(Myszków) Jeden z mieszkańców Myszkowa był oburzony sposobem wykonania przycinki drzew na skwerku przy ul. Sikorskiego w Myszkowie (w pobliżu cmentarza parafialnego). Jego zdaniem wykonująca prace pielęgnacyjne firma „Glokor” nie ma zielonego pojęcia, jak wyglądać powinna pielęgnacja drzew. Przedstwiciel Glogoru wyjaśnia, że drzewa były chore i należało dokonać przycinki gałęzi, bo te zagrażały bezpieczeństwu.
- To jest dewastacja, a nie pielęgnacja – opowiedział nam w rozmowie telefonicznej pan Kazimierz, mieszkaniec Myszkowa o przycince drzew dokonanej przez firmę „Glokor” z Gliwic na terenie należącym do Myszkowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. – W tej firmie nie ma fachowca, który by tę przycinkę nadzorował. Wiem, jak powinna wyglądać pielęgnacja drzew, ponieważ jestem z wykształcenia leśnikiem. Powinno zostać przycięte około 25-30% korony. Nie wolno ogołocić drzewa ze wszystkich gałęzi. W ten sposób naraża się drzewa na różne choroby.
Stanisław Matelski, kierownik ds. technicznych w firmie „Glokor”: - Nie widzę tu błędu z naszej strony. Te drzewa są chore i skarłowaciałe, a więc należało przeprowadzić przycinkę suchych gałęzi do maksimum, aby nie zagrażały one bezpieczeństwu przechodniów. Mamy zamiar wyciąć 4-5 drzew, a w ich miejsce posadzić nowe. Pismo w tej sprawie prześlemy do Myszkowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, aby starała się ona – jako właściciel terenu - o pozwolenie na wycinkę. Uważam, że z uzyskaniem pozwolenia nie będzie problemu, ponieważ jak inspektor do spraw ochrony środowiska zobaczy te chore drzewa, taką decyzję z pewnością wyda.
S. Matelski dodaje, że przycinane na zimę drzewa, latem się pięknie odbudowują. – Możemy wrócić do tej rozmowy latem następnego roku i pokażę, jak one się pięknie odbudowały. My mamy doświadczenie i odpowiednie przeszkolenie do przycinki drzew. Nigdy nie zostawiamy kikutów (jak to ma miejsce w niektórych miejscach Myszkowa), które nie mogąc się odrodzić, usychają, ale zostawiamy pędy, które wiosną się rozrastają. (AK)
Napisz komentarz
Komentarze