(tytuł pochodzi od redakcji)
25 października poszłam z psami na spacer. Była godzina 19. Przy drodze w Żarkach Letnisku na ulicy Wesołej, zauważyłam leżącą młodziutką, ale niestety martwą sarenkę. Jak przystało na człowieka dzwonię na policję, niestety dyżurny mówi mi, że ma już trzecie zgłoszenie w tej sprawie. Pytam dlaczego nikt nie zadziałał - jest wieczór, jest dużo zwierząt, rozszarpią, a jeśli np. sarna była wściekła, to zrobi się problem. Policjant mówi, że zawiadomił kogo trzeba, nawet nieopatrznie powiedział mi, że dzwonił już w tej sprawie do Urzędu Gminy... Niedziela wieczór. Dodał też, że nie musi się przede mną spowiadać. No nie musi. Zadzwoniłam do straży pożarnej i o dziwo trafiłam na człowieka. Ale człowiek mówi mi, że to zgłoszenie miał już rano i oczywiście zawiadomił odpowiednie służby - Pawła Przystalskiego. Człowiek miły, ale zdziwiony, że ja dzwonię o 19, a zwierzę nadal leży. Zaczynamy działać wspólnie. On telefonuje ponownie do pana Przystalskiego (rozmyślnie piszę pana z małej, bo na dużą trzeba sobie zasłużyć) i co słyszy - otóż pan Przystalski mówi Panu Strażakowi, że w ogóle nie powinien od niego odbierać telefonu w niedzielę, a jak mu się nie podoba, to może sobie sam jechać i tę sprawę załatwić (tzn. sprzątnąć zwierzątko).
Pytam - jak długo będzie trwała arogancja i ignorancja pracowników UG Poraj - przecież te służby po to mają telefony do ludzi odpowiedzialnych za pewne rzeczy, żeby ci właśnie ludzie w takich przypadkach podejmowali działania, a nie pokazywali plecy.
Przypomina mi się sytuacja, kiedy zadzwoniłam do pana Przystalskiego zimą, że niestety nie możemy dojechać do domów na ulicach: Wesołej, Okrężnej, Podleśnej i też wtedy usłyszałam, że on wyśle służby i jak stwierdzą, że jest ślisko to... posypią. Pytam: kiedy ten pan przestanie traktować interweniujących ludzi jako intruzów. Czy jest aż tak ważnym urzędnikiem, żeby olewać ludzi i swoje obowiązki, takim, że może traktować wszystkich z góry. Myślę, że nie. Cały cywilizowany świat i rządzący w nim ludzie wręcz bazują na pomocy zwyczajnych obywateli. Szkoda, że tutaj jest zupełnie inaczej. Dziś kazano nam zmienić Polskę. Tu nikt ani niczyj głos nie jest w stanie niczego, a zwłaszcza urzędników zmienić. Od bardzo, bardzo dawnej Polski byli, są i będą paniskami. Myślę, że może po interwencji gazety coś lub ktoś zacznie pracować, a nie być urzędasem.
Po mojej czwartej interwencji zwierzę zostało zabrane, ale z komentarzem, że.... to Straż zawaliła. Od siebie dodam, że Pan ze Straży w Myszkowie załatwił tę sprawę po mistrzowsku i chylę przed nim czoła.
Czytelniczka
(dane do wiadomości redakcji)
Napisz komentarz
Komentarze