Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
wtorek, 29 kwietnia 2025 04:19
Przeczytaj!
Reklama
Reklama

MYSZKOWIANKA ODDAŁA SZPIK DLA CZŁOWIEKA Z URUGWAJU

(Myszków) W niedzielę 27 września po raz kolejny w Myszkowie poszukiwane będą osoby, które chciałyby wstąpić w szeregi dawców komórek macierzystych. To kontynuacja bardzo udanej akcji z ubiegłego roku, kiedy dawcy szpiku kostnego potrzebowała młoda mieszkanka Winowna, Beata Kozioł. Na apel o pomoc dla niej odpowiedziały setki mieszkańców Myszkowa, powiatu myszkowskiego i miejscowości spoza naszego regionu. Tylko w ciągu jednego dnia w Bazie Dawców Komórek Macierzystych zarejestrowało się aż 606 osób!  Dla porównania – w czasie otwarcia ubiegłorocznych Mistrzostw Świata w siatkówce na Stadionie Narodowym w Warszawie, w którym uczestniczyło ponad 63 tysiące osób, zarejestrowało się „tylko” 371 chętnych. Kolejni potencjalni dawcy szpiku dla pani Beaty i innych osób zmagających się z nowotworami krwi dołączali podczas następnych akcji. Łącznie gotowość „podzielenia się życiem z innymi” zadeklarowało ponad 630 osób. Taka akcja po prostu musiała być kontynuowana.      
Podziel się
Oceń

(Myszków) W niedzielę 27 września po raz kolejny w Myszkowie poszukiwane będą osoby, które chciałyby wstąpić w szeregi dawców komórek macierzystych. To kontynuacja bardzo udanej akcji z ubiegłego roku, kiedy dawcy szpiku kostnego potrzebowała młoda mieszkanka Winowna, Beata Kozioł. Na apel o pomoc dla niej odpowiedziały setki mieszkańców Myszkowa, powiatu myszkowskiego i miejscowości spoza naszego regionu. Tylko w ciągu jednego dnia w Bazie Dawców Komórek Macierzystych zarejestrowało się aż 606 osób!  Dla porównania – w czasie otwarcia ubiegłorocznych Mistrzostw Świata w siatkówce na Stadionie Narodowym w Warszawie, w którym uczestniczyło ponad 63 tysiące osób, zarejestrowało się „tylko” 371 chętnych. Kolejni potencjalni dawcy szpiku dla pani Beaty i innych osób zmagających się z nowotworami krwi dołączali podczas następnych akcji. Łącznie gotowość „podzielenia się życiem z innymi” zadeklarowało ponad 630 osób. Taka akcja po prostu musiała być kontynuowana.

 

30-letnia dziś Beata Kozioł z Winowna o swojej chorobie dowiedziała się w listopadzie 2011 r. To wtedy usłyszała brzmiącą jak wyrok diagnozę: przewlekła białaczka szpikowa. - Jak każda młoda dziewczyna mam marzenia. Chciałabym planować swoją przyszłość i założyć własną rodzinę. By móc je zrealizować potrzebuję przeszczepienia szpiku kostnego od dawcy niespokrewnionego – opowiadała o sobie rok temu Beata Kozioł. - Przeszczepienie szpiku, mnie i innym chorym daje szansę na dalsze życie – mówiła, zachęcając wszystkich do wcielania się w role potencjalnych „bliźniaków genetycznych”.

 

TA HISTORIA MUSI MIEĆ DOBRE ZAKOŃCZENIE

 

- Z informacji jakie otrzymaliśmy od przedstawicieli Fundacji DKMS Polska (skupiającej dawców komórek macierzystych – przyp. red.) wyniki badań, a tym samym odpowiedź na pytanie: czy wśród całej rzeszy osób które odpowiedziały na nasz apel, jest genetyczny bliźniak dla Beatki, poznamy za 3-4 miesiące. Wszyscy trzymamy kciuki, żeby się udało – mówiła rok temu po akcji Małgorzata Pawlik – Karcz, szefowa PCPR w Myszkowie. Pani Beata jest pracownikiem socjalnym w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie w Myszkowie. W ratowanie jej życia zaangażowały się zatem wszystkie jej koleżanki. Nie tylko zarejestrowały się w bazie dawców szpiku kostnego, także pozowały do specjalnego kalendarza, a dochód z jego sprzedaży został przeznaczony na działalność Fundacji DKMS.

 

I choć z tak szerokiego grona nie udało się wyłonić „genetycznego bliźniaka” dla Beaty Kozioł, jej historia ma dobre zakończenie, wierzymy, że już na stałe. – Mam upoważnienie od Beatki, by powiedzieć, że znalazła dawcę. Został nim jej brat, mimo kilku tzw. niezgodności. Przyjmowane przez Beatkę leki najnowszej generacji sprawiły, że przeszczep się przyjął. Jej wszystkie wykonywane do tej pory badania są prawidłowe, Beatka jest na najlepszej drodze do całkowitego wyleczenia. Obecnie przechodzi rehabilitację, a my cały czas trzymamy za nią kciuki, wierzymy, że od teraz wszystko będzie już dobrze, czekamy na nią – mówi Małgorzata Pawlik – Karcz.

 

W tym roku PCPR również zaangażowało się w akcję rejestracji potencjalnych dawców szpiku kostnego. Odbędzie się ona w niedzielę 27 września na Placu Dworcowym w Myszkowie, początek o godzinie 15.30. W odróżnieniu od ubiegłorocznej akcji od potencjalnych „ofiarodawców życia” nie będzie pobierana krew, tylko wymaz z policzka.

 

SZPIK DAWCY Z MYSZKOWA URATOWAŁ CHOREGO W …URUGWAJU!

 

Podczas akcji na Placu Dworcowym pojawi się z pewnością Anita Liszewska z Myszkowa. Opowie o tym, jak w rzeczywistości wygląda oddawanie szpiku kostnego. Będzie doskonałym referentem tego tematu. Może bowiem opowiedzieć o oddawaniu szpiku bazując na … własnym przykładzie. Podczas jednej z ubiegłorocznych akcji zarejestrowała się w Bazie Dawców Komórek Macierzystych. Po pewnym czasie okazało się, że jest osoba, której jej szpik może uratować życie. Pani Anita nie wahała się nawet sekundy. Dzięki niej drugą szansę dostał walczący z nowotworem krwi „jej genetyczny bliźniak” z dalekiego Urugwaju. - Zarejestrowałam się rok temu w maju. Wybrałam się z moją rodziną na plenerową imprezę organizowaną na terenie Stowarzyszenia „Podlas”. O zarejestrowaniu się w bazie DKMS myślałam już od pewnego czasu, więc szukałam wzrokiem punktu, gdzie mogłam zrealizować swoje zamierzenia. Spotkałam tam swego znajomego, Sławomira Pabiasza, który wyjaśnił mi na czym polega rejestracja. To było pobranie wymazu z policzka i wypełnienie ankiety. Czekałam ok. miesiąc, aż przyszła ma maila informacja, że zostałam zarejestrowana w bazie dawców. Pogratulowano mi i podziękowano. Po dwóch miesiącach, w lipcu, zadzwoniono do mnie z fundacji z informacją, że jest dla mnie biorca. Szczęście niesamowite, radość niezwykła. Pani z fundacji wszystko mi opowiedziała, jak to będzie przebiegać, jak będzie wyglądało pobranie. Nie było wtedy jeszcze wiadomo, czy to będzie pobieranie z krwi czy z talerza kości biodrowej, to oceniono dopiero po pewnym czasie. Zrobiłam wymagane badania krwi i czekałam. W kwietniu tego roku, kiedy myślałam, że już chyba o mnie „zapomniano” zadzwonił telefon, usłyszałam, że pacjent jest już przygotowany do tego, żeby przyjąć ode mnie szpik i powinnam teraz zgłosić się do Gliwic, gdzie przeprowadzany był cały zabieg. Jakieś dwa tygodnie przed pobraniem pojechałam do Centrum Onkologii w Gliwicach i tam przeszłam gruntowne badania, łącznie z RTG i USG. W momencie kiedy okazało się, że badania wyszły bardzo dobrze zadzwoniono do mnie ponownie z informacją, że mam rozpocząć branie takiego specjalnego preparatu, który się nazywa Neupogen. Jest w postaci zastrzyków, które można sobie samemu podawać. Robiła mi je jednak moja ciocia, Ludwika Knoff. Nie byłam na tyle odważna, aby wykonać je sama. Cztery dni przed pobraniem przyjmowałam je dwa razy dziennie. One miały na celu pobudzić mój szpik kostny do wytwarzania tych komórek macierzystych. Wtedy już wiedziałam, że pobranie będzie się odbywać z krwi. 18 maja zgłosiłam się do Centrum Onkologii i wtedy odbył się zabieg. Jest to zabieg całkowicie bezbolesny, bo wygląda jak zwyczajne pobieranie krwi. Są dwa wkłucia. Z jednej ręki krew jest pobierana i stąd wędruje do takiej specjalnej maszyny, gdzie odseparowywane są komórki macierzyste, a oczyszczona z tych komórek krew wraca do organizmu wkłuciem w drugiej ręce. Trwa to dość długo i to chyba jedyny minus tego zabiegu. W pierwszy dzień trwało to około 4 godzin, drugiego podobnie, bo musiało być na tyle dużo tych komórek, żeby wiadomo było, że spełnią one swoje zadanie u biorcy.

 

W Gliwicach byłam z mężem, który towarzyszył mi i wspierał mnie podczas całego wydarzenia od początku do końca. Wsparcie i pomoc rodziny w podjęciu takiej decyzji jest bardzo ważne. Kiedy już wracałam do domu zadzwoniła do mnie pani z fundacji DKMS i powiedziała, że na tę chwilę może mi powiedzieć tylko tyle, że biorcą jest 45-letni mężczyzna, który mieszka w …Urugwaju. Nie wiem jaki jest na dziś jego stan zdrowia, myślę, że w najbliższym czasie czegoś się na ten temat dowiem. Powiedziano mi, że muszą upłynąć co najmniej 3 miesiące od pobrania, by mogli cokolwiek stwierdzić, czy przeszczep się przyjął, czy organizm biorcy zaczął funkcjonować właściwie z tymi moimi komórkami. To tyle. Uważam, że nie zrobiłam nic wielkiego. To co udało mi się, bo naprawdę uważam, że jestem jedną z niewielu osób, którym udało się takie wydarzenie przeżyć, to jest coś niezwykle wzbogacającego.  Kiedy dostałam ten pierwszy telefon, że jest biorca, miałam gardło ściśnięte, słowa nie mogłam wypowiedzieć, a w oczach miałam łzy szczęścia. Dobrze, że wtedy tylko ta pani do mnie mówiła, o tym jak to będzie wyglądać, jakie są procedury, bo ja sama niewiele pewnie mogłabym powiedzieć. Uważam, że każdy kto jest zdrowy, kto ukończył 18 lat, a nie ukończył 60, powinien się zarejestrować w bazie DKMS. Choćby dla samego tylko uczucia, które towarzyszy nam kiedy się dowiadujemy, że jest ten „genetyczny bliźniak”, „genetyczny brat czy siostra”, którym można uratować życie. Taki zabieg naprawdę nie boli, wygląda jak zwyczajne pobieranie krwi, a pobieranie z talerza kości biodrowej odbywa się w narkozie. Dla mnie nie miało znaczenia komu oddaję swój szpik, w jaki sposób. Cały czas pozostaję w bazie dawców DKMS, choć na dwa lata jestem „zarezerwowana” dla tego biorcy z Urugwaju. Gdyby była potrzeba raz jeszcze oddać mu szpik, zrobię to bez wahania. Chciałabym go poznać i mam nadzieję, że kiedyś tak będzie, choć to na drugim końcu świata. W dzisiejszych czasach wszystko jest jednak możliwe – mówi Anita Liszewska.

 

Jej opowieść w najlepszy sposób świadczy o tym, jak bardzo potrzebne są takie akcje, jak ta planowana na najbliższą niedzielę. Pokazuje, że nasza pomoc może być potrzebna dosłownie wszędzie, dla naszego sąsiada zza ściany, lub dla chorego za oceanem.

 

Organizatorzy akcji liczą na gorące serca mieszkańców Myszkowa i powiatu myszkowskiego, ale też na świadome decyzje. Kto z różnych przyczyn nie może, bądź nie potrafi zdecydować się na wymagający tak wielkiej odpowiedzialności krok, może wspomóc wszystkich walczących z rakiem krwi w inny sposób, wpłacając pieniądze na konto fundacji DKMS Polska, nr konta: PEKAO SA: 92 1240 6292 1111 0010 5530 0549.

 

Robert Bączyński

 


Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: ZenekTreść komentarza: Panie Wojciechu współczuję. I Trzymam Kciuki !!!Data dodania komentarza: 24.04.2025, 13:37Źródło komentarza: ZARZUTY KORUPCYJNE DLA BYŁEGO STAROSTY. KAUCJA 200.000 ZŁ I WYSZEDŁAutor komentarza: KarolinaTreść komentarza: 😍Data dodania komentarza: 19.04.2025, 16:19Źródło komentarza: Vespa na JurzeAutor komentarza: TomaszTreść komentarza: To jest chyba jednak standard. Dzisiaj (17/04/2025) identyczne obrazki były w Koziegłowach na ul. Żareckiej obok domu burmistrza Koziegłów. Zamiatanie ulicy przebiegało tak że trzeba było uciekać na drugą stronę ulicy żeby jako tako przejść. Tumany kurzu ciągnęły się na odległość 100 m za zamiatarką. Oczywiście wszystkie prace na sucho przy słonecznej pogodzie i 25 stopniach ciepła.Data dodania komentarza: 17.04.2025, 12:56Źródło komentarza: ZAMIATARKA CZY KURZARKA?Autor komentarza: WojtekTreść komentarza: Takiemu to nic nie zrobią bo ma kolegę sędziego,Data dodania komentarza: 16.04.2025, 14:09Źródło komentarza: BYŁY STAROSTA MYSZKOWSKI ZATRZYMANY. ZARZUTY KORUPCYJNEAutor komentarza: MarianTreść komentarza: Przecież to "elyta" polityczna to co mu zrobią? Jak skażą to się odwoła że sadzili ni ci sędziowie co trzeba.Data dodania komentarza: 16.04.2025, 02:59Źródło komentarza: BYŁY STAROSTA MYSZKOWSKI ZATRZYMANY. ZARZUTY KORUPCYJNEAutor komentarza: GrzegorzTreść komentarza: Jak zwykły obywatel to ma przechlapane. Jak adwokatka Monika M. miała trzykrotny zakaz prowadzenia pojazdów i wpadła po raz kolejny to dostała 7500 zł grzywny. W Myszkowie sąd jest litościwy.Data dodania komentarza: 16.04.2025, 02:51Źródło komentarza: MYSZKÓW. BYŁ TAK PIJANY, ŻE WJECHAŁ NA SKUTERZE W PŁOT
ReklamaAdvertisement
Reklama
Reklama