(Poraj) Po raz kolejny, niczym przysłowiowy bumerang, powróciła pod obrady radnych z gminy Poraj (27 lutego br.) sprawa uchwalonego kilka lat temu planu zagospodarowania przestrzennego dla Żarek Letniska. Jak pisaliśmy wielokrotnie, o kilku obszarach w tej miejscowości „zapomniano” i planu dla nich nie uchwalono. Między innymi dla działek przy ulicach Porajskiej i Prostej, których właściciele chcieliby na nich rozpocząć budowę domów. Po wielu staraniach Rada Gminy w Poraju podjęła w ubiegłym roku uchwałę o opracowaniu dla nich pzp. Sprawa od kilku miesięcy jednak „nie ruszyła” z miejsca Jeden z mieszkańców Żarek Letniska złożył więc skargę na – jego zdaniem – bezczynność wójta Mariana Szczerbaka w tej sprawie. Radni uznali skargę za bezzasadną, ale problem nadal pozostał.
Około 700- metrowy pas ziemi leżący przy drodze wojewódzkiej w Żarkach Letnisku nie miał uchwalonego planu zagospodarowania przestrzennego. Choć wcześniej, w studium, został dopuszczony do zabudowy, to z planu zagospodarowania przestrzennego został wyłączony. Bez planu i przekwalifikowania działek ich właściciele, choć by bardzo chcieli, nie mogą budować na nich domów.
- Od dwóch lat zabieram państwu czas. W tym miesiącu jestem w tej sprawie w urzędzie już po raz czwarty. Spotykam się z radnymi na komisjach, dziś na sesji. Chcę uzyskać pozwolenie na budowę. Nie chcę robić żadnego biznesu, chcę by moje dzieci mogły się budować. Proszę o nie stwarzanie dalszych przeszkód. Po co było nadawać sprawie bieg? Trzeba było od razu powiedzieć, że w tym rejonie nic nie będzie można robić. Moja skarga nie miała na celu urażenie kogokolwiek. Jeśli tak to ktoś odebrał, to przepraszam. Czuję się z tym źle, że przyszło mi się zmierzyć z aparatem urzędniczym – argumentował swoją skargę Andrzej Chola. Dodał, że jego zażalenie dotyczy całości zdarzeń związanych z tematem planu.
- Jesteśmy po to, by iść z pomocą mieszkańcom. A pan Chola chyba wkrótce wystąpi o zasiedzenie do urzędu, tak często tu bywa – mówiła radna Zdzisława Polak, która potwierdziła, że od momentu przyjęcia w sierpniu ub. r. uchwały o sporządzeniu pzp dla działek z ul. Porajskiej – Prostej w Żarkach Letnisku nic więcej się nie zadziało. M.in. dlatego Komisja Rewizyjna, której Polak jest przewodniczącą, wnioskowała, by skargę „podzielić” i w części uznać ją za zasadną. Zdaniem Komisji Rewizyjnej wójt „jest winien” nie odpisania skarżącemu się mieszkańcowi na 4 pisma, z których pierwsze skierowane zostało do niego 28.09.2008 r. a ostatnie 6 XI 2009.
W obronie wójta stanęli jednak inni radni. – Skarga była zrobiona celowo, żeby upodlić wójta – mówił Julian Konieczko. – Przecież wójt mówił: skończymy Kuźnicę i Choroń (w tych miejscowościach pzp także musi ulec zmianie – przyp. red.) – podejmiemy uchwały i będziemy robić plan. I po tej deklaracji, dwa dni później skarga. Po co, pytam się? Mówię wyraźnie – to jest nieuczciwe – mówił J. Konieczko.
- Zaraz po uchwaleniu planu dostrzegliśmy, że są w nim błędy – mówił z kolei Janusz Błaszczyk. – To powoduje obecnie, że trzykrotnie więcej wydajemy na nowelizację jednostkowych rozwiązań, niż na cały plan. Radny proponował, by uchwalony pzp objąć audytem ekspertów (koszt to ok. 10 tys. zł.), którzy - jego zdaniem - poprawiliby 90 % błędów. – Jeśli nie pójdziemy w kierunku poprawy całego planu, to będziemy zmuszać wójta do niepotrzebnego wydawania pieniędzy– powiedział. J. Błaszczyk. Wtórował mu radny Leszek Glinka, który stwierdził, że radni powinni dać sobie od 3 do 5 lat na wyłapanie wszystkich podobnych przypadków do Żarek Letniska i poprawić je kompleksowo. – To są środki publiczne, które my wydajemy, a jest ich coraz mniej – mówił L. Glinka.
Wójt Marian Szczerbak tłumaczył, że w jego dotychczasowych działaniach w tej sprawie nie ma złej woli. Po raz kolejny powtórzył, że w momencie uchwalania pzp ze spornego terenu nie było ani jednego wniosku o zmianę charakteru działek. Pierwsze wnioski pojawiły się dopiero po uchwaleniu planu, w tym wniosek syna skarżącego. – Pan Chola nie jest właścicielem tej nieruchomości. Tym samym, ja, tak samo jak on, mam prawo odwołać się od skargi do wojewody, który musiałby rozstrzygnąć, czy pan Chola miał prawo taką skargę składać. Też mam prawo się bronić. Też jestem obywatelem i nie pozwolę sobie, żeby ktoś mną „zamiatał”. Wykazuję dobrą wolę, ale prócz niej potrzebne są jeszcze pieniądze. Chcę, by jak najszybciej uchwalić plan dla tego fragmentu i innych, ale nie mogę powiedzieć, czy będzie to za pół roku, rok, czy półtora. Nie możemy pod presją skarg zmieniać co sesję planu – bo jeśli przyjmiemy taki wariant to, co rusz będziemy mieć następne skargi – bronił się M. Szczerbak. Dodał na koniec, że w najbliższym czasie rozpocznie działania, by sprawę spornego planu załatwić. Głosami 9 radnych skargę A. Choli uznano za bezzasadną. 4 radnych wstrzymało się od głosu, a tylko jedna osoba uznała skargę za słuszną.
LAMPY ZGASŁY, URZĘDNICY ŚWIECĄ OCZAMI
- Za 65 tysięcy złotych zamontowaliśmy oświetlenie na ulicach Jasnej i Bocznej w Żarkach Letnisku. Lampy zaświeciły po raz pierwszy 23 grudnia ubiegłego roku. Świeciły jednak bardzo krótko. Najpierw migały, potem część zgasła, a dziś świeci kilka. Energetyka, w której interweniowaliśmy, umywa ręce, mówiąc, że to nie jej sprawa. Skoro tak, to zgłośmy usterki wykonawcy. Mam wrażenie, że ktoś nam wstawił bubla – mówił zdenerwowany radny Krzysztof Klimek.
Zdenerwowania postawą energetyków nie krył też wójt Szczerbak, odpowiadając radnemu. - Za przeglądy lamp i eksploatację płacimy Enionowi. Ponadto energetycy byli przy odbiorze tych lamp i nie wskazywali, że coś tam jest zrobione nie tak. Nie rozumiem zatem, dlaczego teraz odwracają się plecami – mówił Szczerbak.
Krzysztof Klimek zaproponował, żeby załatwienie tej sprawy przybrało „formę pisemną” i w postaci konkretnej skargi trafiło albo do energetyków, albo na biurko wykonawcy oświetlenia. Radny chce, by to lampy świeciły, a nie urzędnicy …oczami przed mieszkańcami.
KTO MA ZLEWNIĘ, TEN MA SMRÓD?
- Ciekawa jestem, co powie pan mieszkańcom Żarek Letniska – pytała z kolei wójta radna Zdzisława Polak - Według mojej wiedzy „nasz” wniosek na kanalizację jest na 19 miejscu listy rezerwowej i na pieniądze prawie na pewno nie ma szans. Tymczasem dofinansowanie otrzymał Jastrząb. Czy to oznacza, że właśnie tam będziemy w najbliższych latach budowali kanalizację? W Żarkach Letnisku są tylko pieniądze na budowę oczyszczalni ścieków i zlewni. Czyli nie będziemy mieć kanalizacji, tylko smród. W takim razie, skoro nie będzie kanalizacji, stawiam wniosek, by przystąpić do generalnego remontu dwóch głównych dróg w Żarkach Letnisku: Nadrzecznej i Raczyńskiej – zaproponowała Zdzisława Polak.
