(Myszków) Na rok pozbawienia wolności, wpłatę nawiązki w wysokości 80 tysięcy złotych na rzecz Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska oraz pokrycie opłat i kosztów sadowych do wysokości 12 tysięcy złotych skazał Sąd Rejonowy w Myszkowie Rafała S., z gminy Staszów koło Kielc. Drugim oskarżonym, wspólnikiem skazanego był myszkowianin Wiesław S. z Myszkowa. Obaj oskarżeni byli o nielegalne składowanie, zakopywanie w ziemi oraz porzucanie na dzikich wysypiskach niebezpiecznych odpadów chemicznych, które w różnych miejscach powiatu myszkowskiego odkryto w 2010 roku. Wyrok zapadł w środę 10 lutego, nie jest prawomocny.
W procesie, który przez kilka lat toczył się przed Sądem Rejonowym w Myszkowie na ławie oskarżonych zasiedli Wiesław S. z Myszkowa i jego wspólnik w interesach Rafał S. z gminy Staszów koło Kielc. Na działce należącej do Wiesława S. - usytuowanej naprzeciwko ciepłowni przy ul. Osińska Góra w Myszkowie - policjanci znaleźli w 2010 roku 30 ton chemikaliów zakopanych w ziemi. Zdaniem prokuratury stąd trafiały też (łącznie w sumie ok. 100 ton) na dzikie wysypiska w Choroniu w gminie Poraj i Lgocie Górnej w gminie Koziegłowy. Prokuratura Rejonowa w Myszkowie postawiła oskarżonym zarzuty doprowadzenia do skażenia środowiska naturalnego, a także o spowodowanie bezpośredniego niebezpieczeństwa eksplozji materiałów łatwopalnych oraz rozprzestrzeniania się substancji duszących, trujących i parzących, zagrażających życiu i zdrowiu wielu osób. Wiesław S. usłyszał dodatkowo zarzut narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia ludzi, których zatrudniał do rozładunku i segregacji niebezpiecznych odpadów. Wiesław S. nie dożył ogłoszenia wyroku, zginął 1 grudnia ub. r. w wypadku samochodowym na krajowej „jedynce”. Postępowanie wobec niego sąd umorzył. Jedynym oskarżonym w sprawie został Rafał S. Oskarżyciel w procesie, prokurator Aleksander Zając żądał dla niego czterech lat pozbawienia wolności, orzeczenia konieczności naprawienia szkód wobec poszkodowanych gmin oraz zasądzenia kosztów postępowania sądowego.
RAFAŁ S. WSPÓŁSPRAWCĄ
Rafał S. bronił się w procesie tłumacząc, że on tylko dostarczał do Myszkowa chemikalia, gdzie na terenie należącym do Wiesława S. miały czekać w magazynie na utylizację, w oparciu o zezwolenia, o jakie ten miał zabiegać m.in. w Starostwie Powiatowym. Wydając wyrok skazujący sędzia Marek Zachariasz uznał jednak Rafała S. za współsprawcę przestępstw zarzucanych w akcie oskarżenia: - Działanie wspólnie i w porozumieniu z nieżyjącym obecnie innym oskarżonym to takie, gdzie współsprawca akceptuje działania innej osoby jako własne. Rafał S. miał pełną świadomość, iż Wiesław S. nie mając pozwolenia musiał utylizować odpady w sposób sprzeczny z prawem, a technicznie z zagrożeniem dla życia ludzkiego i środowiska naturalnego. Dzierżawiąc teren od Wiesława S. sam nim nie zarządzał. Kto więc to robił? Odpowiedź jest jasna: Wiesław S., ale w porozumieniu, choćby w domyśle, z Rafałem S. Gdyby Rafał S. działał legalnie żądałby od Wiesława S. dokumentów, a tak nie było. Wszystkie, lub większość ich operacji miały charakter nieformalny, a wręcz konspiracyjny, jak np. wywożenie odpadów poza teren Myszkowa (…) Oskarżony musiał mieć świadomość, że ostatnie ogniwo utylizacyjne, aby mówić o rentowności przedsięwzięcia musi działać wbrew regułom racjonalnego zagospodarowania odpadów (…) Kryminalna przeszłość Rafała S. jest kolejnym dowodem na to, że widmo zysku wzięło górę nad potencjalnym ryzykiem związanym z przestępczą działalnością. Podkreślam, że był dwukrotnie skazywany za podobne przestępstwa. Oskarżony usilnie walczył o karę w zawieszeniu. Żadna kara w zawieszeniu nie wchodziła w przypadku Rafała S. w grę. Tak jednak było od początku do końca. Ile można dawać szans sprawcy czynów tożsamych? W jego przypadku było to trzecie przestępstwo. Nie ma o czym mówić. Rafał S. motywował, że zrobi wszystko, żeby naprawić szkody. Jest to iluzja. Miał wiele lat, by efektywnie działać, a nie działał w tym kierunku. Rafał S. w minimalnym zakresie wyrażał skruchę, że źle się stało, że nie dopilnował. Podjął, na razie przynajmniej formalne, starania o pokrycie kosztów związanych z utylizacją chemikaliów. Te działania, nie wiem na ile szczere, ale fatycznie inicjowane przez Rafała S. muszą być w jakiś sposób premiowane. Premią od sądu może zaś być tylko obniżenie kary. Podkreślam, nie jestem przekonany o szczerości deklaracji Rafała S., bo minęło sporo czasu, a on albo nie płacił albo pertraktował nowe warunki i też ich do końca nie realizował (Rafał S. próbował – jak tłumaczył podczas procesu - porozumieć się z gminą Poraj w celu pokrycia kosztów utylizacji, jakie ta gmina poniosła usuwając chemikalia porzucone w Choroniu – przyp. red.). Sąd nie podzielił wniosku prokuratora, uznając, że proponowana przez niego kara byłaby rażąco surowa. Uważa też, że orzeczona kara nie jest też rażąco łagodna – mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Marek Zachariasz.
Sędzia odniósł się także do kwestii zasądzonej wobec Rafała S. nawiązki w wysokości 80 tysięcy złotych. - Pokrzywdzonymi wprost, jako takimi nie są gminy, te które utylizowały w całości czy w części znalezione odpady. Ich zaspokojenie w postaci nawiązek nie było możliwe, natomiast obydwa czyny postawione w akcie oskarżenia godziły w ochronę środowiska, sąd sięgnął zatem po nawiązkę na rzecz NFOŚ. Rafał S. musi pokryć także opłaty i koszty sądowe do wysokości 12 tysięcy złotych. Pozostałe koszty decyzją sądu ma pokryć skarb państwa.
Na razie nie wiadomo czy strony procesu będą apelować od wyroku. Zapowiadał to przed ogłoszeniem wyroku Rafał S., kiedy groziła mu czteroletnia odsiadka. Nie wiadomo jednak co zrobi w obecnej sytuacji. Prokurator Aleksander Zając zapowiedział, że z decyzją zaczeka do przyszłego tygodnia, obserwując co zrobi oskarżony.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze