(Myszków) Przed Sądem Pracy myszkowskiego Sądu Rejonowego 17 stycznia odbyła się pierwsza rozprawa z powództwa Andrzeja Gali przeciwko SP ZOZ w Myszkowie, należącego do Powiatu Myszkowskiego. 25 listopada ubiegłego roku Gala - w szpitalu odpowiedzialny za ochronę przeciwpożarową i obronę cywilną - od nowego dyrektora placówki Jacka Kreta otrzymał zwolnienie dyscyplinarne. Najciekawszy w sprawie jest oficjalnie podany w wypowiedzeniu powód zwolnienia: przekazywanie prasie lokalnej nieprawdziwych (rzekomo - przyp. red.) informacji o szpitalu. Do tego dyrektor Kret postawił dwa dodatkowe zarzuty, niejako „na doczepkę”: używanie służbowego telefonu do celów prywatnych i niewykonanie instrukcji p-poż. dla nowego obiektu szpitala. Gala nie zgodził się z tak postawionym zarzutem, odwołał się do sądu pracy, żądając przywrócenia na dotychczasowe stanowisko. To proces o tyle ciekawy, że od czasu stanu wojennego w Polsce nie słychać było o wyrzucaniu ludzi z pracy za poglądy, przynależność czy działalność w mediach. Nawet gdy jeden z poprzednich dyrektorów myszkowskiego szpitala Ryszard Burski popadł w konflikt z pracownikami (m. in. chirurgiem Piotrem Bańką) wytaczał krytykowane przez nasz procesy karne, ale nie sięgał po dyscyplinarkę.
Sprawie Andrzeja Gali przewodzi sędzia Ryszard Galiszewski. Ten sam, który przed laty wydał wiele korzystnych decyzji dla zwalnianych ze szpitala salowych, laborantek, orzekając o ich prawie powrotu do pracy w szpitalu.
Zarzut 1: bo przekazywał Pan nieprawdziwe informacje dotyczące zakładu prasie lokalnej
Andrzej Gala składając wyjaśnienia przed sądem zaprzeczył, aby rozmawiał z mediami o sprawach dotyczących szpitala. Potwierdził jedynie, że z naczelnym Gazety Myszkowskiej zna się „od 16 lat”, od czasów, gdy był radnym. Od kilku lat Gala nie pełni funkcji społecznych, jest członkiem PSL. Na łamach Gazety Myszkowskiej oraz innych tytułów (dzienniki, tygodniki) w okresie kilku ostatnich lat nie udało nam się znaleźć żadnej wypowiedzi A. Gali. Skąd więc zarzut, że „pracownik przekazuje (nieprawdziwe) informacje do mediów? Wiele może wyjaśniać cytowana już w Gazecie Myszkowskiej wypowiedź byłego dyrektora szpitala, a obecnego Starosty Myszkowskiego Wojciecha Pichety, który w rozmowie z naczelnym powiedział, że „sprawdziliśmy bilingi, kto ci przekazuje informacje o tym, co się dzieje w szpitalu i ten człowiek wkrótce straci pracę”. Nazwisko nie padło, ale po kilku tygodniach, jak Kret zastąpił Pichetę na stanowisku dyrektora szpitala, zwolniono Andrzeja Galę. Jakoś trudno uwierzyć, że była to autonomiczna decyzja dyrektora, który rządził od 2 tygodni.
Zarzut 2: bo dzwonił prywatnie ze służbowego
Jak wyjaśniał w sądzie A. Gala, w myszkowskim SP ZOZ około 40 pracowników ma telefony służbowe. Swoją drogą ciekawe, po co aż tylu, skoro większość z nich ma pracę stacjonarną?! Dla porównania, Urząd Miasta Myszkowa płaci abonament za kilka komórek. Sam Gala wyjaśnił, że nigdy nie składał zapotrzebowania na telefon, że nie był mu on potrzebny. W pewnym czasie został mu po prostu wręczony. – Mogłem korzystać dowolnie, nie było żadnych ograniczeń, że tylko służbowo. O telefon komórkowy się nie prosiłem, na biurku mam telefon stacjonarny. Obowiązywała zasada, że po przekroczeniu kwoty abonamentu, pracownicy dopłacają nadwyżkę. Zdarzało mi się dopłacać po kilkadziesiąt złotych, zawsze dostawałem rachunek. Choć wiem, że niektórzy pracownicy mogli korzystać z komórek bez żadnego limitu –wyjaśniał Gala, który do akt sprawy dołączył rachunki za przykładowe przekroczenia abonamentu.
Zarzut 3: bo nie wykonał instrukcji p-poż. dla nowego budynku szpitala.
Jak wyjaśniał w sądzie A. Gala nigdy nie zostało mu zlecone opracowanie instrukcji p-poż dla rozbudowywanego obiektu szpitala. Nigdy, jako inspektor p-poż., nie uczestniczył w naradach roboczych dotyczących budowy odbiorach obiektu. Zwolniony inspektor p-poż. wyjaśniał, że dyrekcja szpitala podjęła decyzją, że wyposażeniem w oznakowanie ewakuacyjne obiektu, dostawę gaśnic i opracowaniem instrukcji bezpieczeństwa zajmie się firma zewnętrzna. A. Gala uczestniczył w procedurze wyłonienia tej firmy. Zlecenie przyjęła firma Protos Technika Pożarowa z Czarnego Lasu. W odpowiedzi na pozew, SP ZOZ przedstawił dość kontrowersyjny „dowód”, że zadanie miał wykonać zwolniony pracownik. Notatkę ze spotkania roboczego inspektorów nadzoru i inżyniera budowy z 4.05.2011, z dość śmiesznym komentarzem radcy prawnego szpitala: „co prawda na liście obecności z tegoż spotkania brak wpisu, że uczestniczył w niej powód” – pisze radca prawny Jolanta Trebisz-Kręska. Pisownia oryginalna. Zgodnie z gramatyką polską powinno być „uczestniczył w nim (spotkaniu) powód”.
nasz komentarz:
TO PROCES POLITYCZNY
Niestety, wielu politykom z lokalnych samorządów wydaje się, że szpital, starostwo, urząd miasta lub gminy to ich prywatny łup. Jak ktoś krytykuje, patrzy na ręce, to trzeba, choćby wydając wiele pieniędzy i czasu na sprawdzanie bilingów, ale dojść kto jest „kretem”. Kto ma odwagę zgłaszać swoje podejrzenia do Gazety Myszkowskiej. Takie intensywne poszukiwania zaczęły się w Szpitalu Powiatowym w Myszkowie gdy zaczęliśmy przyglądać się nieprawidłowościom, grzebać w przetargach, wytykać błędy.
Gazeta Myszkowska nie ujawnia swoich źródeł informacji, które często są nieoficjalne, zwłaszcza gdy chodzi o pracę naszych samorządów: gmin, powiatów, a personalni lokalnych polityków: wójtów, burmistrzów, radnych. Bez udziału Was, drodzy Czytelnicy nie ujawnilibyśmy większości afer, które ujrzały światło dzienne. A kontrola władzy, bez względu na to z czyjego nadania ta władza pochodzi (PO, SLD, PiS czy Palikot), to od 18 lat podstawowa zasada naszej pracy. Często tego nie rozumieją politycy, zwłaszcza ci, którzy fotel wójta/burmistrza objęli niedawno.
Andrzeja Galę wyrzucono dyscyplinarnie ze szpitala, rzekomo za udzielanie informacji o szpitalu Gazecie Myszkowskiej. Jest oczywiste, że ma to być straszak na innych: pracowników samorządów (głównie powiatowego), szpitala, aby wiedzieli, że Jacek Kret nie żartuje i wywali na pysk każdego, kto ośmieli się stanąć z dziennikarzem bliżej niż na metr! Zarzut postawiony A. Gali wprost narusza Konstytucję RP, w której za jedno z praw podstawowych uznano wolność słowa. Czy można więc za korzystanie z tej wolności wyrzucić z pracy? Można było w stanie wojennym, można spróbować teraz w szpitalu. I nie tylko w szpitalu, bo sprawdzanie bilingów pewnie trzeba zrobić w Starostwie Powiatowym w Myszkowie. Najpierw ktoś doniósł Gazecie Myszkowskiej jak hojny dla pracowników na Mikołaja był starosta Wojciech Picheta, potem ktoś inny (a może ten sam?) jak starosta się wściekł, że o tym wiemy i piszemy. Wiemy też o hojności starosty, choć już mniejszej na Sylwestra. Cały czas o hojności starosty piszemy w kontekście narastających problemów budżetowych Powiatu Myszkowskiego, który szuka cięć w oświacie, musi zacząć zwolnienia pracowników Urzędu Pracy, ale hojnie rozdziela nagrody urzędnikom. I kogo by tu zwolnić? Kto jest „kretem”?
Przy okazji procesu Andrzeja Gali warto zwrócić uwagę na ujawniony w toku rozprawy fakt, że aż 40 telefonów komórkowych kupił szpital. Po co? Służbową komórkę na nie tylko dyrektor i zastępcy, ale nawet kierowca, mnóstwo pielęgniarek, sekretarka, kadrowa- choć z gabinetu się nie ruszają, zaopatrzeniowiec itd. itp. Za wszystko płacimy my. Ciekawe, jaki byłby wynik badania bilingów, gdyby wszystkich potraktować tak, jak Andrzeja Galę. Ciekawe, panie dyrektorze, czy ze służbowej komórki choć raz zadzwonił pan do żony? Jeżeli tak, proszę sobie wypisać dyscyplinarkę.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze