(Myszków) Jednego z naszych czytelników, mieszkańca zasobów Myszkowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej oburzyły plany wycięcia drzew przed jego blokiem. Jak się okazuje, to co planują władze spółdzielni da się jeszcze odwrócić. Czy znajdą się osoby, które uratują dorodne brzozy?
„Administracja Myszkowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej ogłosiła, że w najbliższym czasie wytnie 3 piękne brzozy na dziedzińcu bloków przy ul. Sikorskiego 55, bo rzekomo ograniczają oświetlenie lamp i zagrażają przechodniom (co za bzdura!), a ich korzenie naruszają kable energetyczne. Brzozy mają 25 lat i są ozdobą dziedzińca. Czy MSM zwróciła się o do Wydziału Ochrony Środowiska o zgodę na wycinkę i czy ją dostała? Czy MSM przedstawiła ekspertyzy uzasadniające wycinkę czy też podała gołosłowne „uzasadnienia” bez profesjonalnych ekspertyz? I czy zamiast wycinać 25-letnie drzewa nie można ew. przełożyć kabla energetycznego? Zresztą, skoro przez tyle lat ten kabel nie został uszkodzony przez korzenie, to chyba drzewa nie są zagrożeniem. No cóż, najprościej „skasować” bezbronne drzewa... Administracja MSM od wielu lat niszczy na osiedlach drzewostan, obcinając grube konary tuż przy pniu i czubki dorodnych drzew, co jest ewidentnym naruszeniem prawa regulującego sposób przycięć drzew. Dlaczego instytucje odpowiedzialne za ochronę przyrody nie interweniują? Nikt nie widzi, że biedne drzewa cierpią i chorują po tych „zabiegach”, a poza tym, że takie kikuty pozbawione pięknych koron wyglądają szpetnie? Znam wiele miast, w których nie robi się tak barbarzyńskich praktyk, a drzewa nie są traktowane jak zagrożenie dla mieszkańców. Szarobury Myszków wyróżnia się niekorzystnie pod tym względem. Zamiast chronić zieleń, której nie mamy za wiele, niszczy się ją bezkarnie. Kolejny przykład pokazujący jak w Myszkowie przestrzegane są przepisy chroniące przyrodę: od kilku miesięcy Wspólnota Mieszkaniowa przy ul. Sikorskiego 57 remontuje swoje bloki, ale prace związane z ociepleniem budynków są prowadzone bez folii zabezpieczającej rusztowania. Efekt jest taki, że całe osiedle jest zaśmiecone fruwającymi odpadkami styropianu. Czy i kto usunie tysiące styropianowych kuleczek pokrywających teren osiedla? Czy wykonawca lub podmiot zlecający prace zostanie ukarany mandatem i zmuszony do zabezpieczenia rusztowań folią? Czy Straż Miejska i Wydział Ochrony Środowiska Urzędu Miasta coś zrobiły w tej sprawie?”
Mieszkaniec Wierzchowiny (adres mailowy do wiadomości Redakcji)
OD REDAKCJI:
List mieszkańca przekazaliśmy do myszkowskiego magistratu z pytaniem, czy urzędnicy wydali zgodę na wycięcie drzew. Okazuje się, że nie, a dla wspomnianych przez czytelnika brzóz jest szansa na ratunek. - Zgodnie z obowiązującymi przepisami (Ustawa z dn. 16.04.2004r. z późniejszymi zmianami o ochronie przyrody, art.83 ust.4) jeżeli spółdzielnia mieszkaniowa chce usunąć drzewa ze swojego terenu, to jest zobowiązana do poinformowania (o tym – przyp. red.) swoich członków. Informacja ta zostaje wywieszona na okres 30 dni i w tym czasie mieszkańcy mogą ów zamiar oprotestować. Tylko brak protestów upoważnia spółdzielnię do złożenia wniosku w Urzędzie Miasta o wycinkę drzew. Do tej pory taki wniosek nie wpłynął do naszego urzędu. MSM jest ciałem statutowo samodzielnym i niezależnym, skupiającym i działającym na rzecz swoich członków. To nie kto inny jak właśnie członkowie spółdzielni mieszkaniowej mają nie tylko prawo, ale przede wszystkim obowiązek wpływać na jej działania. Miasto wobec samodzielności statutowej i poszanowania własności nie ma narzędzi by w jakikolwiek sposób kontrolować czy napominać samodzielną jednostkę – wyjaśnia rzecznik prasowy Urzędu Miasta Myszkowa, Małgorzata Kitala-Miroszewska. Wniosek z odpowiedzi jest jasny: Chcecie mieć drzewa? Protestujcie przeciwko wycince. (rb)
Tytuł i wstęp do listu pochodzi od redakcji
Napisz komentarz
Komentarze