Burmistrz Myszkowa Janusz Romaniuk za rok 2006 złożył dwa oświadczenia majątkowe. Pierwsze na początku kadencji w styczniu 2007 (spóźnił się, więc groziła mu utrata mandatu). Drugie w kwietniu. Oba oświadczenia na zdrowy rozum powinny zawierać te same dane o zarobkach, gdyż pisane były wg. stanu na dzień 31.12.2006. Ale jest inaczej. Jeżeli burmistrz świadomie podałby nieprawdziwe dane o zarobkach, groziłaby mu nawet odpowiedzialność karna. My dobrotliwie wolimy wierzyć, że burmistrz po prostu nie umie liczyć!
W oświadczeniu z 4 stycznia 2007 burmistrz deklaruje, że zarobił 57.931,22 zł. W drugim oświadczeniu, że 58.858,34 zł. W oświadczeniu ze stycznia Romaniuk dzieli dochody z pracy na te uzyskane w Miejskim Domu Kultury (tak się domyślamy, wbrew obowiązkowi nie wpisał nazwy miejsca pracy) i już jako burmistrz w Urzędzie Miasta. W styczniu Romaniuk deklaruje, że za to, że sam pierze sobie spodnie dostał 550 zł. W kwietniu ta kwota już zniknęła z oświadczenia majątkowego. Różnią się też kwoty ekwiwalentu za urlop.
W styczniu to 764,25 zł, w kwietniu 881,94 zł ale opisane jako „świadczenie urlopowe, socjalne”.
Nasz informator, którego anonimowość musimy chronić, żeby burmistrz nie wyrzucił go z roboty, twierdzi, że faktyczny ekwiwalent za niewykorzystany urlop był jeszcze inny niż podany w oświadczeniu. Ale to już musiałby sprawdzić Urząd Skarbowy. (JotM)
Napisz komentarz
Komentarze