Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 28 kwietnia 2025 16:29
Przeczytaj!
Reklama
Reklama

GDZIE JECHAŁA MASA KOKSOWNICZA?

(Myszków) W dzielnicy Podlas mieszkańcy martwią się, że ich okolica ponownie stała się dzikim składowiskiem odpadów. Po sprawie cmentarza, który powstał w dużej części na terenie dzikiego wysypiska śmieci, które w tym miejscu urządziła 15 lat temu gminna spółka Saniko ( w tym roku wykonano kosztowną rekultywację terenu, po aferze jaką wywołał nasz artykuł „Pogrzebany w śmieciach”) jak twierdzą mieszkańcy, wcale nie odetchnęli. Swoje obawy łączą z działalnością firmy Reko sąsiadującej z cmentarzem komunalnym. Firma, choć ma zgodę na „zbieranie i transport odpadów innych niż niebezpieczne”, wydaną przez Starostwo Powiatowe w Myszkowie 18.12.2014 ich zdaniem zwozi na swój teren wszystkie odpady. I dokumentują, jak wprost z kontenerów odpady są wysypywane na miękki, nieutwardzony grunt. Wypadek z 11 grudnia, gdy przewożone bez dokumentacji odpady hutnicze rozlały się na ulicy Kościuszki jeszcze zwiększył obawy mieszkańców. Myszków jest tylko tranzytem, czy miejscem docelowym podejrzanych transportów?      
Podziel się
Oceń

(Myszków) W dzielnicy Podlas mieszkańcy martwią się, że ich okolica ponownie stała się dzikim składowiskiem odpadów. Po sprawie cmentarza, który powstał w dużej części na terenie dzikiego wysypiska śmieci, które w tym miejscu urządziła 15 lat temu gminna spółka Saniko ( w tym roku wykonano kosztowną rekultywację terenu, po aferze jaką wywołał nasz artykuł „Pogrzebany w śmieciach”) jak twierdzą mieszkańcy, wcale nie odetchnęli. Swoje obawy łączą z działalnością firmy Reko sąsiadującej z cmentarzem komunalnym. Firma, choć ma zgodę na „zbieranie i transport odpadów innych niż niebezpieczne”, wydaną przez Starostwo Powiatowe w Myszkowie 18.12.2014 ich zdaniem zwozi na swój teren wszystkie odpady. I dokumentują, jak wprost z kontenerów odpady są wysypywane na miękki, nieutwardzony grunt. Wypadek z 11 grudnia, gdy przewożone bez dokumentacji odpady hutnicze rozlały się na ulicy Kościuszki jeszcze zwiększył obawy mieszkańców. Myszków jest tylko tranzytem, czy miejscem docelowym podejrzanych transportów?

 

11 grudnia: Myszków sparaliżowany. Gdzie jechały odpady?

 

11 grudnia na ulicy Kościuszki z naczepy samochodu ciężarowego lała się gorąca substancja, prawdopodobnie masa koksownicza, która powinna trafić do utylizacji. Ale w pobliżu Myszkowa nie ma zakładu przerabiającego lub przechowującego takie odpady. Gdzie jechał transport  z niebezpiecznym odpadem? Wyciekająca substancja zanieczyściła i zniszczyła nawierzchnię ulicy Kościuszki na kilkuset metrach. Jej usuwanie na 2 dni sparaliżowało komunikację przez Myszków. Konieczne było frezowanie ulicy.  Wydzielający się z szaro-fioletowej mazi siarkowodór powodował smród. Zebrana koparkami substancja została przewieziona na teren firmy Reko, gdzie miała być tymczasowo składowana. Kilka dni później, 21 XII  urzędnicy kontrolowali sposób składowania odpadów.

 

Jak informuje rzecznik Starostwa Powiatowego Marcin Pilis: „W dniu 21.12.2015 r. pracownicy Wydziału Ochrony Środowiska, Straż Miejska i pracownik Urzędu Miasta przeprowadzili oględziny na terenie firmy Reko. Stwierdzono, że materiał, który został zebrany z drogi, jest zmagazynowany w specjalnych metalowych kontenerach, natomiast frez jest zebrany na utwardzonym terenie pod przykryciem.

 

Do dnia dzisiejszego nie otrzymaliśmy informacji dotyczącej próbek materiału pobranych do analizy przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Katowicach.”

 

Myszkowska policja prowadzi w tej sprawie postępowanie wyjaśniające. Z ustaleń tuż po zdarzeniu wiadomo jedynie, że kierowca ciężarówki nie posiadał żadnych dokumentów stwierdzających co i gdzie wiezie. Na pewno naczepa, wykorzystana do transportu, była nieodpowiednia do przewozu takich odpadów. Rzecznik prasowa KPP w Myszkowie Barbara Poznańska wyjaśnia: -Czynności w tej sprawie prowadzimy w celu ustalenia jakie substancje i gdzie były przewożone. Na razie nie został jeszcze przesłuchany kierowca ciężarówki, mieszkaniec miejscowości Werzchlas powiat wieluński.

 

Gdyby nie wypadek z 11 grudnia, który na 2 dni sparaliżował Myszków komunikacyjnie, być może jeszcze długo mieszkańcy dzielnicy nie zwróciliby uwagi, co dzieje się na terenie firmy Reko. Pod asystą policji i strażaków trafiły na jej teren odpady zebrane  w dniach 11-12 grudnia. Nie ma dowodów, gdzie miały trafić. Miejmy nadzieję, że wyjaśnią to zeznania kierowcy.

 

Choć jak piszą do burmistrza Myszkowa i Gazety Myszkowskiej, uciążliwości związane z funkcjonowaniem firmy dotykają ich od dawna: -Od czasu, gdy firma Reko rozpoczęła działalność na terenie za cmentarzem komunalnym, mieszkańcy odczuli uciążliwość poprzez fetor. (…) W sezonie letnim dochodziło do takich absurdów, że gdy rankiem budziliśmy się, to najpierw patrzyliśmy, z której strony wieje wiatr, aby ocenić, czy można przewietrzyć mieszkanie, czy też szczelnie je pozamykać”-piszą mieszkańcy dzielnicy w petycji podpisanej przez 200 osób.

„Sytuacja zmusiła nas do rozpoczęcia obserwacji, co składowane jest na tym terenie i ku naszemu zdumieniu stwierdziliśmy, że mamy w naszej dzielnicy kolejne nielegalne składowisko wszelkich odpadów takich jak pojemniki z bliżej nieokreślonymi chemikaliami, beczki, sprasowane bele szmat i folii, odpady hutnicze, śmierdzące kiszonki, jak również nieposortowanie śmieci wysypywane bezpośrednio na nieutwardzony grunt”- piszą mieszkańcy.

 

Szmaty, folie, makulaturę firma Reko może zbierać i przewozić, jednak zaniepokojenie może budzić już widok opakowań z logo Kabe. To szwajcarska firma produkująca farby, lakiery. Na zdjęciach z 24 XII 2015 widać wiele palet z tymi opakowaniami. Na innych zdjęciach widać, jak z kontenenów  wprost na grunt wysypywane są odpady.

 

Jesienią 2015 roku myszkowska Straż Miejska ukarała firmę Reko za nielegalne spalanie odpadów na terenie bazy. Nałożono wtedy mandat 500 zł, maksymalny jaki mogli nałożyć strażnicy.

 

W petycji do burmistrza mieszkańcy dzielnicy piszą: „Wszystko to składowane jest pod gołym niebem i po deszczu częściowo wnika do gruntu i płynie w kierunku ul. Prusa niszcząc faunę i florę na pobliskich łąkach, gdzie już gołym okiem widać skażenie terenu (łąka wypalona na obszarze około 400 mkw, uschnięte drzewa)”. Czy można te zniszczenia łączyć z działalnością firmy Reko?

 

Właściciel firmy Reko Jakub Ciupiński,  z którym  rozmawiamy telefonicznie odmawia komentarza, czy odpady składowane na terenie firmy mogą być niebezpieczne, dlaczego odpady na terenie firmy są składowane wprost na gruncie? -Nie chcę tego komentować -mówi Ciupiński.

 

-Na zdjęciach widać, że na teren firmy Reko trafiają odpady wyglądające jak  kształtki formierskie, jakieś odpady hutnicze. Dlaczego do pana trafiają?

 

-To jest tajemnica firmy i nie mogę odpowiadać na takie pytania, dlaczego one do mnie trafiają -mówi Ciupiński.

 

-Nie ma pan pozwolenia na składowanie takich odpadów, a już na pewno nie na ich wysypywanie wprost do gruntu….

 

-Rozumiem, co pan mówi, ale nie mam w tej sprawie nic do powiedzenia -rzuca właściciel na koniec.

 

Dochodzenie policji na razie nie wskazuje konkretnych winnych zanieczyszczenia ulicy  Kościuszki 11 grudnia, ale najważniejsze w tej sprawie jest ustalenie, gdzie miały trafić odpady. Składowanie ich już po wypadku było czynnością ratunkową. Ale obraz działalności tej firmy, przedstawiony na zdjęciach mieszkańców, daleki jest od ideału jaki prezentuje się na jej stronie internetowej. Mieszkańcy Myszkowa mają prawo być wyczuleni na zagrożenia ekologiczne, mając bogate negatywne doświadczenia: beczki z chemikaliami zakopane na działce vis-a-vis ciepłowni, cmentarz na dawnym wysypisku śmieci, którego utylizacja kosztował setki tysięcy. Sposób składowania odpadów i ich rodzaj na terenie firmy Reko, zniszczona roślinność tuż za płotem firmy budzą największe zaniepokojenie.

 

Jarosław Mazanek


Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: ZenekTreść komentarza: Panie Wojciechu współczuję. I Trzymam Kciuki !!!Data dodania komentarza: 24.04.2025, 13:37Źródło komentarza: ZARZUTY KORUPCYJNE DLA BYŁEGO STAROSTY. KAUCJA 200.000 ZŁ I WYSZEDŁAutor komentarza: KarolinaTreść komentarza: 😍Data dodania komentarza: 19.04.2025, 16:19Źródło komentarza: Vespa na JurzeAutor komentarza: TomaszTreść komentarza: To jest chyba jednak standard. Dzisiaj (17/04/2025) identyczne obrazki były w Koziegłowach na ul. Żareckiej obok domu burmistrza Koziegłów. Zamiatanie ulicy przebiegało tak że trzeba było uciekać na drugą stronę ulicy żeby jako tako przejść. Tumany kurzu ciągnęły się na odległość 100 m za zamiatarką. Oczywiście wszystkie prace na sucho przy słonecznej pogodzie i 25 stopniach ciepła.Data dodania komentarza: 17.04.2025, 12:56Źródło komentarza: ZAMIATARKA CZY KURZARKA?Autor komentarza: WojtekTreść komentarza: Takiemu to nic nie zrobią bo ma kolegę sędziego,Data dodania komentarza: 16.04.2025, 14:09Źródło komentarza: BYŁY STAROSTA MYSZKOWSKI ZATRZYMANY. ZARZUTY KORUPCYJNEAutor komentarza: MarianTreść komentarza: Przecież to "elyta" polityczna to co mu zrobią? Jak skażą to się odwoła że sadzili ni ci sędziowie co trzeba.Data dodania komentarza: 16.04.2025, 02:59Źródło komentarza: BYŁY STAROSTA MYSZKOWSKI ZATRZYMANY. ZARZUTY KORUPCYJNEAutor komentarza: GrzegorzTreść komentarza: Jak zwykły obywatel to ma przechlapane. Jak adwokatka Monika M. miała trzykrotny zakaz prowadzenia pojazdów i wpadła po raz kolejny to dostała 7500 zł grzywny. W Myszkowie sąd jest litościwy.Data dodania komentarza: 16.04.2025, 02:51Źródło komentarza: MYSZKÓW. BYŁ TAK PIJANY, ŻE WJECHAŁ NA SKUTERZE W PŁOT
ReklamaAdvertisement
Reklama
Reklama