(Myszków) Wygląda, że tak. Od około 1,5 miesiąca lekarze ortopedzi z myszkowskiego Szpitala Powiatowego są zarzucani coraz to nowszymi propozycjami ze strony dyrekcji SP ZOZ (dyrektor Dariusz Kaczmarek) i jego formalnego doradcy, faktycznie rządzącego szpitalem Dariusza Jorga, że Oddział Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej należy połączyć z Chirurgią Ogólną zmniejszając oddział (urazowy) do 4 łóżek. Lekarze i pielęgniarki pukają się w głowę na takie propozycje. Przy pierwszej propozycji ze strony dyrektorów, że urazówka ma mieć 4 łóżka na jednej sali, spytano dyrektorów czy będzie to sala koedukacyjna? Jak nam mówią, padła propozycja, że przecież „parawan można ustawić”. Ze strony dyrekcji SP ZOZ nie otrzymaliśmy odpowiedzi na nasze pytania. W poniedziałek, 8 lipca spotkaliśmy się z ordynatorem Oddziału Chirurgii Urazowej doktorem Sławomirem Cichoniem i innymi lekarzami. Argumentów lekarzy krytykujących pomysły dyrekcji wysłuchał też Wicestarosta Mariusz Morawiec.
Tydzień temu w artykule „Nieopłacalny pacjent musi umrzeć?” pisaliśmy o tym, że doradca dyr SP ZOZ oficjalnie, na sesji Rady Powiatu Myszkowskiego reklamował strategię szpitala polegającą na tym, że należy zwiększać ilość zabiegów opłacalnych, rezygnując z tych deficytowych. Radna Dorota Kaim-Hagar alarmowała, że to droga do wypychania „nieopłacalnych” pacjentów z leczenia. Artykuł spotkał się ze sporą reakcją czytelników. Za tydzień będziemy publikować rozmowę z panią Mariolą Tabaką, która niedawno też pochowała męża. Ta rozmowa to też skutek naszego artykułu i własnych doświadczeń kolejnej wdowy po kontakcie z absurdami służby zdrowia.
Gazeta Myszkowska dotarła do wewnętrznego dokumentu szpitala, w którym dyrektor Dariusz Kaczmarek formalnie zabrania wykonywania zabiegu „dekompresji kanału nadgarstka w ramach bloku operacyjnego”. W piśmie z 25 czerwca dyrektor nakazuje wykonać polecenie „niezwłocznie”. Komentuje jeden z chirurgów urazowych: -Dyrektor zakazał wykonywania tego zabiegu na bloku operacyjnym „w związku z brakiem standardów”- jak czytamy w piśmie. Chodzi o to, że dyrektor chce, żebyśmy te prostsze zabiegi wykonywali w ambulatorium. Tylko, że nie mamy sterylnego ambulatorium, w którym możemy taki zabieg wykonać bezpiecznie u pacjenta, dlatego jest robiony na sali operacyjnej. Ale dyrektor nam tego zakazał.
Ordynator Oddziału Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej spec. ortopeda traumatolog Sławomir Cichoń: -Jest 8 lipca, na oddziale mamy 21 pacjentów, byłoby więcej, ale przed weekendem kilku pacjentów wypisaliśmy do domu. Wg. pierwszej propozycji pana Dariusza Jorga mielibyśmy połączyć się z Chirurgią Ogólną, pozostawiając 4 łóżka. To nie połączenie, ale faktyczna likwidacja naszego oddziału. Mamy zgrany zespół chirurgów ortopedów, którzy odejdą do innych szpitali, gdy nie będą mieli tu warunków do pracy. A mamy się czym pochwalić. Leczą się u nas nawet znani sportowcy, choć mogliby wybrać większe szpitale w większych miastach. Ich podziękowania zdobią korytarz oddziału, każdy może to zobaczyć.
Lekarze i pielęgniarki piszą do Starosty: nie pozwólcie zniszczyć oddziału!
Niepodpisane, ale wspólne stanowisko przygotowały pielęgniarki i lekarze z chirurgii urazowej: „W związku z planowaną likwidacją Oddziału Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej w Myszkowie załączamy spostrzeżenia co do właściwego funkcjonowania SP ZOZ i obarczanie oddziału głównym powodem zadłużenia SP ZOZ. Oddział funkcjonuje w ramach kontraktu z NFZ i zapotrzebowanie na usługi w zakresie chirurgii urazowej, co potwierdza statystyka ilości hospitalizacji ostrych i planowych za 2018 i 2019 rok. Jest ona przekraczana w stosunku do kontraktu.
Likwidacja Oddziału spowoduje również zaburzenie funkcjonowania poradni urazowo-ortopedycznej przyszpitalnej, oraz tej na ul. Strażackiej, Partyzantów, poradni preluksacyjnej, gdyż zatrudnieni w nich są ortopedzi pracujący na naszym oddziale.
Szukając oszczędności należy przyjrzeć się podstawie zatrudnienia kilku osób w randze dyrektora, doradcy dyrektora, asystenta dyrektora, tworzenia nowych stanowisk pracy w administracji.
Kolejnym faktem podkreślającym brak oszczędności są podwójne dyżury lekarskie na Izbie Przyjęć, często fikcyjne, ta sama osoba wpisuje się na dwie różne listy.
Pozostawiając nam, jak to ma dyrektor w zamiarze zaledwie dwie sale chorych, proponowanie dyżurów ortopedycznych tylko w Izbie Przyjęć po godz. 15.00 oraz w soboty i niedziele uniemożliwi to przyjmowanie pacjentów na bieżąco i ich operowanie.
Stanowisko dyrekcji wobec tej sytuacji jest następujące: każdy pacjent ze świeżym urazem wymagający natychmiastowej interwencji na bloku operacyjnym ma być przez nas- lekarzy ortopedów odsyłany karetką pogotowia do innych szpitali. Czy to ma zmniejszyć koszty i być z korzyścią dla pacjenta? Parę tygodni temu zlikwidowano w SP ZOZ jedną karetkę transportową i często SP ZOZ zaczął korzystać z usług pogotowia z Częstochowy za które trzeba dodatkowo zapłacić.
Kolejne pytanie, to jak dysponując tylko dwoma salami mamy leczyć pacjentów z ranami czystymi i ranami zakażonymi, zachowując przy tym oczywisty podział na sale damskie i męskie?
Interesujący jest również fakt, iż wykonywany u nas zabieg zespołu cieśni nadgarstka przynosi rzekomo straty, gdzie sąsiadujący z nami NZOZ PRIMUS w Brudzowicach zabiegi te wykonuje nagminnie. Jak to zrozumieć?
Dlaczego w każdym powiecie Starostwo Powiatowe dba o dobro swoich pacjentów i zdaje sobie sprawę, że urazy, wypadki zdarzają się na porządku dziennym, a każdy pacjent ma prawo po urazie być jak najszybciej zaopatrzony, a w Myszkowie zamyka się dostęp do specjalistów i fachowej pomocy”.
Stanowisko tej treści otrzymał też Wicestarosta Mariusz Morawiec podczas wspólnej rozmowy. Jak zapowiedział, w poniedziałek po powrocie z urlopu starosty Piotra Kołodziejczyka pilnie sprawami szpitala zajmie się Zarząd Powiatu: -Musimy się krytycznie zastanowić, czy propozycje dyrektora Kaczmarka idą w dobrym kierunku. Mogę dodać, że niektóre propozycje mnie osobiście się nie podobają, niektórymi zmianami jesteśmy zaskakiwani. Nie podoba mi się np. to, że w poniedziałek mielibyśmy opiniować proponowane zmian w strukturze SP ZOZ, z którymi przed Zarządem Powiatu zapoznała się Rada Społeczna SP ZOZ. Te propozycje, których ja nawet nie znam, powinny być najpierw przedstawione Zarządowi Powiatu.
Wg nieoficjalnych informacji połączenie oddziałów chirurgii urazowej i ogólnej w zamyśle dyrekcji SP ZOZ miałoby się odbyć od 1 sierpnia. Jak mówią nam inni lekarze, pomysł oprotestował też Kierownik Chirurgii Ogólnej lek. med. Piotr Bańka. W akcie sprzeciwu -wg relacji osób, które były przy tej rozmowie, Bańka (radny PIS w Sejmiku Woj. Śląskiego) miał pogrozić, że sprawą zainteresuje Jadwigę Wiśniewską, poseł PIS do Parlamentu Europejskiego. Jak wiadomo w powiecie a nawet Śląsku wiele zależy od jej decyzji. Słusznie czy nie, Jadwiga Wiśniewska bywa nazywana „główną kadrową” wielu służb, np. policji, straży pożarnej. To jej staraniom mamy zawdzięczać, że tuż przed wyborami do PE w Myszkowie otworzono oddział kardiologiczny. Nawet starosta myszkowski Piotr Kołodziejczyk nazwał otwarcie „przedpremierowym”. To temat osobny, ale coraz ciekawszy, gdyż zbieramy dokładniejsze informacje na temat tego czy ten oddział w ogólne funkcjonuje, albo czy można powiedzieć, że funkcjonuje normalnie, skoro na oddziale zepsuty jest stół operacyjny, angiograf, nie działa lampa rentgenowska. Docierają do nas informacje o notorycznym odsyłaniu (na koszt szpitala) pacjentów z zawałami do innych szpitali. Po szpitali krąży historia o tym, jak to na kardiologii nie miał kto zostać, trzeba było jechać z pacjentem do innego szpitala wynajętą karetką, więc dyżurujący lekarz.. zamknął oddział na klucz, który zostawił na Izbie Przyjęć. Skoro zamknął, to chyba nie została na oddziale zamknięta jakaś pielęgniarka, albo pacjent?
Redakcja Gazety Myszkowskiej do dyrektora Dariusza Kaczmarka wysłała szereg pytań, nie dostaliśmy odpowiedzi. Pytamy m.in. zamiar o łączenia oddziałów, ograniczania ilości łóżek szpitalnych. Ale też o podejrzenia, o których jawnie mówią lekarze, że dyżury na oddziałach i Izbie Przyjęć są rozpisywane na tych samych lekarzy. Pytamy: nasza redakcja zdobyła dowody, potwierdzające, że ci sami lekarze w tych samych godzinach pełnią dyżur na Izbie Przyjęć, oraz na oddziałach. Sytuacja taka w sposób oczywisty łamie prawo, jak i warunki kontraktu z NFZ. Czy dyrekcja szpitala ma wiedzę o tym zjawisku, oraz skali jego występowania?Prosimy też o podanie listy zabiegów lub procedur, których wykonywania oficjalnie zabronił dyr. SP ZOZ Myszków lekarzom, w raz z podaniem przyczyny takiej decyzji.”
Gazeta Myszkowska dotarła do grafiku dyżurów lekarskich za czerwiec 2019. W całym miesiącu aż 12 dni dyżury w tym samym czasie na Internie i Izbie Przyjęć pełnił ten sam lekarz. Zawsze powtarzają się dwa nazwiska, choć częściej, aż 8 razy dyżury w tym samym czasie na internie i izbie przyjęć w miesiącu pełniła dyżury lekarka, zwana szpitalną rekordzistą. Na fakt, że ta osoba w miesiącu pełni aż tyle dyżurów, musi budzić niepokój z wielu powodów. Mówi o tym jeden z lekarzy: -Moim zdaniem dyrektorzy to widzą i akceptują, a to kryminał. Nie może jeden lekarz pełnić dyżurów na izbie i na oddziale. Takie sytuacje są nie tylko niezgodne z przepisami, ale tworzą zagrożenie dla pacjenta. Jeżeli np. jest powód, aby pacjenta przewieźć z Izby Przyjęć do innego szpitala w asyście lekarza, może to być lekarz z izby. Ale jak lekarz na Izbie Przyjęć i którymś z oddziałów to ta sama osoba, to nie może on jechać, bo oddział zostałby bez obsady. Takie sytuacje mamy nagminnie, dlatego z pacjentem z podejrzeniem zawału ostatecznie jedzie lekarz z kardiologii, a nie z Izby. A może to zrobić, tylko dlatego, że na oddziale nie miał żadnego pacjenta. Co będzie, gdy pojawi się pacjent z zawałem, na kardiologii będzie ktoś leżał, a pacjenta będzie trzeba przewieźć?
Do tematu wrócimy, gdy na nasze pytania odpowie dyrektor SP ZOZ oraz Narodowy Fundusz Zdrowia Oddział w Katowicach.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze