(Myszków) W niedzielę 28 lutego na jednym z grobów na cmentarzu na Mijaczowie kobieta znalazła śpiącego, zwiniętego w kłębek psa. Okazało się, że kundelek próbował dostać się na cmentarz od soboty. Dzięki szybkiej interwencji pracowników zawierciańskiego schroniska pies w niedzielę trafił pod ich opiekę.
- Pies próbował dostać się na cmentarz od soboty. Kręcił się koło bramy, ale była zamknięta. Na cmentarz dostał się w niedzielę i położył na jednym z grobów zwinięty w kłębek. Nie wiemy, czy to na pewno grób jego pana. Byliśmy na cmentarzu w sobotę, ale psa nie znaleźliśmy. Dopiero w niedzielę udało nam się go zabrać do schroniska – wyjaśnia Marta Oleksiak ze schroniska dla zwierząt w Zawierciu.
Mężczyzna, którego grobu pilnował kundelek, zmarł w 2015 roku. Pracownicy schroniska ustalili adres zmarłego, ale nikt tam nie mieszka. Jeśli przez dwa tygodnie ktoś z rodziny zmarłego nie zgłosi się po psa, wówczas trafi on do nowych właścicieli. Na razie Franio (tak nazwali go pracownicy schroniska) przechodzi kwarantannę. - Piesek ma około 10 lat, ale nie wygląda na swój wiek. Nie ma siwej brody. Był tak bardzo zapchlony, że w niektórych miejscach wypadła mu sierść. Był strasznie zaniedbany. Po 2 tygodniach kwarantanny zostanie zaszczepiony i dopiero wtedy będzie mógł trafić w nowe ręce. Mamy już potencjalny nowy domek w Gliwicach, ale nie chcę zapeszać – mówi Oleksiak.
Na fanpage’u schroniska w środę 2 marca pojawiła się informacja, że Franio ma się bardzo dobrze. Miał też odwiedziny nowego właściciela Romualda Ardanowskiego (znanego z Must Be The Music) - Zapewne Franio pojedzie w niejedną trasę koncertową – czytamy na fecebook’u. (ek)
Napisz komentarz
Komentarze