W ubiegły weekend Urząd Miasta Myszkowa wydał lekko licząc 70-80 tysięcy na organizację Dni Myszkowa. Kilka koncertów, sztuczne ognie. W tym czasie na krawędzi upadku są myszkowskie kluby sportowe, ponieważ środki przeznaczane na stowarzyszenia w budżecie miasta zostały obcięte ponad dwukrotnie. Gminna dotacja dla siatkarskiego „AS-a” spadła z 75 tys. w 2010 do 6 tysięcy w 2011 roku, a klub właśnie awansował do III Ligii. Prawie 3 x mniej pieniędzy z miasta otrzymał MKS Myszków. O zamykaniu działalności mówią też działacze LKS-u. Niedawno zwolniony z pracy został trener Przemysław Maszczyk, który już wcześniej pracował w MOSiR-ze za przysłowiowe grosze. Trzeba postawić jasno wniosek końcowy, bo fakty mówią same za siebie: w jeden rok burmistrz Włodzimierz Żak zlikwiduje nam cały sport amatorski w Myszkowie.
Do 6 lipca ogłoszona została przerwa w Walnym Zebraniu Członków MKS Myszków, po tym jak 15 czerwca działacze podsumowali tragiczną sytuację klubu. Działacze chcą poczekać z decyzją o likwidacji MKS-u do sesji Rady Miasta zaplanowanej na 28.czerwca. Radni mają wtedy podjąć decyzję, czy przeznaczyć 1 mln zł na ratowanie upadającego SANikO, na które od lat w Myszkowie żaden burmistrz nie ma pomysłu. Jeżeli ten pomysł przejdzie, będzie jeszcze śmieszniej niż za Romaniuka, kiedy podatnicy z Myszkowa zrzucali się na łatanie śmieciarki. Ciekawe, czy ten milion dla Saniko się znajdzie? Pewnie tak, bo w tak biednym podobno budżecie łatwo znaleźć milion na śmieciarkę, a trudno 100 tysięcy dla sportowców gimnazjalistów.
Burmistrz W. Żak chwalił zarząd klubu piłkarskiego –jak podkreślano wielokrotnie- sięgającego tradycją 1947 roku- że sami pozyskali w tym roku od sponsorów 80 tys. zł, budżet miasta dołożył 76 tys. zł. Jak oświadczył prezes MKS-u Ireneusz Pieczara drużyna już została rozwiązana, trener zwolniony, a w kasie klubu zero. Groźba likwidacji klubu nigdy nie była tak realna, jak w pierwszym roku rządów Włodzimierza Żaka.
Ale wróćmy do bardzo udanych Dni Myszkowa. Piękny koncert Urszuli (jakieś 20 tys), profesjonalna scena (też ok. 20 tys.) i kilka dodatków po kilka tysięcy sztuka (kabaret itp.). Do zrobienia tej jednej imprezy w roku utrzymujemy z podatków Wydział Promocji Urzędu Miasta, choć do PR-u sukcesów gminy wystarczyłby jeden rzecznik. A, zapomniałem o sztucznych ogniach. Też piękne. W 10 minut poszło w niebo kilkanaście tysięcy złotych. Jak to skomentował Stanisław Kapuśniak z MTS „AS-a”: -Widziałem ten pokaz i przyznam, patrzyłem ze smutkiem. My, za te pieniądze utrzymalibyśmy jedną sekcję przez rok. Do końca lipca musimy podjąć decyzje, co dalej, ale sytuacja klubu jest tragiczna. Rozważamy wszystko: od wycofania się z rozgrywek, do przeniesienia działalności klubu do innego miasta.
Pobawiliśmy się dwa dni, za tydzień o Dniach Myszkowa już nikt nie będzie pamiętał. Musztarda po obiedzie, pieniądze wydane. Ale czy w sytuacji, gdy z ust burmistrza słyszymy ciągle o tragicznej kondycji finansowej miasta urządzenie dwudniowego festynu za kilkadziesiąt tysięcy nie było zwykłym marnotrawstwem? Jak to niektórzy nazywają „roszczeniowym” MKS-em, który ciągle żąda pieniędzy z miasta ewentualnie można by się nie przejmować. Piłkarze do fabryk, na murawie można paść kozy. W końcu Myszków leży na Jurze, będzie atrakcja turystyczna. Ale w międzyszkolnym AS-ie trenują dziewczyny i chłopcy z naszych podstawówek, gimnazjów, którzy czasem nawet decyzję o wyborze szkoły podejmowali uwzględniając swoje ambicje sportowe. A klub na 2011 rok otrzymał z miasta o 90 % niższą dotację niż rok temu. Wnioskowali o 100 tysięcy, dostali sześć. I gratulacje od burmistrza, że wniosek klubu został rozpatrzony pozytywnie.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze