(Myszków) W poniedziałek 4 czerwca na parking przy ulicy Sikorskiego (nieopodal naszej redakcji) wjechała ekipa remontowa. Panowie zdjęli kilka metrów kwadratowych kostki brukowej, po czym wykopali sporą dziurę odsłaniając kryjące się w ziemi instalacje. Jako, że prac nie skończyli tego samego dnia, na koniec zabezpieczyli wykop, by ktoś postronny do niego nie wpadł czy nie wjechał. Problem w tym, że ostrzegawczą taśmę robotnicy rozpięli na… gałęziach uciętych z rosnącego po drugiej stronie ulicy drzewa.
Sposób zabezpieczenia szczególnie zbulwersował naszego czytelnika, Grzegorza Kondelę.
– Jak się planuje wykonanie wykopu, który na jakiś czas musi pozostać, żeby roboty dwa razy nie robić, to się przywozi zabezpieczenie, pachołki czy jakieś słupki. A oni co zrobili? Przeszli na drugą stronę ulicy i zwyczajnie ucięli z rosnącego drzewa gałęzie i na nich rozpięli taśmę. Tak się nie robi! To my, członkowie spółdzielni, płacimy na utrzymanie zieleni, a oni co? Przychodzą i tną! – bulwersował się nasz czytelnik. Zdenerwowany wskazywał nam, w których miejscach piła robotników naruszyła drzewo.
Trudno nam jednoznacznie wskazać, kto w tak „ekologiczny” sposób zabezpieczył wykop, faktem jest, że w środę 6 czerwca kończyli w nim prace… energetycy z Taurona. Firmy znanej poniekąd z dbałości o środowisko naturalne. Może jednak przykład, który jak wiadomo idzie z góry, nie zawsze trafia na sam dół? (rb)
Napisz komentarz
Komentarze