Radna pytała także wójta Szczerbaka, dlaczego przepadł wniosek przygotowany przez zewnętrzną firmę dotyczący przebudowy ulicy Okulickiego w Poraju, zgłoszony do konkursu w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego. Wójt Szczerbak, który na wiele pytań – w tym i na to - obiecał obszernie odpowiedzieć radnym na komisjach. Wyjaśnił, iż wniosek, który przepadł, nie skutkuje tym, że ulica nie doczeka się remontu. Gmina bardziej liczy w tym względzie na pieniądze ze „schetynówek”, gdzie podobny wniosek został złożony (a w dodatku został uzupełniony o konieczną przebudowę ulicy Jasnej). Tyle tylko, że w „schetynówkach” wspomniane porajskie ulice też są na liście rezerwowej, ale z większymi szansami na realizację.
3 MAJA DO REMONTU PO NEGOCJACJACH
Temat dróg dominował podczas ostatniej sesji. O remont „ważnej ze społecznego punktu widzenia” ulicy 3 Maja (prowadzi m.in. do ośrodka zdrowia) dopytywał po raz kolejny radny Leszek Glinka. – Chcemy ją robić w tym roku, ale najpierw musimy zawrzeć porozumienie z PKP – odpowiadał mu Marian Szczerbak. Okazuje się, że ulica na odcinku 250 metrów biegnie na szerokości 2 metrów po terenach należących do kolei. - W najbliższym czasie mamy umówione już spotkanie, na którym – mam nadzieję – dojdziemy do porozumienia i będziemy mieć sprawę „czystą” do realizacji – nie krył nadziei wójt.
DZIURY BĘDĄ ŁATANE
Na gminnych ciągach komunikacyjnych wkrótce powinno zaroić się od drogowców. Gmina zmierzy się m.in. z dziurami, jakie pozostawiła na jezdniach zima. – Zakupiliśmy na razie 1,5 tony masy asfaltowej „na zimno”, którą będziemy uzupełniać doraźnie ubytki na drogach – tłumaczył Paweł Przystalski z porajskiego urzędu. – Tam, gdzie dziur nie będzie zbyt dużo, będziemy to robić we własnym zakresie, własnymi siłami. Gdzie dziur będzie na tyle dużo, że bardziej opłacalne będzie położenie fragmentu nowego dywanika, tam będziemy posiłkować się firmami - uzupełniał jego wypowiedź M. Szczerbak.
NAJGORSZA POWIATÓWKA DO REMONTU W TYM ROKU
Drogowców wreszcie doczekają się mieszkańcy Choronia. W tym roku ma ruszyć przebudowa drogi powiatowej z Poraja przez Choroń do Biskupic. To część projektu realizowanego przez starostwa z Częstochowy i Myszkowa oraz miasto Częstochowę. Powiat Myszkowski jest tzw. liderem tego projektu, także pod względem przygotowania do prac na swoim odcinku.
Przebudowa całego ciągu komunikacyjnego od Poraja do Częstochowy miała ruszyć już dawno, ale partnerzy Myszkowa nie byli jednak ciągle gotowi. Nasz powiat czekać już nie chce i rozpoczyna prace. – Mają się zakończyć do końca listopada – zapowiadał Leszek Glinka. Jako przewodniczący komisji budżetu zaprosił na jej obrady starostę Łukasza Stacherę i dyrektora Powiatowego Zarządu Dróg Mariusza Sikorę, a ci obiecali, że „najgorsza droga na terenie gminy” wreszcie zmieni swoje oblicze.
„ROZMAWIAJCIE Z DYREKCJAMI”
Na sesji pojawili się pracownicy niepedagogiczni gminnych szkół i przedszkoli. Chcieli prosić radnych, by ci wsparli ich starania o podwyżki wynagrodzeń. Zdaniem zabierającej w ich imieniu głos Wioletty Wawrzyńczak, zarobki pracowników obsługi placówek oświatowych są bardzo niskie. – Osoba z 20- letnim stażem zarabia w przedszkolu w Poraju 965 złotych „na rękę” – mówiła nam W. Wawrzyńczak. - Pracownicy obsługi są ważnym elementem w funkcjonowaniu całej oświaty. Angażujemy się, swoją pracę zawsze staramy się wykonywać solidnie. Do tej pory mówi się jednak tylko o nauczycielach, o podwyżkach dla nich, tymczasem cała reszta pozostaje w tyle – tłumaczyła z kolei radnym.
- Z pełnym szacunkiem podchodzę do waszej pracy i zróżnicowanych płac. O podwyżkach dla was mogą decydować dyrektorzy poszczególnych placówek, ale muszą planując je, zmieścić się w swoich budżetach. Jeśli zabraknie im pieniędzy, dopiero wtedy możemy zastanowić się nad jakąś pomocą z naszej strony. Jako rada możemy się zastanowić nad zwiększeniem budżetów placówek oświatowych, ale na dziś są one uchwalone, a ja nie mam możliwości ingerowania w nie, a tym bardziej poprawiania czy wprowadzania zmian. Proszę też pamiętać, że ministerstwo obniżyło na ten rok o 170 tysięcy złotych subwencję oświatową – tłumaczył przybyłym na sesję pracownikom szkół i przedszkoli wójt Szczerbak. – Rozmawiajcie z dyrekcjami – radził im.
W podobnym tonie wypowiadała się radna Zdzisława Polak. – Wasz apel skierowany powinien być do dyrektorek, nie do nas czy wójta. Przypomniała, że niedawno była przeciwniczką utworzenia gminnego Zespołu Ekonomiczno-Administracyjnego Oświaty Samorządowej. Jego powstanie było – jej zdaniem – zupełnie niepotrzebne, a do tego doprowadziły m.in. sugestie dyrekcji gminnych placówek oświatowych. – Teraz panie dyrektorki będą odprowadzać pieniądze na rozbudowaną administrację, zamiast na podwyżki. A szkoły i przedszkola to jednostki samofinansujące się – mówiła Z. Polak.
Proszący o podwyżki wychodzili jednak z sali z nadzieją, że wobec deklaracji, jakie padły na sesji, dyrekcje podniosą im płace. Jeśli przez podwyżki w budżetach placówek zabraknie pieniędzy, to dołoży do nich gmina, ale czy na pewno?
GMINY ROZLICZAJĄ KLĘSKĘ ENERGETYCZNĄ
Do tej pory nie zwrócono gminom wydatków, jakie te poniosły, walcząc z katastrofą energetyczną. Przypomnijmy, że gmina Poraj swoje koszty oszacowała wstępnie na około 328 tysięcy złotych. Jak poinformował wójt Marian Szczerbak, gmina Poraj zakupiła ostatnio za ponad 73 tysiące złotych dwa „mobilne” agregaty prądotwórcze (na kołach), które będą mogły być wykorzystywane do ewentualnego, awaryjnego zasilania sieci wodociągowej. Z dotychczasowych doświadczeń innych gmin i informacji z województwa oraz instytucji szczebla centralnego wynika jednak, że za ten zakup gmina pieniędzy nie odzyska. Czy i kiedy zostaną wypłacone (obiecane) pozostałe koszty poniesione przez gminę? Niecierpliwość w tym temacie wykazują nie tylko Poraj, ale wszystkie gminy z terenów objętych klęską, zwłaszcza Żarki i Niegowa. Jak wyjaśnił nam starosta myszkowski Łukasz Stachera, ustalona z wojewodą śląskim i Enionem procedura zwrotu kosztów jest taka, że gminy wpierw występują do Enionu z wnioskiem o zwrot kosztów (wynajem agregatów, paliwo użyte do zabezpieczenia ujęć wody, szkół). Pozostałe koszty akcji, który nie zwróci Enion (paliwo, zniszczony sprzęt, diety strażaków) w drugiej kolejności ma pokryć wojewoda. Jak na razie gminy nie rozliczyły się jeszcze z Enionem.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze