(Myszków) „Śmierdzącą bombę” podłożył radnym Rady Miasta Myszkowa burmistrz Włodzimierz Żak. Mowa o projekcie uchwały dotyczącej zmiany stawek za odbiór śmieci, którą włodarz przedstawił rajcom w trzech wersjach. Najbardziej optymistyczna przewiduje wzrost cen stawki za wywóz śmieci z 7zł do 11,50zł od osoby za odpady segregowane i z 14zł do 22zł za odpady niesegregowane. Burmistrz ma nóż na gardle, bo umowę z firmą wywożącą śmieci już podpisał. Jeśli radni nie przychylą się do jego propozycji gmina do śmieci dopłaci ok. 108 tys. zł miesięcznie, rocznie to prawie 1,3 mln zł. Dlatego Włodzimierz Żak dwoi się i troi, wzywa na rozmowy radnych - i określając to delikatnie – przekonuje ich do swojego zdania. Jednak brzemię tak znacznej podwyżki opłaty śmieciowej dźwigać będą radni. Burmistrz zawsze będzie mógł powiedzieć: to przecież nie ja głosowałem…
W poniedziałek 17 sierpnia podczas połączonych komisji, komisji stałych działających przy Radzie Miasta Myszkowa rozpętała się prawdziwa burza. Burmistrz – choć podczas obrad nieobecny – przedłożył radnym w materiałach sesyjnych trzy wersje uchwały dotyczącej zmiany stawek za odbiór odpadów segregowanych i niesegregowanych. Pierwsza z nich przewidywała wzrost cen za wywóz odpadów segregowanych z 7zł do 11,50zł od osoby oraz niesegregowanych z 14zł do 22zł od osoby. Opcja ta nie przewidywała niższych stawek w rodzinach wielodzietnych. Druga forma uchwały to stawka za odbiór odpadów segregowanych w wysokości 12zł od osoby w nieruchomościach zamieszkanych przez 1-4 mieszkańców lub 9zł od osoby przy więcej niż 5 mieszkańcach oraz 24zł od osoby za odpady niesegregowane. Trzecia opcja to 13zł od osoby za odpady segregowane przy 1-3 mieszkańcach lub 10zł od osoby przy powyżej 4 mieszkańcach oraz 26zł od osoby za odpady niesegregowane. Żadna z propozycji nie spodobała się radnym. Byli zszokowani tak znacznymi podwyżkami. Jednak burmistrz umowę z wykonawcą usługi – firmą ASA już podpisał, w dodatku na 4 lata, dlatego teraz ma nóż na gardle. Bo jeśli radni nie wyrażą zgody na zmianę opłaty, to W. Żak będzie musiał znaleźć w budżecie ok. 108 tys. zł miesięcznie. Gminy na takie dopłaty nie stać, bo i bez tych dopłat jest mocno zadłużona. Dlatego włodarz – jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie – wzywa do swojego gabinetu na rozmowy radnych i „przekonuje” ich do swojego zdania. Jakimi argumentami? O tym wiedzą tylko radni. Nas i pozostałych radnych przekonywał podczas komisji 20 sierpnia takimi: - Ustawa śmieciowa funkcjonuje dwa lata. Proszę wybaczyć, że powstrzymam się i nie będę odnosił się do oceny tej ustawy. Trzeba pamiętać, że mnie jako burmistrzowi i państwu radnym narzucono pewien schemat postępowania. Mówiąc kolokwialnie czy chcemy czy nie chcemy, pewne działania w ramach tej ustawy musimy podjąć… - rozpoczął burmistrz Włodzimierz Żak zapominając, że to rząd Platformy Obywatelskiej, z której się wywodzi wprowadził w życie niedopracowany przepis. – Cenę i poziom usługi wyznacza rynek. Radni natomiast podejmując stosowną uchwałę określają zakres usługi. 2 kwietnia radni wyznaczyli co gmina w przetargu winna zamówić. Bez tej kwietniowej uchwały nie mogliśmy podjąć żadnych działań. Przypomnę - uchwała została podjęta jednomyślnie. Przez cały okres funkcjonowania ustawy śmieciowej nasi mieszkańcy zgłaszali nam uwagi np. że w blokowiskach śmieci było za dużo, że niewygodne jest odbieranie trawy. Na bazie dotychczasowych doświadczeń i sugestii ze strony mieszkańców oparte zostały nowe standardy określone w specyfikacji przetargowej. Burmistrz przedstawiając to co społeczeństwo sugerowało, przy jednomyślności rady miasta, uzyskał przyzwolenie na zorganizowanie przetargu na takich warunkach i o takim standardzie, który przytacza przyjęta 2 kwietnia uchwała. Na podstawie tego sporządzona została specyfikacja przetargu. Mieliśmy do wyboru czy przyjąć przetarg na okres kolejnych kilku lat czy okres dłuższy. Widząc co się dzieje – że jest tendencja wzrostowa cen – podjęliśmy się zrobienia przetargu na 4 lata, uznając że 4-letni kontrakt na taki okres będzie większy, więc powinien być interesujący dla większej ilości firm. Jednak do przetargu ogłoszonego przez naszą gminę zgodnie ze standardami zgłosiły się jedynie 2 firmy: firma ASA (już bez SANiKO w konsorcjum), która obsługiwała poprzednią umowę zaproponowała 13.651.200zł oraz firma „Eko-system” Bożena i Waldemar Strach Sp. j. – 15.725.988zł. Osobno zorganizowany był przetarg na obsługę PSZOK, który wygrało SANiKO i z tytułu realizacji tej usługi będzie mieć wpływ do kasy w wysokości ponad 700tys. zł – wyjaśnił W. Żak. Po wyłonieniu zwycięzcy w przetargu burmistrz podpisał umowę z firmą, która zaproponowała najniższą cenę.
– Podpisując umowę widzimy, że wychodzi nam wyższa wartość dla opłaty śmieciowej. Pojawia się wtedy obowiązek zgłoszenia radnym wyliczenia wysokości stawki, która bilansowałaby system. Do tego systemu nie wolno dopłacać – dodał burmistrz, jednak wypowiedziane przez niego ostatnie zdanie jest niezgodne z prawdą. Do „śmieci” dopłaca np. gmina Koziegłowy. Zostawmy jednak inne gminy. Skąd taki wzrost cen w Myszkowie?
- Nikt tej opłaty nie wymyślił, tę opłatę narzucił rynek. Koszty z oferty przetargowej wyznaczają poziom opłaty za śmieci, żeby system się zbilansował. W chwili obecnej mieszkańcy płacą 7zł, a powinni płacić 11,40. Była przerwa wakacyjna. Wybraliśmy ofertę, podpisaliśmy umowę 6 lipca. Na najbliższej sesji zgłaszamy to państwu radnym, licząc na ich odpowiedzialność wobec finansów publicznych, wybrania jednego z 3 wariantów, który będzie bilansował system. Rozdźwięk pomiędzy obecną stawką a tą wynikającą z przetargu wynosi miesięcznie łącznie 108 tys. zł. Za budżet odpowiada burmistrz i Rada Miasta. I to my musimy teraz podjąć trudną, lecz nieuniknioną decyzję, narzuconą przez rynek. Nie możemy sobie pozwolić na nieodpowiedzialność finansową, by nam nie brakło na inne potrzeby, które w innych obszarach funkcjonowania miasta zgłaszają mieszkańcy. Składamy propozycję trzech uchwał – radni uwrażliwiali, by zwrócić uwagę w tych stawkach na rodziny wielodzietne i stąd te 3 warianty. Nieprzyjęcie tej uchwały będzie świadomym zagłosowaniem za tym: „burmistrz ma problem, więc niech się zastanawia skąd wziąć 108 tys.”. Przepraszam, że tak to wyjaskrawiam, ale tak to wygląda – przedstawiał dalej W. Żak.
NIECH ZAROBI SANiKO
- Skąd tak drogo? Czy możemy się wycofać? Nie będę szeroko komentował wystąpień radnych na komisji poniedziałkowej. Tylko w odpowiedzialności za własne nazwisko mówili, że można ochronić rynek i wpływać na cenę. To herezja. Jeśli ktoś uważa że można wpływać na cenę w przetargu, niech wytłumaczy co miał na myśli. Inna teza mówiła, z którą się zgadzam, że gdyby SANiKO było doposażone i mogło samodzielnie stanąć w przetargu, to byłby jeden oferent więcej, a to mogłoby oddziaływać na zmniejszenie ceny. Nie chcę odgrzebywać historii, ale mówienie o świetności firmy SANiKO, która od 1993 do czasu funkcjonowania komunikacji tylko w jednym roku zanotowała zysk... Mieliśmy spółkę, która generowała koszty, a nie zarabiała na siebie, w dodatku była to spółka, co do jakości której narzekaliśmy. Dziś mamy komunikację wyłączoną z SANiKO, co daje komfort wymagania i karania znacznie większy niż w stosunku do swojej spółki. Dobrze byłoby, gdyby SANiKO było wyposażone. Padł pomysł, aby zawrzeć krótszą umowę, a doposażyć SANiKO. Bądźmy realistami, a nie mówmy o pobożnych życzeniach, które są nie do zrealizowania. SANiKO jest na rynku śmieciowym. Nie możemy przez pryzmat troski o spółkę zapomnieć o trosce nad bezpieczeństwem systemu śmieciowego. Z dotychczasową umową konsorcjalną SANiKO i z zarabianiem spółki bywało różnie. Umowa z firmą ASA nie była dobrze sprecyzowana, zapisy nie były ściśle określone, więc nie chroniły interesu naszej spółki. ASA była zainteresowana dalszą współpracą z SANiKO. Toczyły się dyskusje handlowe. Skończyły się tym, że ASA powiedziała: może widzicie inną formę współpracy? I padło na to, że SANiKO będzie tylko podwykonawcą, co ma swoje zalety. Prawo zamówień publicznych po ostatnich zmianach szczególnie chroni podwykonawców. Zapłacilibyśmy spółce ASA, a ta nie zapłaciłaby SANiKO, to wtedy gmina musi ekstra zapłacić SANiKO. Na tej bazie podpisana jest umowa obsługi Mijaczowa w zakresie odpadów, SANiKO będzie też obsługiwało zbiórkę trawy na terenie całego Myszkowa. Część rynku zostanie w majestacie prawa przekazana spółce SANiKO. Czyli w tych 13 mln zarabiać będzie też SANiKO – wyjaśniał burmistrz.
A MOŻE ROZWIĄZAĆ UMOWĘ?
- Mieliśmy jeszcze narzędzia w chwili gdy firma ASA złożyła ofertę, która była droższa od oszacowania rynku przez nas. Miałem prawo nie popisać umowy. Nie podpisując umowy z dniem 30 czerwca, kiedy kończyła się dotychczasowa umowa - ja drżałem co zrobię skoro 6 lipca nie podpiszę umowy, albo ASA nie podpisze umowy. Zostalibyśmy ze śmieciami na ulicach. Może dziennikarze przytoczą nam przykłady z całej Polski. W Żarkach była taka sytuacja przez chwilę. To zagrożenie epidemiologiczne. Sanepid wchodzi. Mieszkańcy mogą nie dbając wtedy o to za jaką kwotę, podpisać umowę na wywóz śmieci, jeśli gmina tego wywozu nie zorganizuje i obciążyć gminę. To droży koszty – straszył W. Żak. Mieliśmy w powiecie 2 takie przypadki, gdzie gminom nie udało się rozstrzygnąć przetargu na czas lub były problemy z firmą obsługującą śmieci. Obie gminy musiały na ten czas wyłonić odbiorców zastępczych. W Żarkach poszło sprawnie, ale w Koziegłowach był problem. Sanepidu jednak nie było, a jedynie worki stały przy drodze przez kilka tygodni. Konieczne było zbieranie pojemników i rozwożenie ich już przez inną firmę… Uciążliwości z tym związane skłoniły np. gminę Żarki do zakupienia swoich pojemników. Gmina Myszków tego uniknęła kosztem… kosztów.
WYŻSZY STANDARD
Burmistrz Żak zapewnił także, że podpisana na 4 lata umowa gwarantuje niepodnoszenie przez ten okres cen. O ile oczywiście „nie podzieje się nic złego na obsłudze tego systemu”… Zmiana stawki ma być więc jednorazowa. Wraz z ceną zmieni się też standard usługi. Wprowadzone zostaną pojemniki na popiół, co zdaniem włodarza spowoduje obniżenie kosztów związanych z odpadami niesegregowanymi, bo to właśnie do pojemników na śmieci zmieszane trafiał popiół. Zwiększona też będzie częstotliwość odbioru odpadów z zabudowy wysokiej. - Nie zastosowaliśmy limitu śmieci. Limit śmieciowy jest niezgodny z ustawą. Jestem mieszkańcem gminy Poraj i drżę, jak wysoki dostanę rachunek, no może nie drżę, ale spodziewam się, że jeśli wystawię więcej śmieci, to będę musiał zapłacić za to ekstra. U nas w tej opłacie mieszkańcy mają dużo więcej – dodał burmistrz.
NIŻSZA CENA – MNIEJ INWESTYCJI
- Nie możemy w komunikacji ze społeczeństwem nie powiedzieć o podstawowej rzeczy. To kwestia rynku i przepisów. Nasze działanie nie było sprzeczne z przepisami prawa. Musimy się tylko dostosować, bo nie mamy wyjścia. Proszę państwa radnych byście przyjęli tę uchwałę. Za chwilę przyjdziecie i powiecie – zróbmy plac zabaw, o który państwo (Gazeta Myszkowska – przyp. red) nas „pstrykacie”, niejednokrotnie słusznie – mówię o ul. Spółdzielczej. I w tej uchwale o zmianie budżetu proponujemy przesunięcie 380 tys. zł na dokończenie tego placu, by zrobić go w tym roku. Planowaliśmy zrobić go trochę później. Chcemy mieć spokój byście (tu również burmistrz zwrócił się do nas – przyp. red.) nas nie „kąsali” i powiedzieli: no nareszcie burmistrz się sprawdził i zrobił. Ale skąd ja wezmę 380 tys. zł jak co miesiąc będzie mi brakowało 108 tys. zł? Wszyscy wspólnie – rada i burmistrz – ponosimy odpowiedzialność za finanse publiczne. Jak nie przyjmiemy opłaty, ja nie będę miał innego wyjścia, będę przeliczał opłatę i za miesiąc podniosę ją o 10 groszy – podsumował Włodzimierz Żak.
Ilu rajców uległo presji burmistrza? Dokładnie wczoraj, w czwartek 27 sierpnia odbyła się sesja Rady Miasta Myszkowa, podczas której radni głosowali trzy proponowane przez Włodzimierza Żaka uchwały. Mogli wybrać jedną z nich, mogli też nie zagłosować „za” żadną. Nie możemy poinformować o podjętej decyzji, bowiem w chwili głosowania nad uchwałami, gazeta była już w druku.
Katarzyna Kieras
Napisz komentarz
Komentarze