(Myszków) W ciągu godziny rozeszły się jabłka rozdawane przez myszkowski magistrat. Mieszkańcy już godzinę przed otwarciem bram magazynu ustawiali się w kolejce. Jabłek nikomu nie zabrakło, ale i tak nie obyło się bez kłótni. W środę 20 kwietnia urzędnicy rozdali 624 skrzynki soczystych owoców.
Dwa tygodnie temu Urząd Miasta w Myszkowie zorganizował pierwszą akcję rozdawania jabłek i choć owoce rozdawane były od godziny 9, to już od 5 rano była kolejka. Urzędnicy w ciągu pół godziny rozdali 300 skrzynek jabłek. – Byłam dwa tygodnie temu, ale z dzieckiem samochodem, jak zobaczyłam co się dzieje, to odjechałam z powrotem. Ludzie szarpali się między sobą, wyszarpywali sobie skrzynki z rąk. Przyjechałam dzisiaj z nadzieją, że będzie spokojniej, jest spokojniej – opowiada młoda kobieta, która w środę odebrała tylko jedną skrzynkę jabłek.
Przy drugim rozdaniu jabłek o godzinie 9 przed bramą magazynu znajdującego się za Kauflandem ustawiła się długa kolejka oczekujących na darmowe owoce. Gdy urzędnicy jeszcze przed planowanym czasem, tj. o godzinie 9.30 otworzyli bramę rozpoczęły się pierwsze kłótnie. Na szczęście tym razem obeszło się bez szarpaniny. Ale 624 skrzynki rozeszły się w ciągu godziny. Ci, którzy nie mieli samochodu (z reguły osoby starsze) przesypywali jabłka do siatek czy plecaków, reszta ładowała (i to w dosłownym znaczeniu) do bagażników. Rekordziści brali po 5 lub 6 skrzynek tłumacząc, że biorą je dla brata, siostry, mamy, taty czy sąsiadki.
- Po co pani tyle jabłek? – pytamy jedną z kobiet, która oczekiwała na transport. – Będę robić przetwory, przydadzą się do ciasta, córka trochę weźmie – tłumaczy nam starsza kobieta pilnująca 4 skrzynek. Stojący obok mężczyzna od razu degustował owoce. – Są dużo lepsze niż te dwa tygodnie temu, dużo bardziej soczyste – zachwalał mężczyzna w średnim wieku.
Młoda kobieta widząc, że starsza pani nie radzi sobie z przeniesieniem skrzynki chciała przyjść z pomocą, spotkała się jednak z odmową, bo myszkowianka bała się, że straci cenny nabytek.
Naszą uwagę zwrócił również mężczyzna, który cztery skrzynki jabłek wiózł na rowerze. Podziwiamy także starszą panią o kuli, która dzielnie „targała” skrzynkę, a w efekcie nawet dwie. Nie dziwimy się myszkowianom, że pilnowali skrzynek „jak oka w głowie”, bo skrzynka z jabłkami przeznaczona dla naszych redaktorów zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach, nim zdążyliśmy ją włożyć do samochodu. Wystarczyło odwrócić się dosłownie na minutę, aby stracić owoce.
Jabłka trafiły także do świetlicy środowiskowej prowadzonej przez MOPS oraz mieszkańców schroniska dla bezdomnych. Magistrat na razie nie planuje kolejnych akcji.
Ewelina Kurzak
Napisz komentarz
Komentarze