(Myszków) W poniedziałek 2 listopada rezygnację z funkcji prezesa Myszkowskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego złożyła Lidia Piestrzyńska. Funkcję sprawowała na tyle krótko, że wielu radnych nie zdążyło jej nawet poznać. Nie wiadomo co było powodem rezygnacji prezes Piestrzyńskiej, burmistrz Żak mówi, że jeszcze trzy dni wcześniej planowała spotkanie z Radą Miasta Myszkowa, by rozmawiać z jej przedstawicielami o wsparciu dla spółki. Była – zdymisjonowana przez Radę Nadzorczą – prezes MTBS Monika Stańczyk-Mroczko zastanawia się, czy Lidia Piestrzyńska… w ogóle była prezesem, bo jak mówi, pocztą otrzymała kolejną, drugą już uchwałę o swoim odwołaniu. Wychodzi na to, że raz została odwołana we wrześniu, i ponownie w październiku. Kto w tym czasie rządził spółką? MTBS coraz bardziej pogrąża się w chaosie. Z naszych ustaleń wynika, że „osiągnięciem” nagle rezygnującej ze stanowiska prezes Piestrzyńskiej było zatrudnienie w spółce nawet kilkunastu osób.
Lidia Piestrzyńska – była skarbnik w Urzędzie Gminy w Lelowie miała być „lekarstwem” na bolączki MTBS- u, po „kuracji” zafundowanej spółce przez poprzednich prezesów, szczególnie jednego z nich – Ryszarda Mileja.
Zła kondycja gminnej spółki była głównym tematem dwóch poprzednich sesji Rady Miasta. W sierpniu radni dyskutowali o konieczności wsparcia spółki „zastrzykiem finansowym”, o który wnioskowała ówczesna prezes MTBS Monika Stańczyk-Mroczko. Decyzja w tym temacie jednak nie zapadła. Tymczasem posadę straciła wspomniana Monika Stańczyk-Mroczko, a jej miejsce zajęła Lidia Piestrzyńska, była skarbnik gminy Lelów. Radni liczyli, że spotka się ona z nimi na sesji, która odbyła się 1 października, nie spotkała się, bo po ok. trzech tygodniach pracy udała się na urlop. Swojej wizji naprawy MTBS już nie przedstawi, bo 2 listopada złożyła rezygnację z funkcji. Burmistrz Włodzimierz Żak liczył, że Piestrzyńska, jako księgowy, w nieco inny sposób niż dotychczasowi prezesi spojrzy na finanse spółki i jej zarządzanie. Na październikowej sesji, pytany o to kiedy powstanie program naprawczy MTBS (jego brak miał być powodem odwołania Moniki Stańczyk-Mroczko) twierdził, że konkretnego terminu nie da się podać. - Nie mogę odpowiedzieć na pytanie kiedy powstanie, kiedy będzie gotowy program naprawczy. Bo to nie ja go będę sporządzał. Program naprawczy sporządzać będzie spółka, w jej imieniu firmuje go swoim podpisem, swoją odpowiedzialnością, prezes zarządu. Otrzymaliście Państwo korespondencję od nowo wybranej pani prezes, w tym piśmie wyraża ona wolę, żeby się z Państwem spotkać, to ja rozumiem, że będzie on zrobiony najszybciej jak się da, bez nieuzasadnionej zwłoki. I taki termin mogę na chwilę obecną podać – mówił Włodzimierz Żak.
PIESTRZYŃSKA REZYGNUJE
Trudno powiedzieć, czy Lidia Piestrzyńska rozpoczęła w
ogóle jego sporządzanie. W poniedziałek 2 listopada podała się bowiem do
dymisji. Zaskoczeni są wszyscy, łącznie z burmistrzem Włodzimierzem Żakiem. W
kuluarach mówi się, że rezygnacja spowodowana jest różnicą zdań pomiędzy
Piestrzyńską, a Radą Nadzorczą MTBS na temat zarządzania spółką. Powodów
rezygnacji ani burmistrz miasta, ani rzecznik Urzędu Miasta póki co nie podają.
- Całą sytuacją, nie ukrywam, jestem zaskoczony. Oczywiście prowadziliśmy (z Lidią Piestrzyńską – przyp. red.) bieżące rozmowy. Nie mogę powiedzieć,
że pani Lidia Piestrzyńska nie pracowała. Pracowała ciężko, miała ciekawe
spostrzeżenia, byliśmy w ciągłym kontakcie. Na dowód tego niech świadczy fakt,
że w piątek (30 października – przyp. red.) zostało złożone pismo z
propozycją spotkania z Radą Miasta, w celu uzyskania niezbędnego wsparcia
finansowego. Z niepokojem patrzę przede wszystkim na to, że MTBS potrzebuje
tego wsparcia, a naraz nie mamy głównego decydującego, jak tę formę pomocy
sformułować. I to jest w tej chwili największa bolączka. Jesteśmy
niestety wprowadzeni znów w jakieś poczucie pośpiechu, bo spółka wymaga, żeby
ktoś u steru był, żeby ktoś spółką zawiadywał. Jestem w kontakcie
z Radą Nadzorczą, zobaczymy co będzie dalej (…)
Na całe szczęście mamy dwóch prokurentów, ale oni mają określony zakres, rodzaj
kompetencji, w szybkim czasie musimy uzupełnić brak spowodowany odejściem
prezes Lidii Piestrzyńskiej (…) Prokurenci zdają sobie sprawę z powagi
sytuacji, dzisiaj się z nimi spotkałem (we wtorek 3 października – przyp. red.), rozmawialiśmy
o bieżącej sytuacji spółki, jest znowu kwestia takiego parcia, że na szybko
trzeba podjąć decyzję – mówi wyraźnie zafrasowany obrotem sprawy burmistrz
Włodzimierz Żak.
Lidia Piestrzyńska, kiedy została prezesem w MTBS, zmieniła prokurentów spółki. Zostali nimi Maria Wojciechowska i Piotr Wieliczko. - Nie ukrywam, że w spółce jest trudna sytuacja. O ile we dwoje, z drugim prokurentem możemy załatwiać sprawy bieżące, podpisywać i wysyłać pisma, wystawiać faktury, to jednak decyzji przyszłościowych dla MTBS nie będziemy podejmować. Czekamy, licząc że lada dzień funkcja prezesa zostanie obsadzona – powiedział w rozmowie z naszą redakcją Piotr Wieliczko.
- Lidia Piestrzyńska 2 listopada złożyła rezygnację z funkcji Prezesa MTBS- u, z tego tytułu nie należy się jej żadna odprawa – uzupełnia informacje na temat zmian w miejskiej spółce rzecznik prasowy magistratu, Małgorzata Kitala-Miroszewska.
MOŻE NIE TRZEBA SZUKAĆ NOWEGO PREZESA, TYLKO DOGADAĆ SIĘ ZE „STARYM”?
24 listopada br. odbędzie się w sądzie rozprawa z wniosku Moniki Stańczyk-Mroczko, o przywrócenie jej do pracy w miejskiej spółce. Może zatem nie trzeba szukać nowego prezesa, tylko pójść „na ugodę” ze starym, który jak sam twierdzi: miał wizję jak uzdrowić spółkę i przygotował program naprawczy? Taki scenariusz – bez wiążącej decyzji sądu - wydaje się jednak raczej mało realny. Z naszych informacji wynika, że trwają rozmowy z potencjalnymi kandydatami na stanowisko prezesa MTBS, jeden z nich miał burmistrzowi odmówić. Co o sytuacji w spółce sądzi jej była prezes? - Jak widać, w sprawie MTBS cały czas jest „gorąco”. Także dla mnie. Ku swojemu zdziwieniu, w ubiegły czwartek, otrzymałam kolejną uchwałę Rady Nadzorczej o swoim odwołaniu z funkcji prezesa. Tym razem podjętą w dniu 12 października i kolejne, drugie już świadectwo pracy, z którego wynika, że pełniłam funkcję prezesa MTBS do 12 października. Uprzedziła mnie o tym sama Lidia Piestrzyńska, kiedy poszłam do siedziby spółki oddać tablet i telefon. Pani Prezes stwierdziła, że otrzymam właśnie nowe świadectwo pracy. Nie ukrywam, że kiedy o tym usłyszałam to pierwsze, co przyszło mi do głowy, to że sprawa znajdzie swój finał w sądzie. Przypomnę bowiem, że o pierwszej uchwale odwołującej mnie ze stanowiska najpierw telefonicznie poinformował mnie Przewodniczący Rady Nadzorczej MTBS, a później dostałam ją pocztą. W ślad za tym dostałam świadectwo pracy. Uchwała o odwołaniu ze stanowiska nosiła datę 14 września. Również ze świadectwa pracy wynikało, że mój stosunek pracy ustał 14 września. Powstaje zatem pytanie: kto był prezesem Spółki miedzy 14 września, a 12 października? Czy Lidia Piestrzyńska była w końcu prezesem? Ja zastałam ją za biurkiem, które przed nią zajmowałam, a informacja o powołaniu nowego prezesa pojawiła się na stronie internetowej Urzędu Miasta. To jest jak dla mnie sytuacja kuriozalna. Pan burmistrz chyba sam kompletnie nie wie co robi, i chyba trzeba by powiedzieć to samo także o Radzie Nadzorczej MTBS. O ile o pierwszej uchwale o moim odwołaniu zostałam poinformowana na dzień następny po odwołaniu, o tyle nie zostałam w żaden sposób powiadomiona o przywróceniu do pracy i ponownym odwołaniu. Wszystkie podjęte przez organy Spółki działania miały miejsce bez mojej wiedzy i zgody. W konsekwencji wychodzi na to, że za okres od 15 września do 12 października odpowiedzialność za działania spółki ponoszę ja. Tylko, że prezes Lidia Piestrzyńska przywróciła w tym czasie umowy, z których ja zrezygnowałam, będąc w siedzibie spółki widziałam dwie nowe pracujące tam osoby. Co ciekawe, uprzedziła mnie też, że otrzymam …trzecie świadectwo pracy. Byłam przekonana, że ktokolwiek będzie zarządzał Spółką i nie wywalczy jej dokapitalizowania, nie będzie mieć szans na prowadzenie działalności. Nie było to bowiem wyłącznie moje stanowisko ale także wniosek Biegłej Rewident wyrażony w Opinii z badania sprawozdania finansowego za 2014 r.
Wyniki działań Pana Burmistrza potwierdzają, że zupełnie nie panuje nad sytuacją i nie ma pomysłu na zarządzanie Spółką. Szkoda, że konsekwencje dotykają tylko mieszkańców miasta - komentuje sytuację Monika Stańczyk-Mroczko.
CZY FIRMA OD KSIĘGOWOŚCI „WBIJE GWÓŹDŹ DO TRUMNY”?
Kiedy stery w MTBS objęła Monika Stańczyk-Mroczko jedną z jej pierwszych decyzji było powierzenie obsługi księgowej spółki firmie zewnętrznej, z Częstochowy. Według informacji do jakich udało nam się dotrzeć, po zmianie prezesa powstał konflikt na linii „spółka – firma”, którego głównym powodem były należności za obsługę. Ponoć doszło do tego, że firma z Częstochowy zatrzymała pewne dokumenty MTBS. Zdaje się to potwierdzać Piotr Wieliczko, jeden z obecnych prokurentów. – Księgowość to nie do końca moja działka, ale z tego co się orientuję, to jakiegoś rodzaju sprawozdań brakuje, czy brakowało. Nie potrafię z całkowitą pewnością stwierdzić czy umowa z firmą obsługującą księgowość spółki została zerwana. Prezes Piestrzyńska jakąś formę działań miała podjąć, ale nie mam pewności czy umowa została zerwana czy zawieszona. Docelowo księgowość miała na pewno wrócić do nas – mówi Piotr Wieliczko. Z naszych informacji wynika, że umowa z firmą księgową nie została zerwana. - Jako wierzyciel może ona wystąpić o upadłość MTBS. Ma taką możliwość – mówi osoba znająca sprawę.
Inny informator twierdzi, że Piestrzyńska ponownie zatrudniła niektóre osoby, wcześniej zwolnione ze spółki, nawet takie, które nie odwołały się od zwolnienia do sądu pracy. Ekipa remontowa ponownie ma liczyć nawet 9 pracowników. Zatrudniono też główną księgową, która 3 listopada nagle sama zrezygnowała z pracy. Jeden z pracowników spółki, wcześniej podejrzewany o problemy z alkoholem, miał dostać nawet korzystniejszą umowę o pracę +awans. Wygląda na to, że TBS z ostatnich „reform” wdrażanych przez burmistrza Żaka już się nie podniesie. Ciekawe tylko, który z wierzycieli złoży wniosek o upadłość spółki? I kto kupi bloki gdy ta padnie? Nie można mieć pretensji do radnych Lewicy, którzy o nieprawidłowościach w gminnej spółce alarmowali od chwili, gdy prezesem został kumpel burmistrza Ryszard Milej, ale koalicyjna grupa „klakierów”, bezmyślnie, bezrefleksyjnie autoryzująca działanie burmistrza w poprzedniej i tej kadencji może wreszcie się obudzi? Jeżeli jeszcze coś w sprawie MTBS da się zepsuć, burmistrz Włodzimierz Żak na pewno to zepsuje. Z Waszą, państwo radni Platformy Obywatelskiej, bierną pomocą.
Robert Bączyński
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze