(Myszków) W sobotę 26 marca na strzeżonym przejeździe kolejowym w Dziarnowie w województwie kujawsko pomorskim pociąg zderzył się z samochodem osobowym. Na miejscu zginęli ojciec i córka podróżujący autem. Rogatki przejazdu w momencie wypadku były otwarte. Niewiele brakowało by równie tragiczny scenariusz miało miejsce zdarzenie do jakiego dwa dni wcześniej doszło na przejeździe kolejowym w Myszkowie – Światowicie. Rogatki na przejeździe były podniesione w momencie kiedy do stacji dojeżdżał pociąg towarowy. Wyjaśnieniem sytuacji zajmują się obecnie policjanci i komisja złożona z pracowników PKP.
O sytuacji, która mogła mieć tragiczne skutki opowiedział nam zbulwersowany czytelnik, który jak mówi był jej świadkiem. - To był czwartek 24 marca, godzina między 13.00, a 14.00. Od strony Częstochowy przyjechał pociąg osobowy i zatrzymał się na stacji. Pasażerowie wysiedli, skład odjechał w kierunku Zawiercia. Rogatki poszły w górę i ludzie legalnie zaczęli przechodzić przez przejazd, ulicą przez tory zaczęły przejeżdżać samochody. Moim zdaniem w krytycznej chwili na przejściu i w jego najbliższym sąsiedztwie mogło być około 10 osób. Nagle od strony Katowic pojawił się pociąg towarowy zdążający w kierunku centrum Myszkowa. Ludzie zaczęli uciekać z torów, machać rękami by zatrzymać samochody zbliżające się do przejazdu. No naprawdę, mogło dojść do katastrofy, większej jak ta, która zdarzyła się dwa dni później w województwie kujawsko pomorskim. Rogatki były podniesione, ludzie legalnie, zgodnie z przepisami przechodzili. Myślę, że trzeba takie sytuacje nagłaśniać – relacjonuje nasz czytelnik, który prosi o zachowanie anonimowości. Dodaje, że kiedy przejeżdżał przez przejazd godzinę później na miejscu była już policja. – Prawdopodobnie ktoś zadzwonił i o tym poinformował – domyśla się nasz czytelnik, a jego przypuszczenia potwierdza aspirant Barbara Poznańska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Myszkowie. – Rzeczywiście, takie zdarzenie miało miejsce. Dyżurny otrzymał o nim informację, na miejsce udali się policjanci, którzy przeprowadzili wszystkie wymagane w takich sytuacjach czynności. Przede wszystkim zbadano trzeźwość dróżniczki ze stacji Myszków – Światowit i stacji Myszków Mrzygłód. Kobiety były trzeźwe. Z wyjaśnień jakie złożyły doszło do nieporozumienia, jedna drugiej, jak wynika z tłumaczeń, nie przekazała istotnych informacji. Postępowanie prowadzone w tej sprawie wyjaśni, czy faktycznie nie została wynika, że przekazana informacja o nadjeżdżającym pociągu. Postępowanie jest prowadzone pod kątem narażenia na niebezpieczeństwo. Osobno, niezależnie od policji, wyjaśnieniem zdarzenia zajęła się komisja złożona z pracowników PKP. Dopiero po zakończeniu wszystkich czynności można będzie mówić o zakresie odpowiedzialności danych osób i ewentualnych konsekwencjach – mówi aspirant Barbara Poznańska z KPP w Myszkowie. (rb)
Napisz komentarz
Komentarze