(Myszków) Myszkowskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego otrzyma z budżetu miasta pożyczkę w wysokości 600 tysięcy złotych. „Zastrzyk finansowy” ma spółce pomóc w pospłacaniu najważniejszych należności wobec wierzycieli, a w dalszej perspektywie wyjść „z dołka”. Mimo, że przed sesją, która odbyła się w czwartek 4 lutego radni otrzymali program naprawczy dla MTBS, przygotowany przez jego nowo wybranego prezesa Aleksandra Ślęczkę, decyzja o przyznaniu pieniędzy nie była jednomyślna, a wcześniej długo dyskutowana. Ostatecznie większość radnych wyraziła zgodę na zmiany w budżecie miasta, które pozwolą wygospodarować dla MTBS środki we wspomnianej wysokości.
O ratowaniu spółki półmilionowym „zastrzykiem finansowym” mówiło się już pół roku temu, kiedy w spółce prezesem była jeszcze Monika Stańczyk – Mroczko. Wtedy wszyscy radni wyrażali wolę natychmiastowej pomocy dla MTBS. Istotą sporu była jedynie jej forma – dyskutowano czy powinna to być pożyczka, bezzwrotne dofinansowanie, czy dokapitalizowanie spółki. Wahał się burmistrz Włodzimierz Żak, tłumacząc, że musi być pewny, czy 500 tysięcy złotych, o które wnioskowała do radnych Monika Stańczyk – Mroczko wystarczy do tego, by uratować MTBS. Ostatecznie decyzja w tej sprawie wtedy nie zapadła. Ze stanowiska została za to odwołana Monika Stańczyk – Mroczko, a na jej miejsce została powołana nowa prezes, Lidia Piestrzyńska. Była skarbniczka gminy Lelów nie zagrzała długo miejsca w MTBS i szybko zrezygnowała z pracy, nie pozostawiając po sobie programu naprawczego, którego stworzenia domagał się burmistrz Włodzimierz Żak. Dokument, po dwóch miesiącach pracy, udało się stworzyć kolejnemu prezesowi miejskiej spółki, powołanemu w konkursie Aleksandrowi Ślęczce. Część radnych ma jednak do planu ratowania spółki zastrzeżenia. M.in. dlatego, że przewiduje ponowny wzrost zatrudnienia w spółce czy reaktywowanie brygady remontowej. Dokument nie precyzuje także zdaniem kilku radnych wysokości zobowiązań spółki. Dlatego wniosek Aleksandra Ślęczki o 600 tysięcy złotych pożyczki dla MTBS, jaki pojawił się na sesji Rady Miasta w czwartek 4 lutego, przyjęto bez takiego entuzjazmu, jak kilka miesięcy wcześniej.
„CHCEMY RATOWAĆ SPÓŁKĘ, ALE POŻYCZKI NIE POPRZEMY”
– Lekką ręką, chciałoby się powiedzieć, szastamy pieniędzmi publicznymi, ratując spółkę, którą wcześniej włodarz doprowadzał systematycznie do upadłości. Otrzymaliśmy dzisiaj program naprawczy MTBS (…), po raz kolejny dowiadujemy się tego samego, że sytuacja i kondycja spółki jest porażająca. Ale nikt nic z tym nie robi, winnych nie ma (…) W okresie właściwie trzech kwartałów nikt nie sprawował kontroli nad tą spółką. Zarząd, Rada Nadzorcza MTBS de facto dowiadujemy się , że prawie nie istniała, a przecież powinna co kwartał udzielać panu burmistrzowi, jako właścicielowi, swoje sprawozdanie. Firma z Częstochowy, która miała być lekarstwem na całe zło i prowadzić rzetelnie księgi rachunkowe, okazuje się, że tego nie robiła. Nikt nie chce pociągnąć jej do odpowiedzialności. Przedstawiony program naprawczy MTBS jest niedostateczny i moim zdaniem jest nie do przyjęcia. Bo brakuje mi w nim przede wszystkim symulacji przychodów z działalności operacyjnej co najmniej w okresie najbliższych 2 – 3 lat, a mianowicie przychodów z administrowania wspólnotami mieszkaniowymi, z tytułu własnych zasobów mieszkaniowych, z tytułu przychodów z budynku przy ulicy Pułaskiego, z tytułu przychodów z garaży, z tytułu usług brygady remontowej, z zobowiązań, które ma Galeria „Oczko”. Ciągle mówimy o „jakiejś” kwocie, że jest to kwota 400 tysięcy złotych, ale nadal nic nie wiemy na ten temat. Pan prezes sugeruje nam wzrost zatrudnienia w spółce. Zaczął od sekretarki i bardzo dobrze, ale nie tu jest problem. Chciałbym wiedzieć, ile będzie kosztów tytułem wynagrodzeń, bo przecież może bardziej opłaci się przywrócić i zawrzeć ugody z dotychczasowymi pracownikami, zamiast się włóczyć po sądach (…) Ale przede wszystkim brakuje mi jednego: zobowiązań! (…) Brak jest wyszczególnienia należności w rozbiciu na poszczególne firmy, i potwierdzenia tych sald (…) Dlatego przykro mi, ale nie mogę poprzeć tego wniosku i tych zmian w budżecie na kwotę 600 tysięcy, które proponuje pan burmistrz – zapowiadał radny Eugeniusz Bugaj.
Wtórował mu Adam Zaczkowski z SLD: - Pan prezes przedstawił program, w którym w pierwszej jego części pokazał ogromy chaos i bałagan organizacyjny jaki jest w MTBS, i nie jest to dla nas radnych Lewicy żadnym zaskoczeniem. Zaniechanie windykacji i problem ze spłatą kredytu inwestycyjnego, finansowanie się środkami wspólnot mieszkaniowych, zadłużanie wobec dostawców – to wszystko jako opozycja wskazywaliśmy jako zagrożenie dla funkcjonowania tej spółki już ponad cztery lata temu. Niestety bez żadnego rezultatu (…) Nawet wtedy, kiedy po latach potwierdziły się w całości nasze zarzuty – m.in. zawyżanie czynszów, fałszowanie sprawozdań finansowych, niedorzeczne pomysły prezesa, kosztowne jego urzędowanie – m.in. hotele po 700 złotych za dobę, co w rezultacie doprowadziło do jego odwołania, to nadal nasze uwagi i ostrzeżenia były ignorowane. Przykładem może być leasing samochodu asenizacyjnego, kolejny, niedorzeczny pomysł byłego prezesa Mileja, który niestety udało mu się wdrożyć. Mamy wykazane w programie naprawczym jakie straty ten samochód przynosi dla spółki. To są wielotysięczne straty, o których my informowaliśmy, że tak to właśnie będzie, już w momencie kiedy ten pomysł się pojawił (…) Żadne konsekwencje wobec prezesa Mileja nie zostały wyciągnięte. Może to śmieszne, ale i tragicznie śmieszne, ale w tej chwili, kiedy my obradujemy, w Sądzie Rejonowym w Myszkowie odbywa się rozprawa sądowa, na której to pan prezes domaga się wypłaty odprawy, która do tej pory nie została mu wypłacona. Mówię o tym wszystkim w aspekcie wnioskowanej pożyczki, tych 600 tysięcy, o które zawnioskował pan prezes, a której spłata, jak sam autor wskazuje, jest obwarowana wieloma warunkami, czyli wątpliwa. Tym bardziej, że nie znajdujemy w tym programie żadnego pomysłu na wydźwignięcie spółki z marazmu. Rozbudowa administracji na pewno pogłębi koszty, a zwiększenie przychodów z tego tytułu jest raczej wątpliwe. Podobnie jak reaktywowanie brygady remontowej, zwłaszcza, że już to przerabialiśmy, a spodziewany sukces burmistrz wieszczył słowami: „Prezes pogonił ludzi do roboty”, a wyszło jak zawsze. Wprowadzanie odrębnych zarządów i odrębnych księgowych do wspólnot, co ma pozwolić na odbudowę wizerunku i odzyskanie wspólnot też nie przekonuje, tym bardziej, że sam autor pisze, że potrzeba na to co najmniej dwóch lat (…) Spodziewaliśmy się raczej, czekając na ten program naprawczy, że pan prezes pokaże w jaki sposób będzie chciał zwrócić mieszkańcom zawyżone czynsze, które były przez lata pobierane, nadpłaty za media, roztrwoniony fundusz remontowy, czy kaucje mieszkaniowe, a także skonsumowane dochody z aportów, które miały służyć na cele remontowe zasobów mieszkaniowych (…) My dzisiaj nie możemy poprzeć udzielenia pożyczki, chociaż jesteśmy za tym, i zawsze byliśmy, żeby MTBS ratować. Tylko chcielibyśmy zobaczyć, że to co pan prezes proponuje, to z jednej strony są propozycje realne, a z drugiej strony, że nie dociążą po raz kolejny mieszkańców naszego miasta, którzy za ten bałagan, dziadostwo, chaos, który jest w MTBS, niestety ciężar tego ponoszą oni, a nie osoby, które za ten stan rzeczy odpowiadają. Nie będziemy również przeciwni, bo spółkę należy bezwzględnie ratować – mówił przedstawiciel klubu Lewicy.
„BRAK KONSEKWENCJI”?
Wypowiedziom radnych dziwiła się Beata Pochodnia z PO. - Parę miesięcy temu stanęliśmy przed faktem podjęcia decyzji w sprawie udzielenia wsparcia finansowego w postaci pożyczki dla spółki MTBS. Wtedy nikt z członków komisji, które zajmowały się tą sprawą nie miał żadnych wątpliwości. Nie mieliśmy wtedy programu naprawczego, mieliśmy przed sobą kartkę papieru podpisaną przez osobę, która nie do końca posługiwała się nawet właściwą pieczątką, natomiast wtedy nie mieliśmy w sercach, powiem tak kolokwialnie, żadnych wątpliwości. O dziwo, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, z taką sytuacją spotykamy się obecnie (…) Co do zarzutów o brak wyciągania konsekwencji wobec prezesów: z tego co ja usłyszałam, prezes mówił, że nie uchyla się przed wyciągnięciem konsekwencji, od podejmowania takich działań, natomiast na chwilę obecną najistotniejsze jest załatwienie tych spraw, które są istotne z punktu widzenia spółki, przede wszystkim z punktu widzenia mieszkańców (…) Nie wiem co takiego się stało, że dziś część radnych zmieniła zdanie w sprawie udzielenia spółce pożyczki. Słyszymy dziś słowa o „szastaniu pieniędzmi”. Nie chcę mówić w tym miejscu o braku logiki, powiem tylko o braku konsekwencji – komentowała słowa przedstawicieli opozycji radna rządzącej w mieście koalicji.– My radni możemy jedynie przychylić się do prośby o pożyczkę dla MTBS ze względu na mieszkańców i ich rodziny. Jest to decyzja moralna, ze względu na nich, będziemy jednak nadal monitorować działania spółki, i domagać się dalszej dokumentacji zgodnie z programem naprawczym – zapowiadała Beata Jakubiec – Bartnik.
„CHCĘ WIEDZIEĆ”
Radny Bugaj i Zaczkowski, co pokazała dalsza dyskusja, nie zostali przekonani tymi argumentami. - My nie jesteśmy przeciwni tej pożyczce, ta jest spółce bezwzględnie potrzebna. Natomiast jesteśmy przeciwni dawaniu pożyczki „w ciemno”, a to tak teraz wygląda. A zmieniła się sytuacja bardzo, od poprzedniej komisji, lipcowej bodajże. Co prawda nie był wtedy przedstawiony dokument wielostronicowy o nazwie „program naprawczy”, były przedstawiane inne dokumenty, wykazywano jakie zmiany w spółce nastąpiły i do czego mają w konsekwencji doprowadzić (…) Sama idea i działania, które zostały podjęte zostały zrealizowane i na bazie tych zapewnień my wtedy podejmowaliśmy decyzję i popieraliśmy wniosek o pożyczkę. Dziś sytuacja diametralnie się zmieniła. Dzisiaj nie wiemy do końca jak wygląda kwestia zobowiązań (…) Udzielenie pożyczki w tamtym okresie miało dać szansę spółce na spłatę bieżących zobowiązań, tak by wypracowana potem nadwyżka finansowa mogła służyć na wyciągnięcie MTBS z dołka. Dzisiaj takiej pewności z przedstawionych materiałów nie mamy – trwał przy swoim zdaniu Adam Zaczkowski.
- W listopadzie ub. r. otrzymaliśmy dwa pisma, które zmieniły obraz i mój stosunek do MTBS. Jedno od byłej prezes Lidii Piestrzyńskiej, drugie od byłego prezesa Romańskiego. W związku z zaistniałymi faktami chcę tylko jako radny Rady Miasta znać konkretną sytuację, konkretną informację, co dalej z tą spółką? Bo tracę wiarygodność i zaufanie w stosunku do zarządcy , którym jest gmina Myszków. W związku z tym chcę widzieć jakąś konsekwencję postępowania. Jeśli ja jestem czemuś winny, to będę za to odpowiadał. A tu nie odpowiada nikt i my dajemy 600 tysięcy złotych. Ja chcę wiedzieć: konkretnie na co? Na jakie zobowiązania i komu? To są chyba konkrety? – podnosił z kolei Eugeniusz Bugaj.
BURMISTRZ BRONI SIĘ… SŁABO
Wniosku o udzielenie pożyczki dla MTBS bronił burmistrz Włodzimierz Żak, sceptyczny wobec podobnego pomysłu sprzed pół roku. Tłumaczył radnym co wpłynęło na zmianę jego punktu widzenia. - Dlaczego ja się dzisiaj opowiadam za tym programem, a wtedy się nie opowiedziałem? Bo obecnie mam prezesa, który ma doświadczenie jako księgowy. Który umiał dzisiaj wytłumaczyć różnicę między rachunkiem wyników a przepływów pieniężnych, na czym polega istotność niektórych przedstawionych liczb. Mam prezesa, który jest w pracy do 18.00 i nie pracuje w tym samym czasie w innym miejscu. Te elementy wpływają na to, dlaczego ja bardziej wierzę w ten program naprawczy. Jak wczytamy się w ten dokument, to tam są zawarte pewne „jeżeli”, pewne „jeśli”. Ja w związku z tym chciałbym postawić tezę, że wszystkim obecnym na tej sali zależy, żeby spółce MTBS ten program naprawczy się powiódł (…) Prezes ma policzone jak spożytkować tę kwotę, ale nie powie państwu: komu, ile, za co, bo to może spowodować określone reakcje innych wierzycieli wobec MTBS. Dajmy prezesowi wykonać pracę, której się podejmuje, i wierzy w jej efekty. Padały różne słowa: że nikt nic nie robił. To nie jest tak, że nikt nic nie robił. Tylko że jedni robili źle, a niektórzy dobrze. Padały pytania o nadzór Rady Nadzorczej. To ja powiem, że kiedy odwoływany był prezes Milej powoływaliśmy na prezesa nikogo innego, tylko, wierząc w jego doświadczenie, członka Rady Nadzorczej, ufając, że sobie poradzi. Potem kolejny członek RN, który miał 2-letnią wiedzę o spółce, podjął działania, które dzisiaj, jeśli wierzyć w relacje pracowników, niektóre z nich być może spotkają się z reakcją, o którą prosił radny Eugeniusz Bugaj (…) Mamy prezesa z konkursu. Ja nie wiem czy on jest dobry, ja już nie zaryzykuję powiedzenia, że mamy dobrego prezesa. Wyleczyłem się z tego. Przepraszam panie prezesie (Żak zwrócił się do siedzącego na sali Aleksandra Ślęczki – przyp. red.), może to będzie dla pana inspirujące (…) Zdajemy sobie sprawę, że zgody na zmiany w budżecie możecie nie przegłosować. Wtedy będzie trudniej, ale siądziemy i będziemy się zastanawiać co dalej, broni nie złożymy. Dlatego, że pewne rzeczy w spółce idą ku dobremu i jak utrzymamy konsekwencję w tym co prezes usiłuje zaprowadzić, to powinno być lepiej – mówił Włodzimierz Żak.
Ostatecznie większość radnych wyraziła zgodę na przyznanie pożyczki dla MTBS, przeciwny był Eugeniusz Bugaj, trzej radni Lewicy i radna Mirosława Picheta wstrzymali się do głosu.
Robert Bączyński
Nasz komentarz:
Wyjaśnienia kłamcy zawsze wątpliwe
Pamiętam nieudolne próby burmistrza Żaka, wyjaśnienia skąd wziął się Milej. Że to przypadek, że „miał do niego telefon, więc zadzwonił”- czy coś w tej deseń. Okazało się, że to konkubent koleżanki Żaka, którą zrobił szefową Rady Nadzorczej. Późniejsze lata pokazały, że kumpel burmistrza był chyba najgorszym co mogło spotkać MTBS w historii firmy. Są zarzuty, że za czasów gdy Milej był prezesem spółka była bezczelnie okradana. Nawet z telefonów.
Burmistrz kłamał, gdy ustami rzeczniczki twierdził, że obniża wynagrodzenia Rad Nadzorczych miejskich spółek. Wymienił, że w MTBS też. Kilka miesięcy później wyszło na jaw, że spółka jest w najgorszej sytuacji, ale wbrew deklaracjom członkom RN w MTBS wynagrodzeń burmistrz nie obniżył! Ochrona kumpli z dawnej pracy?
I burmistrz jeszcze dziwi się, że radni mu nie wierzą. Też mu nie wierzę. Burmistrz, który w gabinecie podsłuchuje gości (taśmy Żaka, które wyszły przed wyborami), kłamie (obniżka wynagrodzeń Rad Nadzorczych), którego większość decyzji gospodarczych może być przykładem katastrofy i nepotyzmu, nie zasługuje na zaufanie. Radni dali 600 tys. na ratowanie MTBS. Może będą to pieniądze wyrzucone w błoto, mam nadzieję, że nie. Nikłą.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze