(Myszków, Koziegłowy, Poraj) Katastrofa energetyczna, jaka dotknęła nasz powiat w pierwszych tygodniach stycznia, powróciła. Na szczęście tylko pod obrady radnych powiatowych i gminnych, którzy na sesjach oceniali, jak z walką z zimowym kataklizmem radzono sobie na terenach poszczególnych gmin. Temat dwutygodniowego braku prądu i wody, spowodowanego przez zniszczone linie energetyczne, dominował podczas ostatnich posiedzeń Rady Powiatu (29 stycznia), Rady Miasta i Gminy Koziegłowy (28 stycznia) oraz Rady Gminy Poraj (29 stycznia).
- Działaliśmy dobrze, zgodnie z przepisami i intensywnie - mówił starosta Łukasz Stachera, który podczas sesji Rady Powiatu szczegółowo przedstawił harmonogram działań podejmowanych przez powiatowy sztab kryzysowy w czasie katastrofy energetycznej. Tłumaczył przy okazji radnym, dlaczego pierwsze posiedzenie sztabu w poszerzonym składzie (z udziałem wójtów i burmistrzów) odbyło się dopiero w środę 13 stycznia, czyli po 4 dniach od wystąpienia pierwszych problemów z dostawami prądu. Zdaniem starosty Stachery zawinił przede wszystkim „Enion”, który swoimi informacjami o skali awarii wprowadzał w błąd samorządy i mieszkańców gmin, bagatelizując początkowo skalę problemu.
WÓZEK CIĄGNIĘTY W RÓŻNE STRONY
- Próśb o posiedzenie sztabu kryzysowego w poszerzonym składzie ze strony wójtów czy burmistrzów wcześniej nie było. Dopiero 14 stycznia wystąpił o to burmistrz Żarek Klemens Podlejski. Ustaliliśmy, że na taki poszerzony sztab zaprosimy także wojewodę. Gospodarze gmin wcześniej nie widzieli takiej potrzeby, gdyż radzili sobie sami na swoich terenach, a dodatkowo „Enion” zapewniał ich, że awaria zostanie szybko usunięta i dostawy prądu będą przywrócone – mówił starosta Łukasz Stachera.
Na potwierdzenie swych słów przedstawił radnym raport energetyków, którzy zapewniali w nim, że prąd w gminach popłynie najpóźniej 11 stycznia w godzinach popołudniowych. – Myślę, że oni sami nie byli w stanie określić, na jaką skalę ponieśli straty. Niestety, ich informacje były dla nas wszystkich wiążące i przekazywaliśmy je dalej w teren. Dopiero 14 stycznia otrzymaliśmy sygnał, że informacje przekazywane przez „Enion” rozmijają się z tym, co się dzieje w terenie.
Do porażki, zdaniem Stachery, energetycy przyznali się dopiero w czwartek, 15 stycznia, potwierdzając na spotkaniu z wicewojewodą Stanisławem Dąbrową, że ich pierwsze informacje nie były precyzyjne, a sytuacja ich przerosła i być może powinni od początku poprosić o pomoc.
- To była sytuacja, która przerosła wszystkich. Miałem pretensje do służb „Enionu” choćby o to, że informacje były na początku zacierane – i to spowodowało początkowe zamieszanie. Natomiast później, gdy wszyscy zaczęli ciągnąć ten „wózek” w jednym kierunku, ewidentne efekty wspólnych działań były widoczne z dnia na dzień. Jeśli ktoś się spodziewał, że będę tutaj ganił samorządy za prowadzone działania, to się zawiedzie. Nie zrobię tego – dodał Stachera.
Dlaczego? Odpowiedział niejako za niego radny Krzysztof Czyż. - To nie jest to wina wójtów i burmistrzów, bo oni pytali „Enionu” o skalę awarii i terminy ich usunięcia. Otrzymywali odpowiedzi, że prąd będzie wkrótce przywrócony - mówił K. Czyż.
„STANU KLĘSKI NIE BYŁO, ALE POSTULATY ZOSTAŁY SPEŁNIONE”
Stachera odniósł się na sesji także do kwestii długo dyskutowanego nie wprowadzonego przez wojewodę stanu klęski żywiołowej na terenie powiatu myszkowskiego.
- W tej kwestii mówiłem wyraźnie: nie byliśmy zadowoleni, że nie został wprowadzony stan klęski żywiołowej na terenie naszego powiatu, ale taka była decyzja wojewody. Naszego wniosku – podpisanego przez wójtów, burmistrzów czy parlamentarzystów - tak naprawdę nie wycofaliśmy do dnia dzisiejszego. Byliśmy jednak usatysfakcjonowani tym, że praktycznie wszystkie postulaty zawarte we wniosku zostały uwzględnione i wkrótce potem zrealizowane – tłumaczył starosta.
W tym miejscu wspomniał m.in. o skierowaniu w rejon katastrofy dodatkowych sił Państwowej Straży Pożarnej, policji a potem także wojska i ciężkiego sprzętu służb leśnych. Ponadto wprowadzono zakaz wstępu do lasów na terenie powiatu. Zdaniem Stachery udało się także otrzymać zapewnienie wojewody o udzieleniu pomocy socjalnej dla ludzi dotkniętych przez klęskę oraz o zwrocie ze środków MSWiA wszystkich poniesionych przez gminy kosztów związanych z awarią.
- W dniu dzisiejszym – mówił na sesji Stachera – powinniśmy z ministerstwa otrzymać informację odnośnie tego, do czego zobowiązał się wojewoda i co obiecał załatwić w sprawie zwrotów kosztów poniesionych przez samorządy. Stwierdził, że także „Enion” zapewnił, że wszelkie odszkodowania dla gmin, tam gdzie pracowały agregaty dostarczając prąd do obiektów pożytku publicznego, będą wypłacone. Mieszkańcy, którzy ucierpieli podczas awarii prądu, będą mogli występować do energetyki indywidualnie, i tu - zdaniem starosty - zakład energetyczny służy pomocą.
Radna Jadwiga Skalec mówiła na sesji, że prawdopodobnie o indywidualne odszkodowania mieszkańcy będą musieli ubiegać się w sądach. Radna zaproponowała, by starostwo zwróciło się do gmin, aby te wspierały mieszkańców w walce o rekompensaty. Proponowała również, aby w urzędach przygotowano gotowe wnioski, które poszkodowani mogli składać do sądu. Radna Anna Socha zaproponowała ponadto, by na następną powiatową sesje zaprosić przedstawiciela „Enionu”, który wyjaśniłby, na jakich zasadach i kto może występować o ewentualne odszkodowania.
KOZIEGŁOWY: WOJEWODA NIE ZAPŁACI ZA WSZYSTKO?
Nieco odmienny, sceptyczny stosunek do wcześniejszych obietnic składanych przez wojewodów zaprezentował podczas sesji w Koziegłowach burmistrz Jacek Ślęczka. Relacjonował radnym o spotkaniu samorządowców z wojewodą w dniu 27 stycznia w Katowicach. To właśnie tam gospodarze gmin usłyszeli z ust wojewody, że być może nie otrzymają zwrotu wszystkich wydanych w czasie akcji pieniędzy.
- Planowany zwrot to 80 % kosztów, które poniosły gminy. Wojewoda bardzo szczegółowo będzie przeglądał każdy wniosek pod względem poniesionych wydatków. Sprawą nie budzącą wątpliwości jest zwrot kosztów poniesionych przez gminy, z wyjątkiem ewentualnych, planowanych zakupów agregatów, mogących w przyszłości przeciwdziałać skutkom awarii prądu. Tutaj akurat wojewoda ma poważne wątpliwości, czy jest to tzw. zakup kwalifikowany w ramach tego zdarzenia. Na początku były zapewnienia wojewody, że gminy dostaną zwrot wszystkich poniesionych kosztów w ramach usuwania skutków klęski. Te zadania, które wykonały gminy, to nie były de facto ich zadania własne. Stąd nasze stanowisko jest takie, że zwrot powinien być w pełnej kwocie. Tymczasem te 80 % to już rzecz pewna, ustalona przez przepisy nowej ustawy o finansach publicznych, które mówią, że kwota dofinansowania czy zwrotu kosztów w akcjach kryzysowych może sięgać tylko do 80 %. Zatem nie wszystkie wydatki zostaną pokryte – mówił nam burmistrz Jacek Ślęczka.
Samorządowców niepokoi także kwestia wypłat odszkodowań za drzewa wycięte podczas akcji, a znajdujące się na prywatnych posesjach. Co prawda padło zapewnienie z ust urzędników wojewódzkich, że można je usuwać bez obawy o to, co będzie w przyszłości, to jednak żadnych zapewnień na piśmie nie było. Nie wiadomo więc, czy ewentualnych odszkodowań nie będą musiały wypłacić teraz samorządy.
Podczas sesji burmistrz Ślęczka podziękował wszystkim służbom i osobom zaangażowanym w usuwanie skutków ataku zimy. Specjalne podziękowania skierował do mediów. – To także dzięki państwu, którzy opisaliście ogrom zniszczeń, w województwie dostrzeżono problemy mieszkańców dotkniętych katastrofą. Dzięki wzajemnej samopomocy, współdziałaniu i wsparciu było nam wszystkim łatwiej – dziękował J. Ślęczka.
GMINA PORAJ: RAPORT Z KRYZYSU
Podczas sesji Rady Gminy Poraj (29 stycznia) pojawił się również temat niedawnego kryzysu energetycznego. W swoim sprawozdaniu wójt Marian Szczerbak przedstawił sytuację panującą w gminie oraz działania urzędu, placówek oświatowych, strażaków ochotników i sołtysów podjętych w związku z brakiem energii elektrycznej.
Przypomnijmy, że od 9 stycznia z brakiem prądu musiały się zmagać miejscowości: Żarki Letnisko, Masłońskie, Kuźnica Stara, Gęzyn, Jastrząb, Choroń, Dębowiec i część Poraja. W związku z awarią nie funkcjonowało czasowo ujęcie wody w Masłońskim i oczyszczalnia ścieków w Poraju oraz przepompownia.
- Woda do celów sanitarnych była dowożona przez ochotnicze straże pożarne. Na ujęciu wodnym został podłączony agregat i zostały przywrócone dostawy wody w drugiej dobie od wystąpienia awarii. Sytuacja związana z dostawą prądu poprawiała się stopniowo. W ciągu tygodnia przywrócono dopływ energii do wszystkich mieszkańców gminy – powiedział Marian Szczerbak.
Dodał także, iż w czasie wystąpienia ataku zimy drogi na terenie gminy były przejezdne, a połamane gałęzie i drzewa usuwali strażacy ochotnicy. W związku z wystąpieniem anomalii pogodowych wystąpiły duże straty w drzewostanie zarówno w lasach państwowych i chłopskich, jak i na prywatnych posesjach.
Z uwagi na brak energii elektrycznej przez dwa dni dzieci i młodzież nie uczęszczały do przedszkola, szkoły podstawowej i gimnazjum w Żarkach Letnisku oraz do podstawówki w Kuźnicy Starej.
Wójt powiedział także, iż wystąpił z wnioskiem do wojewody śląskiego o środki finansowe na usuwanie skutków klęski żywiołowej na terenie gminy. Poraj ogółem wystąpił o 327 tys. zł m.in. na zakup agregatów prądotwórczych dla placówek oświatowych, ośrodka zdrowia, dla oczyszczalni ścieków, przepompowni, ujęcia wody i dla jednostek OSP.
Na zakończenie swojego wystąpienia wójt podziękował za pomoc w czasie kryzysu. - Podziękowania za zaangażowanie w tym trudnym okresie kieruję pod adresem jednostek ochotniczych straży pożarnych, pracowników urzędów gminy oraz podległych jednostek oraz sołtysów za ich pracę i podejmowanie rozsądnych zadań. Dziękuję serdecznie mieszkańcom za rozwagę i spokój, za wspieranie siebie nawzajem w tej trudnej sytuacji oraz za wyrozumiałość i znoszenie ciężaru niedogodności.
Robert Bączyński
Aleksandra Kubas
Napisz komentarz
Komentarze