(Koziegłowy, Pisz) Latem ubiegłego roku głośnym echem w całej Polsce odbił się tragiczny wypadek do jakiego doszło w Piszu, w województwie warmińsko – mazurskim. Mercedes Sprinter jadący jedną z ulic miasta zjechał nagle z drogi i potrącił śmiertelnie 40-letnią kobietę. Auto odjechało nie zatrzymując się. Kilka godzin później stało się jasne, że nie był to wypadek, a… celowe zabójstwo. Za kierownicą Mercedesa siedział 46-letni wówczas mieszkaniec Koziegłów Marian K. Zamordowana kobieta była jego byłą partnerką, z którą pokłócił się kilka godzin przed zdarzeniem. 16 maja br. Sąd Okręgowy w Olsztynie uznał, że Marian K. jest chory psychicznie i za to co zrobił nie może odpowiadać jak zwykły przestępca. Trafi do zamkniętego zakładu psychiatrycznego.
Przypomnijmy, że do tragedii doszło 12 sierpnia 2015 roku przed godziną 9.00 przy ulicy Wojska Polskiego w Piszu. - Kierujący Mercedesem Sprinterem koloru białego, na częstochowskich numerach rejestracyjnych śmiertelnie potrącił idącą chodnikiem kobietę. Kierowca nie zatrzymał się i odjechał z miejsca zdarzenia. Zaalarmowani policjanci natychmiast powiadomili służby ratownicze i rozpoczęli poszukiwania kierowcy. Kilkudziesięciu funkcjonariuszy z psami tropiącymi i przy wykorzystaniu śmigłowca przeszukiwało teren. W lesie, 13 kilometrów od miejsca zdarzenia policjanci znaleźli porzucony spalony samochód, należący do jednej z częstochowskich firm (zajmujących się wypożyczaniem samochodów. Marian K. był jej częstym klientem, jako zastaw za Mercedesa zostawił w firmie swoją osobówkę – przyp. red.). Technik kryminalistyki przeprowadził oględziny, zabezpieczył ślady. Po kilku godzinach od zdarzenia do komendy w Piszu zgłosił się 46-letni mężczyzna, aby złożyć zawiadomienie o kradzieży Mercedesa. Kryminalni podejrzewali, że kradzieży prawdopodobnie nie było, bo już w trakcie poszukiwań wytypowali tego mężczyznę jako sprawcę potrącenia 40-latki. Przesłuchanie nie pozostawiło wątpliwości. 46-latek przyznał, że to on kierował autem. Jego wyjaśnienia tylko utwierdziły policjantów w przekonaniu, że było to celowe działanie, a ofiara nie była przypadkowa. Ze wstępnych ustaleń wynika, że podłożem tego zdarzenia miał być zawód miłosny (…) Tego dnia mężczyzna miał pokłócić się z kobietą, a później wjechać na znajdujący się w odległości około 3 metrów od jezdni chodnik i potrącić ją. Niestety kobieta nie przeżyła (…) Mężczyzna usłyszał zarzuty zabójstwa oraz zniszczenia mienia. Grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności – relacjonowała podkomisarz Anna Szypczyńska z Komendy Powiatowej Policji w Piszu. Mieszkańcy Koziegłów niewiele potrafili powiedzieć o Marianie K. – Może dlatego, że to nie jest rodowity Koziegłowianin. On kilka lat temu kupił w gminie dom, właściwie to już bardziej w Rosochaczu niż w Koziegłowach. Ponoć to były górnik. O takich osobach mówi się : „przybytni”. Może dlatego trudno o nim coś bliżej powiedzieć. Ludzie po tym wypadku dużo na jego temat plotkowali, ale trudno powiedzieć co jest prawdą, co nie, bo on raczej skryty był, nie utrzymywał z sąsiadami zbyt zażyłych stosunków. Mówią, że żył z jakąś kobietą, ale ponoć miał opowiadać, że ona zmarła. Potem poznał tą z Mazur. Nie miał chyba szczęścia do kobiet, a jak widać, życia też za bardzo poukładać sobie bez nich nie potrafił – mówi o Marianie K. jeden z mieszkaniec Koziegłów.
BIEGLI ZDECYDOWALI: „MARIAN K. NIEPOCZYTALNY”
Podejrzany o zabójstwo mieszkaniec gminy Koziegłowy po zdarzeniu często zmieniał zeznania. W trakcie przesłuchań przyznawał się do popełnienia zbrodniczego czynu, by niedługo później odwoływać swe zeznania. Został oczywiście objęty także obserwacją psychiatryczną, i to właśnie badający go biegli nadali sprawie „ostateczny bieg”. Ich zdaniem Marian K. w momencie zdarzenia był niepoczytalny. Biegli nie mieli co do tego żadnych wątpliwości. Wobec takiego obrotu sprawy Prokuratura Rejonowa w Piszu skierowała do Sądu Okręgowego w Olsztynie wniosek o umorzenie postępowania wobec Mariana K.
Sąd na niejawnym posiedzeniu uznał, że Marian K. jest sprawcą zabójstwa 40-letniej kobiety oraz jest winny zniszczenia samochodu, który wypożyczył, przychylił się jednak do wniosku prokuratury. – W postępowaniu przygotowawczym biegli psychiatrzy i psycholog jednoznacznie uznali, że mężczyzna jest chory psychicznie, a przez swoją chorobę, w chwili popełnienia czynów był niepoczytalny i nie był w stanie rozpoznać ich znaczenia i pokierować swoim postępowaniem. Wobec tego nie może odpowiadać jak przestępca. Postępowanie karne wobec niego należało umorzyć, co też się stało. Mężczyzna nie wyjdzie jednak na wolność. Sąd orzekł, że należy go leczyć, zastosował wobec niego środek zabezpieczający w postaci umieszczenia go w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym, bo choroba psychiczna powoduje, że Marian K. nadal jest osobą, która może zagrażać bezpieczeństwu publicznemu. Orzeczenie sąd wydał 16 maja. Po jego uprawomocnieniu się zostanie wyznaczona placówka, gdzie Marian K. zostanie umieszczony i gdzie będzie przebiegać jego internacja. Nie określono jak długo będzie w niej przebywał, wszystko będzie zależeć od procesu jego leczenia - skomentował dla naszej redakcji sędzia Olgierd Dąbrowski - Żegalski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Olsztynie. To oznacza, że Marian K. kiedyś może opuścić mury zakładu psychiatrycznego i odzyskać wolność.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze