(Żarki) Z rozwalających się kamienic przy Starym Rynku w Żarkach wypadają cegły, kruszy się mur. To duże zagrożenie dla mieszkańców. Już na początku roku mur kruszył się w oczach, a cegły zaczęły odpadać. Od kilku tygodniu stan budynku systematycznie pogorsza się: oprócz spadających cegieł, sypie się na przechodniów piach a rynny dosłownie wiszą w powietrzu. Jednak zarówno powiatowy, jak i wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego twierdzą, że budynek jest zabytkiem i ruszać go nie wolno. Tymczasem właściciel ruiny rozkłada ręce: budynku rozebrać się nie da…
Pierwsze pismo o sprawdzenie stanu technicznego budynków przy ul. Stary Rynek 7 i 9 gmina zgłosiła do Wydziału Nadzoru Budowlanego jeszcze w sierpniu 2009 roku. Wskazywała w nich na zagrożenie bezpieczeństwa ludzi i mienia, zwłaszcza, że obie kamienice są zlokalizowane w zabudowie zwartej. Kolejny dokument, tym razem dla budynku nr 19 w tej samej ulicy wysłano w listopadzie 2009 roku, gmina Żarki zwróciła się w nim o dokonanie oględzin i oceny stanu technicznego zabudowań. W obu przypadkach postępowanie wszczął Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Myszkowie. Nakazał właścicielom budynku nr 9 zabezpieczenie obiektu. Właściciele budynku nr 7 otrzymali nakaz rozbiórki do dnia 28 lutego 2010 r., a właściciele budynku nr 19 nakaz rozbiórki do dnia 31 sierpnia 2010 r. Obie ruiny straszą do dzisiaj, więc burmistrz Klemens Podlejski zwrócił się do PINB o natychmiastowe wyegzekwowanie zabezpieczenia obiektów, motywując, że budynek stwarza poważne zagrożenie dla zdrowia i życia przechodniów, a jego stan techniczny uległ dalszemu pogorszeniu. Kolejna interwencja w tej sprawie miała miejsce we wrześniu 2010, w której Podlejski naciskał na wyegzekwowanie nałożonych obowiązków na właścicielach. - Proszę o wyegzekwowanie od właścicieli budynków wykonania obowiązków nałożonych niniejszą decyzją. Właściciele zdewastowanych obiektów nie poczynili żadnych starań w kierunku zabezpieczenia budynków, nie przystąpili również do remontów – czytamy w piśmie burmistrza.
Tymczasem stan techniczny kamienicy ulega systematycznemu pogorszeniu. Do spadających cegieł i sypiącego się na głowy piachu, doszła cynkowa rynna, która dosłownie wisi w powietrzu. Kawał blachy może w każdej chwili „dopaść” przechodnia. Budynek rozpada się w oczach, co potwierdza Katarzyna Kulińska – Pluta z Urzędu Gminy w Żarkach: - Obawiamy się, że w okresie zimowym warunki atmosferyczne pogorszą jeszcze stan budynków, co może doprowadzić do jego zawalenia.
INSPEKTORAT: KAMIENICA JEST ZABYTKIEM
1 grudnia 2010 roku do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Myszkowie wpłynęło pismo od jego wojewódzkiego odpowiednika, które uchyla sankcje nałożone na właścicieli kamienic w Żarkach. - Budynek, o którym mowa wchodzi w skład układu urbanistycznego wpisanego w rejestr zabytków i trzeba by wyłączyć go z tego wpisu, dopiero wtedy odpowiednie organy mogą nakazać rozbiórki – komentują inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu. Powiatowy Inspektorat rozkłada w bezradności ręce: - Właściciel kamienicy powinien wystąpić o wyłączenie z rejestru zabytków: zrobić dokumentację względem powierzchni i obszaru, napisać ekspertyzę i skierować wniosek do konserwatora zabytków. My możemy tylko nakazać zabezpieczenie niebezpiecznego miejsca. Sprawa jest w zawieszeniu – mówi przedstawicielka instytucji, która nie chciała ujawniać nazwiska. W tej sprawie wypowiedział się także żarecki radny, Alojzy Zieliński: - Zgłaszałem kilkakrotnie w Urzędzie Miasta, że tam, koło tych budynków jest spore zagrożenie, ludzie tam nie mogą chodzić bezpiecznie. Gmina powinna przynajmniej ten teren zabezpieczyć, tymczasem nie ma tam nic, oprócz tabliczki „uwaga niebezpieczne”, którą zresztą osobiście tam ustawiłem.
WŁAŚCICIEL BUDYNKU: MY CHCEMY GO ROZEBRAĆ
Właściciel rozsypującej się kamienicy nie chce podać nazwiska, jednak o sprawie mówi chętnie: – My ten budynek chcemy rozebrać do ziemi, jednak jest pewien problem: ta kamienica jest tak podzielona, że trzeba wyburzyć albo całość albo nic. Nie podzieli pan przecież schodów na pół. Paradoks polega na tym, że nasza część dostała od inspektoratu nakaz rozbiórki, a stan drugiej połowy, gdzie mieszkają sąsiedzi, inspektorzy uznali za niewymagający wyburzenia. To nie jest też tak, że nie wnosiliśmy pisma o wyrejestrowanie z wpisu zabytków, bo takie pismo pisaliśmy. Zabezpieczałem także teren przed kamienicą taśmą, lecz zawsze była niszczona. Chciałbym wystosować tutaj apel do naszych sąsiadów: sprzedajcie nam swoją część kamienicy, a my zajmiemy się rozbiórką, albo kupcie od nas tę ruinę. Tylko że, zgodnie ze słowami myszkowskiego inspektoratu, do tego potrzebna jest ekspertyza właściciela, a takiej nie było. W najbliższym czasie z konserwatorem zabytków inspektorat ma przeprowadzić wizję lokalną. Jednocześnie częstochowski konserwator zabytków, Jacek Koj twierdzi, że nie otrzymał żadnych dokumentów od właściciela, a budynek bynajmniej nie jest zabytkiem: - Kamienica jest na obszarze zabytkowym, ale indywidualnie nie jest wpisana w rejestr zabytków. Jeżeli budynek stwarza zagrożenie, na podstawie ekspertyzy technicznej od razu wydamy pozwolenie na rozbiórkę. Wśród ludzi jest takie przekonanie, że jeśli coś jest zabytkiem, a jest tak naprawdę ruiną, nie można tego ruszać – mówi.
Marcin Bareła
Napisz komentarz
Komentarze