(Myszków) Dyrektor SP ZOZ w Myszkowie Dariusz Kaczmarek odpowiedział na część naszych pytań zadanych tydzień temu, w związku z jego planem połączenia dwóch oddziałów myszkowskiego szpitala: chirurgii ogólnej i urazowo-ortopedycznej. Zaczął od tego, że pomysł połączenia oddziałów, o którym dyskutują lekarze, pielęgniarki, członkowie Zarządu Powiatu, w tym wicestarosta Mariusz Morawiec i starosta Piotr Kołodziejczyk, to „plotka”: „tezy zawarte w pytaniach oparte są na plotkach, a nie na faktach w związku z czym nie mamy zamiaru się do nich odnosić. (…) insynuacje dotyczące likwidacji oddziału chirurgii urazowej odbieramy jako działanie na szkodę szpitala”- pisze Kaczmarek. Nie pisaliśmy, że dyr. Kaczmarek czy jego doradca Dariusz Jorg chcą chirurgię ogólną zlikwidować. Pisaliśmy, że zdaniem lekarzy taka organizacja pracy oddziału, jego okrojenie do kilku łóżek oznacza faktyczną likwidację. Padały nawet konkretne daty, że oddziały zostaną połączone od 1. sierpnia 2019.
Oddział ortopedii -wg dyr. Kaczmarka- to „najbardziej deficytowy oddział w szpitalu z przychodem ok. 1,2 mln zł, a generujący straty na poziomie 1,8 mln zł”. „Najczęściej wykonywanym zabiegiem operacyjnym przez oddział jest zabieg cieśni nadgarstka (173 zabiegi w ostatnim roku), który zgodnie z przepisami NFZ powinien być realizowany w części ambulatoryjnej, a nie w ramach hospitalizacji.”
DYREKTOR CHYBA CHCE OBRAZIĆ LEKARZY…
„W wyniku podjętych działań naprawczych nie pogorszy się dostępność pacjentów Powiatu w zakresie ortopedii, a jestem pewny, że w wyniku wypracowanej koncepcji pacjenci z Powiatu Myszkowskiego będą kompleksowo obsługiwani w pełnym zakresie ortopedycznym a nie tylko w realizacji cieśni nadgarstka czyli najłatwiejszego i najprostszego zabiegu ortopedycznego.” -pisze Dariusz Kaczmarek. Nie wiem jak lekarze ortopedzi odbiorą tą ocenę swojej pracy. Moim zdaniem jest ona po prostu nieprawdziwa i dyskredytująca dorobek oddziału. Fakt, że zabieg „cieśni nadgarstka” jest zabiegiem wykonywanym najczęściej, nie oznacza, że oddział urazowy wykonuje tylko to. Wykonuje artroskopie kolana w szerokim zakresie, obsługuje urazy, wypadki. Resztę musieliby dopowiedzieć sami lekarze, którzy być może zechcą skomentować zarzut, że robią tylko „cieśnie”. Ściany korytarzy oddziału zdobią podziękowania od znanych sportowców, którzy tu leczyli uszkodzone kolana, jak Łukasz Kurowski- wybitny zawodnik motocrossu, czy Ireneusz Sikora, sportowiec wyścigów motocyklowych w klasie Super Sport. I wielu innych. Dlaczego swoje rozbite kolana powierzają lekarzom z powiatowego szpitala w Myszkowie, a nie z wielkich ośrodków ortopedycznych?
To wolno, czy nie lekarzom robić tę cieśnię?
Pismo dyrektora, w którym ten zakazuje wykonywania tego zabiegu na sali operacyjnej pokazaliśmy w poprzednim tygodniu. „Proszę o niezwłoczne wstrzymanie tego zabiegu w warunkach bloku”- pisze 26 czerwca do ordynatora urazówki dyrektor Dariusz Kaczmarek. Zapytaliśmy więc dyrektora Kaczmarka o listę zabiegów, których wykonywania zabronił. Oto odpowiedź: „Pytanie (…) jest niefortunne, gdyż dyrektor nikomu niczego nie zabraniał. Kwestia dotyczyła tylko i wyłącznie dekompresji nerwu pośrodkowego w kanale nadgarstka i nie polegała na zabronieniu jego wykonywania, a jedynie wskazania, iż zabieg ma być wykonywany w warunkach gabinetu zabiegowego, a nie na sali operacyjnej, bo tak się to robi w całej Polsce z wyłączeniem ośrodków chirurgii jednego dnia, jak chociażby w przywoływanych Brudzowicach”.
Spytaliśmy jednego z lekarzy pracujących w NZOZ PRIMUS w Brudzowicach, lekarza wykonującego zabieg „cieśni”, w jakich warunkach wykonują ten zabieg: -Wszystkie te zabiegi wykonuję na sali operacyjnej.
Wróćmy jednak do pytania, czy dyrektor Kaczmarek zakazał myszkowskim ortopedom wykonywać ten „najczęściej wykonywany (178 zabiegów w 2018) zabieg, czy nie zakazał? Dyrektor twierdzi, że jedynie, zabronił, cyt. „proszę o wstrzymanie tego zabiegu na bloku (operacyjnym)”, zabronił wykonywania zabiegu w warunkach sali operacyjnej, że lekarze mają go wykonywać w ambulatorium. Użyjemy porównania: to tak jakby dyrektor szkoły zaprzeczał, że zabronił uczniom grać w piłkę. „Nie nie zabroniłem!- broni się dyrektor „Wskazałem tylko w zarządzeniu dyrektora, że jedynym miejscem gdzie wolno jest grać w piłkę jest boisko szkolne”. Tylko, że ta szkoła nie ma boiska…
Podobnie jest z zabiegiem „cieśni nadgarstka”. Dyrektor mówi, że lekarze mają to robić w zabiegowym, nie na sali operacyjnej. Ale w zabiegowym nie ma warunków, więc nie robią wcale. A przecież jak twierdzi dyrektor (słowa cytowane wyżej) ten oddział nic poza tym prostym zabiegiem nie robi. Dopiero Kaczmarek zrobi z tego prawdziwy oddział urazowo-ortopetyczny, jak mu tylko damy szansę. Dyrektor tego nie pisze, ale mówił o tym do radnych Dariusz Jorg, jego doradca, że ortopedzi będą robić endoprotezy; biodra na przykład. Na ten pomysł pukają się w głowę nie tylko lekarze, ale i radni, a nawet członkowie Zarządu Powiatu Myszkowskiego. Jak udało nam się ustalić, również obecny Starosta Piotr Kołodziejczyk ma co do tego pomysłu wątpliwości. Wszyscy podają argument prosty: aby uzyskać kontrakt na wykonywanie endoprotez, trzeba wpierw wykonać 120 zabiegów. Jak się to nie uda, NFZ nie zapłaci za ani jeden. Każdy zabieg to kilkanaście tysięcy złotych kosztów, w sumie około 2 mln zł. Tyle trzeba zainwestować w endoprotezy, z dużym ryzykiem, że kwota ta się nie zwróci, gdyż już szpitale, które realizowały kontrakt na endoprotezy, mają kłopoty z jego wykonaniem. A jak nie zrobią wymaganych 120 zabiegów, kontrakt stracą. Takie ryzyko jest np. w szpitalu w Zawierciu, który endoprotezy biodra wszczepiał od wielu lat. Wygląda na to, że wysoki limit wg założeń NFZ ma skoncentrować zabiegi endoprotezy w dużych szpitalach, a nie małych powiatowych.
Lekarze łączą dyżury na Izbie Przyjęć i oddziale: legalne czy nie?
Jedno z kluczowych pytań, jakie zadaliśmy dyrektorowi SP ZOZ Dariuszowi Kaczmarkowi, to czy dopuszczalna jest sytuacja, że ten sam lekarz pełni dyżury na Izbie Przyjęć i np. Internie? W czerwcu tak było przez 12 dni. Dyrektor Kaczmarek odpowiada wymijająco: „rozpiska dyżurowa jest dokumentem publicznym, jawnym, a nie tajnym. Realizacja dyżurów jest i była zgodna z wymogami przepisów Ministerstwa Zdrowia oraz NFZ i jest realizowana w taki sam sposób w szpitalu od kilku lat.” Czekamy na odpowiedź Śląskiego NFZ na to samo pytanie. Wg grafika dyżurów lekarskich na lipiec aż przez 22 dni w miesiącu ten sam lekarz będzie pełnił dyżur na Izbie Przyjęć i na Internie. „Rekordzistką” jest lekarka Renata Janikowska- 8 dni. T. Skowron- 4 dni. Tuż za nim W. Jasiński i Maciej Chylak- po 3 dni łączonych dyżurów.
Jak mówi do nas nieoficjalnie jeden z lekarzy: -Andrzej Sosnowski (dyrektor ds. lecznictwa) tak o tym z nim rozmawialiśmy, wprost mówił, że wie, że to nielegalne, że to „kryminał”. Ale -miał powiedzieć- co mamy zrobić?
Redakcja Gazety Myszkowskiej czeka na wysłane tydzień temu pytania o legalność takich praktyk, jak i o to, czy może działać legalnie kardiologia na nowym oddziale kardiologicznym, otwieranym przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, skoro podstawowy sprzęt na oddziale jest zepsuty? Dyrektor Dariusz Kaczmarek nie opowiedział na pytania redakcji sprzed tygodnia ilu kardiologia przyjęła pacjentów, ile wykonano zabiegów ratujących życie, a ilu pacjentów z podejrzeniem zawału odesłano do szpitali w Częstochowie i Dąbrowie Górniczej.
W środę rozmawialiśmy ze starostą Powiatu Myszkowskiego Piotrem Kołodziejczykiem o planach połączenia oddziałów chirurgii ogólnej i urazowej: -Znam stanowisko kierownika Chirurgii Ogólnej Piotra Bańki, który uważa, że takie połączenie oddziałów nie jest korzystne, a w takiej wersji to właśnie on miałby kierować połączonym oddziałem. Właśnie wróciłem z urlopu, w czasie którego jak nigdy, miałem mnóstwo telefonów w tej sprawie. Wczoraj wydałem polecenie dyrektorowi SPZOZ Dariuszowi Kaczmarkowi, żeby przestał mówić o połączeniu oddziałów, prowadzić na ten temat jakiekolwiek rozmowy, do czasu aż nie dostanę na biurko konkretnych propozycji i wyliczeń, jakie mogłyby być korzyści z połączenia oddziałów. Zapewniam, że żadnego połączenia od 1 sierpnia nie będzie.
Jak potwierdzają nam chirurdzy z urazówki, od czasu zakazu wykonywania zabiegu cieśni nadgarstka, czyli od 26. czerwca 2019 zgodnie z pisemnym poleceniem dyrektora Kaczmarczyka, tych zabiegów nie wykonują. Pacjenci są odsyłani do innych szpitali, w tym prywatnych: -Te zabiegi zwykle były wykonywane w środy, tak, aby w jednym dniu wykonać ich całą serię u wielu pacjentów. Dokładnie tak, jak to robi przytaczany jako przykład NZOZ Primus z Brudzowic. Pewnie i tam trafiają pacjenci, których zgodnie z zarządzeniem dyrektora musimy odsyłać z kwitkiem.
Gazeta Myszkowska dotarła też do innego ciekawego dokumentu. Nie było to trudne, wisi na każdym oddziale. Kierownik Działu Pomocy Doraźnej lek. med. Jerzy Waligóra informuje w nim dyrektora SP ZOZ Dariusza Kaczmarka, że z powodu braków obsady dyżurowej jest zmuszony zawiesić funkcjonowanie jednej karetki transportowej. Jak na zawiadomienie reaguje dyrektor Kaczmarek? Dopisuje, że „przyjął do wiadomości”. I od lipca szpital zabezpiecza jedną karetkę, choć w kontrakcie z NFZ zapewnia o dyspozycji dwóch. Ciekawe, czy NFZ też „przyjmie to do wiadomości”, czy odwrotnie, uzna za nienależyte wykonanie kontraktu.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze