze zarobi co nieco dla siebie. Problem w tym, że fortuna jednak mu nie sprzyjała, a niemałe pieniądze jakie postawił też nie były jego. Zamiast spłacić długi wpadł w jeszcze większe, wkrótce może też trafić za kratki, i to nawet na 5 lat.
W czwartek 2 lutego kryminalni z Komendy Powiatowej Policji otrzymali informację o pracowniku jednej z myszkowskich firm, który nie rozliczył się z ponad 40 tysięcy złotych pobranych od klientów. - Mężczyzna pobrał sześciokrotnie zaliczkę od kontrahentów firmy i nie rozliczył się z nich z pracodawcą. Zaniepokojona właścicielka firmy o wszystkim powiadomiła stróżów prawa. Mundurowi od razu wkroczyli do akcji, a na wyniki ich pracy nie trzeba było długo czekać. Stróże prawa jeszcze tego samego dnia zatrzymali 41- letniego mieszkańca Łaz. Mężczyzna przyznał się do zarzucanego mu czynu, tłumacząc jednocześnie motywy swojego postępowania. Wyjaśnił, że jego decyzja była podyktowana długami, które powstały na skutek jego przegranych w grach hazardowych. Przywłaszczone 43 tysiące złotych w całości przeznaczył na zakłady bukmacherskie, z nadzieją, że wygraną przeznaczy na spłatę długu – relacjonuje starszy aspirant Barbara Poznańska, rzecznik prasowy KPP w Myszkowie. Plan opracowany przez mężczyznę nie powiódł się. Całą postawioną sumę również stracił... Teraz o losie 41-latka zdecyduje sąd i prokurator. Za przywłaszczenie cudzego mienia kodeks karny przewiduje karę nawet do 5 lat więzienia. (rb)
Napisz komentarz
Komentarze