(Myszków) To efekt podpisanej w lipcu przez burmistrza Włodzimierza Żaka umowy z firmą ASA, odbierającą odpady. Poprzednia umowa z tą samą firmą obowiązywała do 30 czerwca. Nowa wiąże się ze zmianą kosztów obsługi gospodarki śmieciowej. A mówiąc wprost: odbiór odpadów zdrożał. Radni decyzję o zmianie stawek tzw. podatku śmieciowego odłożyli w czasie - prawdopodobnie do października. Od chwili podpisania umowy do wprowadzenia w życie nowych stawek, każdego miesiąca gmina dopłaca do śmieci z własnego budżetu 103 tys. zł. Można by pomyśleć, że to przedwyborczy prezent dla mieszkańców. Niestety. Brak zmiany w opłacie wiązać się będzie z tym, że gdzieś nie będzie placu zabaw lub remontu drogi.
W poprzednim wydaniu Gazety Myszkowskiej w artykule „MYSZKOWSCY RADNI W ŚMIECIOWYM SZACHU” opisywaliśmy sytuację w jakiej postawił miejskich rajców burmistrz Włodzimierz Żak. Przypomnijmy. Włodarz zaproponował trzy projekty uchwały dotyczącej zmiany stawki za odbiór śmieci. Najbardziej optymistyczna wersja przewidywała wzrost ceny za odpady segregowane z 7zł do 11,50zł od osoby, a za odpady niesegregowane z 14 do 22 zł. Podczas obrad komisji wrzało. Radni byli zaskoczeni nie tylko tak drastycznym wzrostem stawek, ale koniecznością ich zmiany w ogóle. Zarzucali, że dowiadują się o wszystkim na ostatnią chwilę. Jak to możliwe? 2 kwietnia rada zmieniła standardy dotyczące gospodarki odpadami w gminie Myszków, m.in.: wprowadzone zostały pojemniki na popiół, zwiększona została częstotliwość odbioru śmieci z bloków, mieszkańcy worki z trawą mogą wystawiać przed posesję. Wszystkie zmiany ujęte zostały w przetargu organizowanym przez gminę jeszcze w kwietniu. Do walki o realizację zadania stanęły 2 firmy: ASA (już bez SANiKO w konsorcjum), która obsługiwała poprzednią umowę zaproponowała 13.651.200zł oraz firma „Eko-system” Bożena i Waldemar Strach Sp. j. – 15.725.988zł. Osobno zorganizowany był przetarg na obsługę PSZOK, który wygrało SANiKO. W „głównym” przetargu zwycięzyła ASA, do podpisania umowy doszło 6 lipca br. Gmina nie straciła ciągłości w odbiorze odpadów od mieszkańców – ASA realizuje zadanie. Jednak pojawił się inny problem. Konieczność skalkulowania cen. Obecna stawka tzw. podatku śmieciowego nie pokrywa funkcjonującego kontraktu. Brakuje ok. 5zł od mieszkańca za odpady segregowane i 8zł od mieszkańca za odpady niesegregowane – łącznie, miesięcznie to ok. 100 tys. zł. Zdaniem burmistrza niezbędna była natychmiastowa podwyżka opłat. Bo gmina do tego zadania dokładać nie może, choć są samorządy które się z tej zasady wyłamują. Niestety propozycje burmistrza nie spotkały się z akceptacją rady, bo to właśnie radni ustalają wysokość podatku śmieciowego. Trzy projekty uchwał z zaproponowanymi przez W. Żaka zmianami zostały zdjęte z porządku obrad czwartkowej sesji Rady Miasta (27 sierpnia) i to głównie głosami radnych Platformy Obywatelskiej, dotychczas murem stojących za burmistrzem. Ale odłożenie tematu w czasie może okazać się najgorszym rozwiązaniem. Że radni nie podnieśli opłaty nie jest żadnym ukłonem w stronę mieszkańców, ani żadnym prezentem. Różnica we wpływach z opłaty za śmieci i opłatach do firmy ASA musi zostać pokryta. W tej chwili do śmieci miasto dołożyło już 300 tys. zł. Z czego? Z budżetu, z kredytu, ale przecież to wszystko są pieniądze myszkowian.
Czy radni mogli nie wiedzieć?
Rozdźwięk pomiędzy tym co mówi i robi burmistrz W. Żak jest zauważalny. Podczas komisji zapewniał, że informuje radnych o podpisywanych umowach istotnych dla miasta, o ogłaszanych i rozstrzyganych przetargach. Włodarz, jak zapewniał, robi to zawsze w sprawozdaniu międzysesyjnym odczytywanym podczas obrad rady miasta. Specjalnie przysłuchaliśmy się czy w tym odczytanym na sesji 27 sierpnia była mowa o podpisaniu umowy z firmą ASA. Umowę burmistrz zawarł 6 lipca. Sprawozdanie dotyczyło okresu od 25 czerwca do 27 sierpnia. O śmieciach ani słowa. Może nie dosłyszeliśmy – poprosiliśmy o przesłanie elektronicznej wersji dokumentu. Ale i tam słowa o odpisaniu umowy z firmą ASA nie było. Problem w tym, że radni o tym, że kończy się umowa z firmą obsługującą gospodarkę odpadami w gminie powinni wiedzieć. Ilu z nich zadało sobie ten trud? Tego nie wiemy.
Czy w innych gminach też jest drogo?
W nieco większej gminie Zawiercie stawki opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi są mniejsze. Mieszkaniec segregujący odpady płaci miesięcznie 10zł a niesegregujący 15zł. Gmina Zawiercie posiada własne wysypisko śmieci, a w kwietniu tego roku otworzyła także własną Regionalną Instalację Przetwarzania Odpadów Komunalnych. To właśnie do RIPOK trafiają wszystkie odpady. A to w jak dużej odległości od danej gminy znajduje się taki punkt ma największy wpływ na wysokość opłaty. Choć Zawiercie ma własną instalację, stawki opłaty śmieciowej nie zostały po jej otwarciu zmniejszone.
- Utworzenie RIPOK pozwala na utrzymanie kosztów za zagospodarowanie odpadami komunalnymi na tym samym poziomie. Raczej nie powoduje to obniżenia naszych kosztów zagospodarowania odpadów. Unia Europejska i przepisy państwowe nakładają na takie instalacje dość duże koszty. To nie jest tak, że koszty spadną, bo RIPOK jest w Zawierciu – tłumaczył kierownik składowiska odpadów w Zawierciu Marcin Szemla dla Kuriera Zawierciańskiego.
Jeszcze taniej jest w Częstochowie, ale ta także posiada swój RIPOK. Częstochowianie za odpady segregowane płacą 10,50zł, a za niesegregowane 12,50zł miesięcznie. W mniejszych gminach jest taniej, choćby z tego powodu, że ciężarówki zbierające śmieci robią mniej kursów do RIPOK. Mieszkańcy gminy Żarki, na której problemy z firmami obsługującymi gospodarkę odpadami wymusiły zakup własnych pojemników i powoływanie odbiorców zastępczych, płacą za śmieci segregowane 7zł i 12 za niesegregowane. W gminie Koziegłowy, która również borykała się z problemami przy rozstrzygnięciu przetargu, stawki za selektywną zbiórkę odpadów to 6zł, za nieselektywną 15zł. W gminie Niegowa to 6,50zł za odpady segregowane i 13zł za niesegregowane. W gminie Poraj podstawowa opłata od mieszkańca segregującego odpady to 7zł i niesegregującego 14zł. Cena zmniejszana jest wraz ze wzrostem liczby mieszkańców danej nieruchomości.
Najdrożej w regionie jest w nieodległej gminie Poręba. Gmina boryka się z problemami finansowymi. Mieszkańcy płacą za odpady segregowane 14,92 zł od osoby, a w przypadku niesegregowania odpadów 22,38 zł.
Analizując powyższe dane, zaproponowane myszkowskim radnym przez Włodzimierza Żaka stawki są jednymi z najwyższych w okolicy. Burmistrz zapewnił jednak podczas sesji, że postara się obniżyć koszty i zmniejszyć proponowane opłaty. Pytanie czy w te stawki wliczona będzie ta kilkumiesięczna różnica wynikająca z opłat przekazywanych przez mieszkańców i tych przekazywanych firmie ASA za odbiór śmieci? A jeśli nie, to z czego zostanie pokryta? Już podczas komisji burmistrz Żak zaznaczał, że może się to odbić na miejskich inwestycjach.
Katarzyna Kieras
Napisz komentarz
Komentarze