(Myszków, Częstochowa) Pani Stefania na co dzień mieszka w Krakowie, ale jest też silnie związana z Myszkowem, gdzie do dziś mieszka jej mama, którą często odwiedza. Do niedawna komunikacja między miastami nie sprawiała jej kłopotu, uległo to zmianie kiedy PKP zlikwidowało popołudniowe połączenie z grodem Kraka. Jest co prawda autobus PKS wyjeżdżający z Częstochowy i przejeżdżający przez Myszków, kłopot w tym, że zatrzymuje się dopiero w Mrzygłodzie. Dlaczego nie w centrum? Bo nie chce go na swoim dworcu myszkowski PKS.
- Mieszkam w Krakowie, ale w Myszkowie mieszka moja mama, wiekowa już osoba, którą często odwiedzam. Najczęściej wracałam od niej z Myszkowa w niedzielę, popołudniowym pociągiem, ale PKP zmieniło rozkład jazdy i kurs zlikwidowano. A szkoda. Bo moim zdaniem jest wiele osób w Myszkowie, szczególnie młodych i studiujących w Krakowie, które nim dojeżdżały na uczelnie po weekendzie. Najlepszym rozwiązaniem dla mnie byłby autobus kursujący w piątki i w niedziele z Częstochowy do Krakowa. Wyjeżdża o 17.00 i przejeżdża przez Myszków, ale nie zatrzymuje się na dworcu, a dopiero w Mrzygłodzie. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego tak jest – dziwi się nasza czytelniczka. Dalej opowiada nam, jak namówiona przez znajomych czekała na autobus na przystanku pod stacją Orlenu na ul. Pułaskiego, ale mimo tego, że próbowała go zatrzymać pojechał dalej. – Znajomi mi powiedzieli, że czasem się tam zatrzymuje. To chyba prawda, bo razem ze mną czekał też młody chłopak z plecakiem, ale tym razem, mimo, że machaliśmy rękami, nie udało się nam pojechać tym autobusem. Widocznie ten „przystanek” zależy chyba tylko od humoru kierowcy – relacjonuje Pani Stefania.
BOJĄ SIĘ KONKURENCJI
- To prawda, że nie wszystkie nasze autobusy do Krakowa – z tych kursujących codziennie, i tych jadących tylko w piątki i niedziele, zatrzymują się na dworcu autobusowym w centrum Myszkowa, a dopiero w Mrzygłodzie. Tak jest właśnie w przypadku kursu z godziny 17.00 realizowanego w piątki i niedziele. Ale tak jest tylko i wyłącznie dlatego, że nie uzyskaliśmy zgody PKS-u w Myszkowie na korzystanie z dworca. Czyli inaczej mówiąc, nie wpuścili nas na swój dworzec – wyjaśnia Iwona Stępień z Biura Obsługi Podróżnych PKS w Częstochowie. Taką zgodę trzeba uzyskać każdorazowo planując jakąś trasę i wytyczając na niej ewentualne przystanki. Potwierdzenie jej słów uzyskaliśmy w dziale Przewozów Pasażerskich myszkowskiego PKS –u. – Uruchamiając dany kurs trzeba zawrzeć stosowne uzgodnienia, także związane z przystankami. Nie zgodziliśmy się na wjazd wszystkich częstochowskich autobusów na nasz dworzec, bo kolidowałoby to z naszymi kursami do Krakowa – usłyszeliśmy. Inaczej mówiąc, myszkowski przewoźnik obawia się konkurencji. Chyba całkiem niesłusznie.
TO TYLKO WYMÓWKA?
Analizując rozkłady jazdy PKS- ów z Częstochowy i Myszkowa trudno nam uwierzyć, że o nie wpuszczeniu niedzielnego autobusu z Częstochowy do Krakowa na dworzec w Myszkowie decydowała obawa o odbieranie sobie klientów. Tym bardziej, że realizując inne kursy spółki ze sobą …współpracują. Autobus wyjeżdżający z Częstochowy o 6.50 na dworzec w Myszkowie jest wpuszczany, skąd odjeżdża o 7.40. Na dworzec (o 14.50) wjeżdża też startujący spod Jasnej Góry autobus z godziny 14.00 (to połączenie z Krakowem realizuje PKS z Myszkowa). Połączenia bezpośrednio startujące z dworca w Myszkowie pod Wawel to kursy o 6.00 i 13.05. Innych połączeń nie ma. Jaką zatem „konkurencję” stanowi autobus kursujący tylko w piątek i niedzielę, który w Mrzygłodzie zatrzymuje się o 17.59? Odpowiedzi na to pytanie nie znajdujemy, na usta ciśnie się jednak przysłowie o pilnującym siana psu ogrodnika, który sam nie je, ale i innym też skosztować nie pozwoli.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze