(Myszków) Trwa w najlepsze „serial” pt. „Kolejna zmiana prezesa MTBS w Myszkowie”. Aleksander Ślęczka, który do końca czerwca obiecał zdać radnym raport z tego, jak spożytkował udzieloną przez nich pożyczkę dla zarządzanej przez niego miejskiej spółki, zrezygnował nagle z pełnionej funkcji. Zastąpiła go Celina Wierzchowska związana w przeszłości z księgowością placówek oświatowych w gminie Lelów. Objęła funkcję, ale postawiła warunek: 60 tysięcy złotych na nowe komputery i program księgowy. - Proszę tego nie traktować jako wymuszenia. Negatywna decyzja w tym względzie może jednak spowodować, że za 10 minut nie będziemy mieć prezesa – przekonywał radnych burmistrz Włodzimierz Żak. Większość z nich zdecydowała, że MTBS otrzyma kolejne wsparcie finansowe.
Miasto już od kilku lat ma bardzo duże problemy z Myszkowskim Towarzystwem Budownictwa Społecznego, choć nie brak też głosów, że to przede wszystkim burmistrz Włodzimierz Żak ma największy udział w jej kłopotach. Kadencja burmistrza trwa dopiero sześć lat, a spółka ma już siódmego prezesa. - Nie wiemy w jakim stanie jest ta spółka, w jaki sposób jest zarządzana, częste zmiany na stanowisku prezesa powodują, że jest dezinformacja, burmistrz przestał nawet udawać, że panuje nad tą spółką, że wie jaki jest jej stan finansowy i organizacyjny (…) Po długich debatach na temat, czy spółkę powinniśmy dofinansowywać, i w jakim zakresie, podjęliśmy decyzję o przekazaniu pożyczki 600 tysięcy złotych. Nie wiemy jak została spożytkowana. Po moim wniosku dostaliśmy co prawda jakiś fragment dokumentu, bliżej nieokreślonego, jedną stronę dokumentu, nie wiem jakiego, w którym zostało wskazane gdzie te pieniądze poszły, na jakie zobowiązania, ale ja nie wiem czy to jest dokument faktyczny, kto go podpisał, jak on się nazywa – mówił podczas dyskusji na temat absolutorium dla burmistrza za wykonanie budżetu za rok 2015 radny SLD, Adam Zaczkowski.
Włodzimierz Żak absolutorium otrzymał większością głosów, a chwilę później zgłosił radnym wniosek, by przyznać dla MTBS 60 tysięcy złotych na zakup programu księgowego i nowych komputerów. Wcześniej co prawda przedstawiano radnym „opcję” 40 tysięcy złotych, ostatecznie pulę dla spółki zwiększono o kolejne 20 tysięcy złotych.
- Tak naprawdę wszyscy prezesi od początku wskazywali na konieczność takiej zmiany, żeby spółkę w taki program wyposażyć. Każdy prezes, wobec tych zawirowań jakie miały miejsce, zawsze kiedy się z nim spotykałem słyszał ode mnie bieżącą sytuację według mojego stanu wiedzy, jaka ta sytuacja w spółce jest. W tej chwili, w trudnej sytuacji zaskakującego także dla mnie odejścia pana Ślęczki, rozmawiając z kandydatem (na prezesa MTBS – przyp. red.) na posiedzeniu Rady Nadzorczej zaoferowałem wyposażenie spółki jeszcze dodatkowo w 20 tysięcy złotych, w celu zwiększenia możliwości szybszego wdrożenia tego systemu. Wcześniejsza kwota 40 tysięcy złotych była wynikiem rozmów z byłym prezesem Ślęczką, z mojej inicjatywy. To nie pani skarbnik, to nie prezes przyszli do mnie i mówili: „chcemy nowy system”, tylko mówili: „nie wiemy co będzie ze sprawozdaniem” (…) Zaoferowałem, że wyjątkowo tutaj wyposażylibyśmy spółkę w narzędzie, które będzie na stanie tej spółki. Pragnę podkreślić, że jest pewna różnica pomiędzy wydatkowaniem pieniędzy w ramach pożyczki na spłatę długów, a czym innym jest dokapitalizowanie w narzędzie, które jest niezbędne. Stąd proszę o zrozumienie. Obecna pani prezes, Celina Wierzchowska podjęła się pracy pod dwoma warunkami . Jeden warunek to taki, że pomogę jej znaleźć księgową (ten udało się już burmistrzowi spełnić, oddelegowując do MTBS pracownika z podlegającego magistratowi Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej – przyp. red.), a drugi, żeby otrzymać pieniądze na narzędzie i możliwość szybkiego wystartowania, żeby system księgowy udało się „postawić na nogi”. Proszę tego nie traktować jako wymuszenia, byłoby jednak jak sądzę niestosowne, gdybym tego nie powiedział. Negatywna decyzja w tym względzie może spowodować to, że za 10 minut nie będziemy mieć prezesa – mówił burmistrz Włodzimierz Żak.
Odmiennego zdania w sprawie kolejnych pieniędzy dla spółki był radny Adam Zaczkowski.
- Nie jestem przekonany do tego, czy te pieniądze są niezbędne do funkcjonowania MTBS. Faktycznie było tak, że prezes Ślęczka obejmując stanowisko przygotował dosyć szybko program naprawczy, mówił o tym aspekcie i wyjaśniał konieczność – w jego ocenie – szybkiego naprawienia problemów z księgowaniem, z księgowością w spółce. Wskazywał przy tym na złą współpracę z firmą zewnętrzną i archaiczny sprzęt, na jakim pracuje się w MTBS. I wykazywał, że niezbędnym jest jak najszybsze dostosowanie narzędzi księgowych do potrzeb spółki. Pieniądze przekazywane w ramach pożyczki (600 tysięcy złotych – przyp. red) miały mu pomóc nie tylko w spłacie bieżących i zaległych zobowiązań, ale również w dostosowaniu spółki do warunków funkcjonowania w XXI wieku. Dziwi mnie to, że przez okres sprawowania przez niego tej funkcji temat nie został załatwiony. Prezes sam wskazywał, że to jest niezbędne, żeby w ogóle pracować, ale nie wykonał tego, odszedł. Nagle stajemy przed dylematem czy te pieniądze dodatkowe przekazać spółce czy nie, czy one są faktycznie potrzebne czy nie, czy ten program i sprzęt są potrzebne. Mówimy o kolejnym, nowym rozdaniu w spółce, ale nie wiemy jaka będzie polityka nowej pani prezes, jak spółka ma funkcjonować, w jakim jest stanie. Uważam za przedwczesne przekazywanie tych środków, powinniśmy wymagać przede wszystkim raportu otwarcia nowego zarządu i przedstawienia kolejnego programu naprawczego, jeśli jest on wymagany. Bo może spółka jest w tak fantastycznym stanie po tym ostatnim pół roku, że nie potrzeba takiego programu. Nie ma prezesa, nie zdał relacji , którą obiecywał, nie wiemy tego. A ponieważ nie wiemy, nie powinniśmy takiej uchwały przyjmować – przekonywał Adam Zaczkowski. – Dlatego będę przeciwny przekazaniu kolejnych środków, ale nie dlatego, żeby była jasność, że nie chcę wspierać MTBS, ale dlatego, że nie wiemy w jakim jest on stanie i czy pieniądze zostaną spożytkowane zgodnie z przeznaczeniem – deklarował radny Lewicy. Podobną opinię wyrażała radna Iwona Skotniczna, mówiąc, że przyznaniu kolejnych pieniędzy dla MTBS towarzyszy „wiele niejasności”.
- Prezes Ślęczka postawił nie tylko burmistrza, ale również nas radnych, w bardzo niezręcznej sytuacji. Obiecywał nam, że do końca czerwca przekaże nam plan naprawczy, obiecywał współpracę, a zostawił nas „na lodzie”. Wszystkich. Jednak patrząc na wykorzystanie pożyczki, został zapłacony podatek CIT za rok 2015, co może oznaczać, możemy domniemywać, że rok obrachunkowy został zamknięty. Uważam, że jeżeli zostały też spłacone należności generujące największe odsetki, a nie przekażemy tych kolejnych 60 tysięcy, to doprowadzimy spółkę do upadku już w dniu dzisiejszym – wyrażała z kolei swoją opinię Beata Jakubiec – Bartnik.
Zwolenniczką przyznania spółce kolejnych pieniędzy była także radna Beata Pochodnia.
- Monity o konieczności (wyposażenia spółki w program i komputery – przyp. red.) były już poprzednio, teraz tę księgowość trzeba postawić na nowo i zarówno pani prezes jak i główna księgowa wymagają narzędzi do pracy (…) Być może kolejny prezes będzie 2 lata, 5, 10, a może dwa dni, tego nie wiem, ma prawo zrezygnować. Natomiast mamy pewność, że nie zabierze ze sobą ani programu ani sprzętu komputerowego, na co przeznaczamy te pieniądze. Jeśli ktoś deklaruje, że bardzo chce pomóc spółce, to nie wiem w jaki inny sposób – zastanawiała się Beata Pochodnia. Radnemu Zaczkowskiemu zarzucała, że jego decyzja o głosowaniu przeciwko udzieleniu dofinansowania jest „na zaś”, mimo, że jak sam podkreślał w swoich wypowiedziach w wielu kwestiach czegoś „nie wie” czy „nie ma danych”.
- Mówimy, że trzeba teraz kupić program, bo nowa pani prezes, która jest z wykształcenia księgową takiego programu potrzebuje. Ale chciałem przypomnieć, że poprzedni prezes też jest z wykształcenia księgowym, przez poprzedniego pracodawcę był oceniany nawet jako bardzo dobry księgowy, choć słaby jako prezes TBS. I dziwi mnie to, że jako dobry księgowy przez pół roku swojej pracy nie zadbał o niezbędne narzędzia do prowadzenia tej księgowości. Jedna z poprzednich pań prezes, chyba trzecia „do tyłu”, informowała nas, że zakupiła program księgowy. Za niższą co prawda kwotę, bo chyba za 10 tysięcy złotych, ale taki fakt miał miejsce. Może ten program przez innych, ówczesnych księgowych był oceniany jako wystarczający? Z tego właśnie bierze się dużo „nie wiem”. Bo nie mamy danych, nie orientujemy się. Podejmując decyzje, my jako radni powinniśmy robić to świadomie. Przy udzielaniu pożyczki była wielomiesięczna batalia, zanim została ona udzielona. Dziś natomiast mamy nową prezes od kilku dni, która postawiła warunek, i o dziwo, burmistrz uważa, że trzeba go spełnić. Choć warunków innych prezesów tak łatwo jakoś nie spełniał – odpierał zarzuty Pochodni Adam Zaczkowski.
Bardzo symbolicznie zabrzmiał w dyskusji głos radnego Norberta Jęczalika, prywatnie mieszkańca zasobów MTBS. - Nie wiem od czego mam zacząć. Nie będę komentował, krytykował. Generalnie na pewno nie będę przeciwny tej uchwale, tej kwocie 60 tysięcy, gdyż mnie to dotyczy także osobiście, bezpośrednio, jako mieszkańca zasobów MTBS. Ale nie mam już nadziei związanych z tą spółką. Każdy nowy prezes przynosił ze sobą jakąś nadzieję, ale po odejściu ostatniego prezesa ta we mnie umarła. Chciałbym, żeby coś się w tej spółce wreszcie „wyprostowało” – mówił zrezygnowany Norbert Jęczalik.
Ostatecznie większość radnych opowiedziała się za udzieleniem dla MTBS kolejnych pieniędzy z budżetu miasta.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze