(Żarki – Letnisko) Od wielkiego sprzątania Żarek – Letnisko minął prawie miesiąc, a włodarze gminy Poraj dalej nie potrafią poradzić sobie ze śmieciami. Okazuje się, że przez cały ten czas dalej nikt nie jest w stanie zmusić letników do podpisania umów na wywóz odpadów. Teraz ich śmieci nie trafiają już do lasów, ale do przydrożnych beczek.
Po pierwszej akcji sprzątania Żarek zorganizowanej przez Wioletę Kowalik udało się ustawić 27 beczko - koszy (sponsorowanych przez Sylvię Sobczyk). W zamyśle miały trafiać do nich drobne odpadki. Bardzo szybko beczki stały się miejscem, w którym urlopowicze oraz także sami mieszkańcy zaczęli za darmo składować swoje odpady.„Jest to skutek uboczny tej akcji. Ale wolę, żeby letnicy wyrzucali śmieci do beczek, niż żebym musiała je potem wynosić z lasów” – mówiła Kowalik.
Organizatorka akcji przyznaje, że będzie musiała w przyszłości pomysł dopracować. Obecnie beczko-kosze, zniechęcają letników od zawierania umów. Bo, po co mają oni wydawać swoje pieniądze, jeżeli pod ręką stoją darmowe kosze? „Teraz przynajmniej wiadomo z jak dużym zjawiskiem mamy do czynienia.” twierdzi. Jeżeli spojrzeć na ilość odpadów zgromadzonych w beczkach, to problem śmieci był i jest ogromny. Ponieważ kosze wypełniają się w sposób błyskawiczny, dlatego ich opróżnianie, co dwa tygodnie nie wystarcza. Aby temu zapobiec siedem beczek z centrum Żarek będzie opróżniane przez gminne służby porządkowe. Z pozostałych śmieci dalej będzie wywoził pracownik Sylvii Sobczyk, jednak jeżeli któryś z członków TPŻL zauważy, że kosz zacznie się przepełniać, jego obowiązkiem będzie zabezpieczenie odpadów. Wszystkie odpadki trafią następnie do kontenera obok żareckiego OSP, skąd zostaną już wywiezione na koszt gminy.
Organizatorzy akcji „Czysty las…” szukają teraz sposobu, jak zmusić letników do wykupienia własnych koszy. Zdaniem W. Kowolik gmina Poraj ma w tej dziedzinie wieloletnie zaniedbania. Gmina w tym roku raz skierowała w marcu akcję informacyjną do letników. Okazuje się, że ci często nie wiedzą, że mogą zawierać umowy okresowe. Od września TPŻL co miesiąc zamierza informować urlopowiczów o możliwości zawierania krótkoterminowych umów.
W GMINIE PORAJ ŚMIECI NIE POSEGREGUJESZ
Gdy W. Kowolik i inni działacze TPŻL chcieli zająć się promocją segregacji odpadów, wójt Poraja poprosił ją żeby… o tej sprawie głośno nie mówiła (!). Dlaczego? Jak twierdzi Kowalik, gmina podpisała umowę z firmą Ochrona Środowiska tylko na wywóz określonej ilości odpadów. Nie na rękę, więc było wójtowi propagowanie recyklingu, ponieważ możliwe było, że przekroczony zostanie pułap określony w umowie. Informację o tak kuriozalnie zawartym kontrakcie z firmą Ochrona Środowiska dementuje natomiast Anna Łagodzińska, podinspektor do spraw ochrony środowiska z Urzędu Gminy w Poraju. Według niej w zapisach umowy nie ma określonego limitu na wywóz posegregowanych śmieci. Łagodzińska twierdzi również, iż urząd gminy dołożył wszelkich starań, aby wszyscy mieszkańcy otrzymali wiadomość o możliwości recyklingu odpadów. W tym celu informacje umieszczono w internecie oraz w każdym ze sołectw. Co z tego, skoro np. w Żarkach Letnisko są ulice, gdzie przez kilka lat wóz odbierający posegregowane odpady nigdy nie dotarł!
DZIKIE WYSYPISKA A PIENIĄDZE
Jednym z głównych rezultatów pierwszej akcji sprzątania Żarek – Letnisko było zlokalizowanie 11 dzikich wysypisk śmieci. Kowalik wraz z mieszkańcami Żarek przeczesywała lasy w ich poszukiwaniu, a następnie naniosła je na mapę. Brak wystarczających środków w budżecie gminy na ten cel, spowoduje jednak, że skończy się na mapie wysypisk. Kowalik postulowała, aby wójt Poraja zaciągnął pożyczkę na ten cel w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska, który mógłby umorzyć 50% kwoty pożyczonej. Do jesieni gmina nie planuje w tej sprawie jednak żadnych działań. Jest również inna możliwość pozyskania środków na ten cel, od: Stowarzyszenia Partnerstwo Północnej Jury. W tym przypadku to wójt musiałaby pożyczyć TPŻL minimum 25 tys. zł, a stowarzyszenie zwróciłoby do gminnego budżetu 75% tej kwoty. Ta forma finansowania również nie skusiła wójta Szczerbaka. Zdecydował, że gmina pokryje usunięcie wysypisk ze środków własnych. „Jest to dla nas bardzo zaskakująca decyzja” – mówiła Kowalik „Moje doświadczenia biznesowe pokazują jednak jednoznacznie, że korzystanie z finansowania zewnętrznego i jednocześnie umarzanego po zakończeniu projektu jest najtańszym pieniądzem na rynku.” Nie udało się nam uzyskać od wójta komentarza w tej sprawie. Nie układa się również ostatnio współpraca Wiolety Kowalik z nadleśnictwem Złoty - Potok. Także na ich terenie znajduje się jedno z wysypisk.
Wybory samorządowe już zapasem. Miejmy nadzieję, że w przyszłości urzędnicy bardziej będą zwracać uwagę na problem czystości. Mimo, że sama Wioletta Kowalik kategorycznie zaprzeczyła, aby miała zamiar startować w wyborach, to będzie kładła nacisk, aby w swoich programach kandydaci zwrócili uwagę na ekologię.
Paweł Merta
Napisz komentarz
Komentarze