(Myszków) Prokuratura Rejonowa w Myszkowie wyłączyła do osobnego postępowania wątki wydarzeń ze Starej Huty z 31 sierpnia 2019. W styczniu śledczy zdecydowali -o czym informuje nas Prokurator Rejonowy Dariusz Bereza- o wszczęciu drugiego śledztwa, które ma wyjaśnić, czy uczestnicy zabawy z okazji Dnia Dziecka (wersja oficjalna pikniku) którzy mieli być napadnięci przez grupę młodzieży z Myszkowa i Pińczyc sami nie napadli na tych rzekomych napastników.
W sprawie, przypomnijmy, pod hasłem „Strażaków biją” strażacy z OSP Stara Huta przedstawiali się jako ofiary agresji ze strony „nieproszonych” gości z Pińczyc. Posypały się zatrzymania na 48 godzin, a nawet areszty tymczasowe. Myszkowska prokuratura natychmiast wszczęła śledztwo. Sprawę natychmiast opisała Gazeta Myszkowska w artykule „Piknik jak bitwa plemienna” http://gazetamyszkowska.pl/artykul/piknik-jak-bitwa-plemienna Pokazywaliśmy w tym artykule i kolejnych, że wersja wydarzeń mogła w ogromnej części być inna, niż przedstawiali to „skrzywdzeni” strażacy. Nie ulega wątpliwości, że do szarpaniny, bójki z udziałem co najmniej kilkunastu osób doszło. Prokuratura (świadkowie relacjonujący tę noc dla Gazety Myszkowskiej też) mówiła o 3 bójkach, w przedziale kilku godzin. W ostatniej strażacy z OSP mieli dostać łomot od „gości”. Ale kto faktycznie zainicjował bójkę? Czy trzecia, najpoważniejsza potyczka, w której niektórzy strażacy rzeczywiście trochę oberwali nie była skutkiem ich agresji? To właśnie sprawdza prokuratura w nowym śledztwie, zainicjowanym w styczniu 2020. Jak mówi Prokurator Rejonowy Dariusz Bereza: -Zainicjowanie drugiego śledztwa, które toczy się niejako równolegle było konieczne, ponieważ te same osoby w pierwotnym śledztwie występują jako ofiary napaści, a w drugim sprawdzany jest ich możliwy czynny udział w bójce w roli napastników. W tym śledztwie na razie nikomu nie przedstawiono zarzutów.
O tym, że prokuratura, po części w ślad za naszymi artykułami, nabierała coraz więcej wątpliwości co do roli strażaków ze Starej Huty w wydarzeniach z 31.08.19 pisaliśmy w artykule „Prokuratura o bitwie w Starej Hucie: mamy coraz więcej wątpliwości” http://gazetamyszkowska.pl/artykul/prokuratura-o-bitwie-w-starej-hucie-mamy-coraz-wiecej-watpliwosci W sprawie pojawiały się informacje, że na miejscu była badana trzeźwość strażaków, ale w aktach sprawy wyniki takich testów trzeźwości się nie znalazły. Cała bójka mogła się też zacząć od słownej agresji w kierunku chłopca z Będusza, który -sam to potwierdzał- „dał z liścia” synowi jednego ze strażaków, gdy miał być obrażany. Wtedy -jak opowiadał- został napadnięty przez grupę dorosłych strażaków, prawdopodobnie pijanych. Pojawiły się wypowiedzi wątpiące w rzetelność pracy policji tego dnia, zwłaszcza, że wymieniany jako jeden z głównych uczestników wydarzeń strażak, jednocześnie radny Rady MiG Koziegłowy, tego dnia „ochroniarz” pikniku też jest policjantem. Od sierpnia KPP w Zawierciu nie może go przesłuchać, odnośnie zarzutu uchybienia godności policjanta, ponieważ funkcjonariusz ciągle jest na zwolnieniu lekarskim. Nieoficjalny komentarz ze źródeł policyjnych jaki otrzymaliśmy jest taki, że policjant ten nie zamierza już wracać do czynnej służby, stara się o przejście na emeryturę.
-Muszę stwierdzić, że działania policji na początku, pierwsze przesłuchania były dość chaotyczne. Zeznania pokrzywdzonych wymagają weryfikacji, dlatego przewidujemy kolejne przesłuchania. Ustalamy ciągle, jakich obrażeń doznali poszkodowani. (..) Choć nikomu z poszkodowanych nie stawiamy zarzutów, to jednak na tym etapie śledztwa pojawiły się wątpliwości, czy ich wersja wydarzeń jest prawdziwa -mówi prokurator rejonowy Dariusz Bereza we wrześniu 2019 dla Gazety Myszkowskiej.
Pod koniec września 2019 wszyscy aresztowani w tej sprawie, którym postawiono zarzuty udziału w bójce wyszli z aresztu. Po 23 i 26 dniach. Biorąc pod uwagę realia spraw aresztowych, to bardzo szybko, pamiętając, że od decyzji Sądu o areszcie, trzeba złożyć zażalenie, poczekać na jego rozpatrzenie. Opuszczenie aresztu po 23 dniach to -jak przyznawali sami aresztowani- skutek dociekliwości Gazety Myszkowskiej, która szukała dowodów na prawdziwy przebieg wydarzeń w Starej Hucie. Myszkowska prokuratura nie wnosiła sprzeciwu do wniosków o uchylenie aresztu dla wszystkich zatrzymanych. Dzisiaj -jak się dowiadujemy- złagodzone też zostały nałożone dozory policyjne. Jak mówi matka nieletniego chłopca, który „dał z liścia” młodemu strażakowi, jej syn który wcześniej musiał po szkole zgłaszać się na policję codziennie, teraz robi to raz w tygodniu. Do zakończenia śledztw jeszcze długa droga. Będziemy informować o kolejnych decyzjach prokuratury. Na koniec przypomnimy fragment artykułu „Wypuszczeniu z aresztu” http://gazetamyszkowska.pl/artykul/wypuszczeni-z-aresztu w którym nie po raz pierwszy odnosiliśmy się do zarzutów wypowiadanych przez wielu mieszkańców Pińczyc, Myszkowa odnośnie tej sprawy. Jeden z aresztowanych i wypuszczonych opowiadał: -Oni (policjanci) myśleli, że to pójdzie ekspresem, a posiedzenie aresztowe trwało do wieczora. Wszystko było jednak przesądzone. Jeden jeszcze mówił, że „pobiliście niewłaściwe osoby”. -Podobno w niedzielę, następnego dnia w remizie mieli jakieś „zebranie”. Efekt był taki, że ci którzy mieli jakiekolwiek sińce, dostali rolę „poszkodowanych”, a reszta świadków.
-Jak byłem na policji, to ten gadatliwy mówił, że nie mamy szans, bo są naciski na tę sprawę. Mówił mi też inny z zatrzymanych, że miał telefon od kolegi (tu pada nazwisko), że to sprawa polityczna. Wszystkie wcześniejsze artykuły dotyczące jej sprawy dostępne na gazetamyszkowska.pl
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze