(Myszków) 14 września Rada Nadzorcza MTBS odwołała ze stanowiska prezesa spółki Monikę Stańczyk-Mroczko. Odwołanej prezes nawet nie wezwano na zebranie. Sama potwierdza, że o odwołaniu została powiadomiona telefonicznie. Dzień później RN nowym prezesem zrobiła Lidię Piestrzyńską z Częstochowy. Piestrzyńska była w ostatnich latach skarbnikiem w gminie Lelów. Gdy wójtem w gminie został Krzysztof Molenda, radni na jego wniosek 16 XII 2014 odwołali Piestrzyńską ze stanowiska. Teraz ma zarządzać gminną spółką w Myszkowie.
Zamieszanie wokół MTBS trwa od chwili, gdy prezes Monika Stańczyk-Mroczko zapowiedziała, że na działanie poprzednich władz spółki (Zarządów) złoży doniesienie do prokuratury. W spółce miało bowiem dochodzić do niedopuszczalnych nadużyć: zagarniano pieniądze z kont wspólnot mieszkaniowych, którymi zarządzał MTBS, „wyczyszczone” niemal do zera jest też konto kaucji mieszkaniowych, na którym powinno być ponad 800.000 zł. A jest, jak ustaliliśmy… około 14 tysięcy. Z kont wspólnot, gdzie powinny być pieniądze mieszkańców gromadzone np. na fundusz remontowy zniknęło – jak ustaliła prezes Stańczyk-Mroczko - 592.000 zł. – To stan na dzień 31.12.2014, który ustaliłam w kilka dni od objęcia stanowiska. W krótkim czasie na konta wspólnot udało się nam zwrócić około 300.000 zł - mówi M. Stańczyk-Mroczko.
W połowie 2015 roku, prezes najpierw organom spółki (Rada Nadzorcza, burmistrz - w roli właściciela) przedstawiła stan firmy. W wakacje wystąpiła z wnioskiem do Rady Gminy o przyznanie spółce pomocy w kwocie 500.000 zł, którą radni przyjęli, uznając jej plan wyjścia z kryzysu za wiarygodny. Ale gromy spadły na głowę burmistrza Włodzimierza Żaka. Ten w 2010 roku, gdy został burmistrzem, zapowiadał uporządkowanie spraw spółek gminnych (Saniko, MTBS). Tymczasem mieliśmy, zwłaszcza w MTBS trwającą 5 lat awanturę. Gdy stan spółki boleśnie obnażyła prezes Monika Stańczyk-Mroczko, burmistrz zagroził jej odwołaniem. I jak widać, słowa dotrzymał.
Oficjalnie, odwołanie prezesa spółki wykonuje Rada Nadzorcza. W MTBS to organ minimum 3 osobowy, choć obecnie działa w niepełnym składzie: Aneta Gajda, Jerzy Łączkowski. W maju br. z pracy w RN zrezygnował Zbigniew Męcik i od tego czasu nie uzupełniono jej składu. A to powoduje, że wszystkie uchwały RN mogą być uznane za nieprawomocne. Nie jest więc takie pewne, czy Monika Stańczyk-Mroczko faktycznie straciła posadę. Jeżeli zdecyduje się odwołać od Uchwały, szanse, że Sąd uzna odwołanie za nieprawomocne, są bardzo duże. Takie problemy miały już w historii nie tak małe spółki jak MTBS, ale nawet publiczna TVP.
Dla burmistrza Włodzimierza Żaka kłopotliwe w sprawie MTBS jest to, że podbieranie pieniędzy z kont wspólnot mieszkaniowych zaczęło się prawdopodobnie w 2011 roku. Wcześniej, spółka (w latach 2009, 2010) posiłkowała się kredytem w rachunku bieżącym. Sytuacja zmieniła się, gdy prezesem został Ryszard Milej, życiowy partner koleżanki burmistrza jeszcze ze wspólnej pracy w KSSE (Katowicka Specjalna Strefa Ekonomiczna). Gdy sprawa wyszła na jaw, ujawniona przez Gazetę Myszkowską w artykule „Dostał posadę w MTBS dzięki konkubinie?” dziewczyna prezesa zrezygnowała z pracy w Radzie Nadzorczej MTBS, ale Milej został w spółce na kilka lat, odwołany dopiero tuż przed wyborami samorządowymi. Do ostatniej chwili Żak bronił go przed odwołaniem, choć radni przez całą kadencję krytykowali jego pracę. O tym, że mógł być to okres nie tylko złego zarządzania, ale również niegospodarności, zaczęła mówić powołana w XII 2014 prezes Monika Stańczyk-Mroczko.
Pisaliśmy już w Gazecie Myszkowskiej, że jednym z wątków doniesienia o przestępstwie, które złożyła ustnie na policji prezes Monika Stańczyk-Mroczko było podejrzenie przywłaszczenia komórkowych telefonów. Jak udało nam się dowiedzieć, chodzi o aż 23 szt. drogich modeli firmy Samsung. Istnieje podejrzenie, że umowy z operatorami były zawierane tylko po to, aby do abonamentu operator dostarczył drogie telefony. Prawdopodobnie ktoś później aparatami - które nigdy nie dotarły do MTBS- handlował. Nie używano też w MTBS kart sim, choć niektóre z nich „krążyły po Polsce”. W pewnym czasie na jeden z numerów telefonu wykupiony przez MTBS można się było dodzwonić do… matki byłego prezesa.
Nic więc dziwnego, że burmistrz Włodzimierz Żak nerwowo reagował na łączenie fatalnego stanu MTBS z jego decyzjami personalnymi w spółce z ostatnich 5 lat. Oliwy do ognia dodał ujawniony przez burmistrza zamiar, z którego później się wycofał, że rozważa powołanie na to stanowisko Wojciecha Kowalczyka. Byłby to kolejny prezes MTBS wybrany z kręgu przyjaciół i kolegów burmistrza. Ale Żak wyraźnie wystraszył się konsekwencji takiej decyzji i ostatecznie prezesem MTBS została Lidia Piestrzyńska. O ile jej wybór na stanowisko przez RN w niepełnym składzie nie zostanie podważony w sądzie.
Wracamy do nagrań Żaka
Czytelnicy Gazety Myszkowskiej zapewne pamiętają aferę, jaka wybuchła tuż przed wyborami samorządowymi. Radny Eugeniusz Bugaj na sesji ujawnił nagrania, z których wynikało, że burmistrz Włodzimierz Żak na początku kadencji po kryjomu nagrywał rozmowy z osobami, które przyjmuje w gabinecie. Wyciekły nagrania rozmów z Edmundem Konieczniakiem (prezes MTBS), Andrzejem Hagno (UM, przew. RN MTBS), Benedictem Kotzurem (Hala Oczko). Konieczniak zdecydował się wtedy na złożenie doniesienia do prokuratury, jako osoba poszkodowana (nagrywano bez jego zgody), a burmistrz Żak zawiadomił organa o włamaniu na jego komputer. Oba postępowania zostały umorzone. Afera choć kompromitująca burmistrza (ten przepraszał za swój błąd), nie zaszkodziła mu jednak w wyborach. Ponownie został burmistrzem Myszkowa. Ale okazuje się, że Żak nie utracił chęci do nagrywania. Co prawda za wiedzą uczestników spotkania, nagrywane było spotkanie u burmistrza z 11 września 2015 dotyczące rzekomo sytuacji w MTBS. Jak nam relacjonuje jeden z uczestników, burmistrz próbował wymóc na prezes MTBS Monice Stańczyk-Mroczko udzielenie odpowiedzi, jakich informacji udzielała Gazecie Myszkowskiej (jeżeli udzielała). Ponieważ narada była protokołowana z wykorzystaniem nagrania audio, w trybie dostępu do informacji publicznej wystąpiliśmy o udostępnienie pliku z nagraniem.
Czy radni teraz dadzą 500.000 zł?
Radni uwierzyli w rzetelność sprawozdania prezes MTBS Moniki Stańczyk-Mroczko i wyrazili zgodę na wsparcie spółki kwotą 500.000 zł. W formie dotacji lub pożyczki. Dwa fakty, o których dowiedzieliśmy się niedawno, budzą wątpliwości, czy na ratowaniu spółki zależy również burmistrzowi Żakowi? Pisaliśmy już o tym, że w chwili, gdy MTBS uzyskał zgodę na wstrzymanie egzekucji komorniczych od głównych kontrahentów, ZWiK, czyli należące do miasta wodociągi złożyły do sądu pozew o zapłatę. Raczej trudno uwierzyć, że to przypadek. Jak ujawniła odwołana prezes Monika Stańczyk-Mroczko MTBS w ostatnich tygodniach dostał od burmistrza nakaz zapłacenia dodatkowych kwot podatku od nieruchomości za lata 2013, 2014, 2015 w kwocie 34,4 tys. zł. Urząd Miasta na nowo przeliczył podatek jaki MTBS powinien płacić od hali Oczko i terenów utwardzonych i uznał, że powinno być o 34,4 więcej za ostatnie 3 lata. Być może faktycznie podatek naliczany był wcześniej nieprawidłowo, ale zmiana przypisu podatkowego dla MTBS akurat teraz, też nie wygląda na przypadek. I na pewno nie pomaga gminnej spółce. I fakt trzeci: 16.06.2015 cytowaliśmy w Gazecie Myszkowskiej rzecznik UM Małgorzatę Kitalę-Miroszewską, która informowała, że tańsze ma być zarządzanie gminnymi spółkami ZWiK, Saniko, MTBS, poprzez obcięcie, prawie 3x wynagrodzeń członków Rad Nadzorczych. Ale zarządzenie burmistrza nie objęło jednak członków RN MTBS. Ci, jak zapewnia nas odwołana prezes dalej pobierają wynagrodzenie w niezmienionej wysokości. Burmistrz chce więc spółkę MTBS ratować z kłopotów, czy dobić i sprzedać?
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze