Miasto nie radzi sobie z problemami mieszkaniowymi. Lista oczekujących na lokale niskoczynszowe jest bardzo długa, znajduje się na niej 300 rodzin. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest to, że od 1960 roku gmina nie budowała i nie buduje mieszkań niskoczynszowych. A to jedno z jej podstawowych zadań. Tymczasem lekceważy się potrzeby ludzi i fakt, że na budowę mieszkań można uzyskać dotacje z zewnątrz. MTBS nie zaspokaja potrzeb mieszkaniowych mniej zamożnych obywateli. Buduje się jedynie mieszkania wysokoczynszowe, a wciąż brak tych skromniejszych, które można by wynajmować za niższą opłatą.
Przez dwie kadencje RM wnioskowałem o budowę mieszkań dla ludzi niezamożnych oraz przejęcie mieszkań zakładowych i budowli, które można by przystosować do zamieszkania. Kolejne ekipy rządzące nie były tym zainteresowane.
Z doniesień prasowych wynika, że obecna władza też nie jest zainteresowana rozwiązaniem problemu mieszkaniowego. Dowodów jest dużo. Po pierwsze nie jestem w stanie zrozumieć, jak można było zaprzepaścić kupno 2 internatów na Będuszu, w których mogło zamieszkać 80 rodzin. Z wypowiedzi starosty wynikało, że miasto mogłoby je nabyć za 200 tys. zł. Ale zabrakło zgody wśród radnych. Radni chyba nie orientują się na rynku nieruchomości. Otóż realia są takie, że obecnie za 200 tys. zł można nabyć jedynie 2 mieszkania.
Kolejny błąd to nie przejęcie od syndyka 11 mieszkań, które należały do masy upadłościowej MYSTALU. Miasto powinno przejąć te lokale i przekształcić je w pensjonaty socjalne. Tak się nie stało, a nowy nabywca mieszkań podniósł czynsz czterokrotnie. Większość mieszkańców, którzy utrzymują się z opieki społecznej, opuściło swoje dotychczasowe domy.
Nie są to pierwsi pokrzywdzeni. Konflikt mieszkaniowy w Myszkowie trwa już kilka lat. Zaczął się wtedy, kiedy MFNE Światowit sprzedała 84 mieszkania z lokatorami po niecałe 1000 zł za lokal. Nie powiadomiła wtedy mieszkańców, że mają możliwość pierwokupu. Lokatorzy potwierdzili na spotkaniu z posłami w DK, że nie otrzymali takich informacji.
Tego konfliktu można było łatwo uniknąć. Wiadomo było, że Światowit miał zobowiązania finansowe wobec UM, a burmistrz był przedstawicielem rady wierzycieli. Zatem miasto mogło w ramach części zadłużenia przejąć te mieszkania i stworzyć lokatorom możliwość ich nabycia na dogodnych warunkach. Tak właśnie postąpiono z zasobami mieszkaniowymi od Papierni. Innym rozwiązaniem było też przekształcenie ich na mieszkania komunalne i pensjonaty socjalne.
Niestety zapomniano o ludziach, którzy w Hucie i Światowicie przepracowali dziesiątki lat, nieraz potracili tam swoje zdrowie. Mieszkania powstały przecież za wypracowane przez nich środki. Pomoc ze strony miasta należy im się bezdyskusyjnie.
Swoją pomoc byłym pracownikom Światowitu oferowała jakiś czas temu pani poseł z naszego okręgu wyborczego. Cześć lokatorów, za jej radą, dochodziła swoich praw w sądzie. Na razie bez powodzenia. Podpowiadałem pani poseł, że należałoby zacząć od unieważnienia aktu notarialnego. Byłoby to możliwe, bo w/w mieszkania sprzedano z pominięciem lokatorów, a więc jednej z zainteresowanych stron. Moja sugestia nie zainteresowała posłanki i wyszło, jak wyszło. Poszkodowani lokatorzy, jak na razie pozostali z niczym.
Andrzej Wójcik
Napisz komentarz
Komentarze