(Myszków) Od 2015 roku każdy zarządca drogi ma obowiązek raz w roku kontrolować stan widoczności przejazdu kolejowego z drogi. Czy krzaki nie zarosły, czy ktoś nie postawił np. nielegalnej reklamy, utrudniającej użytkownikom dróg obserwację przejazdu kolejowego. Kontrolę należy przeprowadzić pomiędzy czerwcem, a wrześniem a wynik pomiarów przesłać do Zakładu Linii Kolejowych. PKP PLK S.A. Zakład Linii Kolejowych w Częstochowie poskarżył się Wojewodzie Śląskiemu, że wiele samorządów na terenie województwa tego nie robi. Wojewoda 10 maja wysłał więc w tej sprawie pismo do Rady Powiatu Myszkowskiego i do Rady Miasta Myszkowa. Bo zarówno Powiatowy Zarząd Dróg, jak i burmistrz Myszkowa zdaniem kolejarzy obowiązku wykonania kontroli widoczności przejazdów kolejowych nie wypełniły.
Z problemu wytłumaczył się Powiatowy Zarząd Dróg. Kontrola widoczności przejazdów była w 2017 i 2018 roku wykonana, jedynie wyniki kontroli zapomniano przesłać do ZLK w Częstochowie. Takie wyjaśnienie trafiło do Wojewody Śląskiego. Rada Powiatu Myszkowskiego nie uznała pisma wojewody za formalną skargę na starostę. Inaczej sprawę potraktowała Rada Miasta Myszkowa, posiłkując się opinią radcy prawnego: że należy zawiadomienie Wojewody rozpatrzyć jak skargę na burmistrza, co radni zrobili 10 czerwca. Zwołano sesję, radni głosowali i.. I nic! W głosowaniu remis, radni ani skargi nie odrzucili, ani nie uznali za zasadną. Burmistrz Włodzimierz Żak tłumaczył swoje zaniedbanie „długotrwałą chorobą pracownika”, który miał w obowiązkach wykonać kontrolę przejazdów, i tym, że pracownik „wybiera się na emeryturę”. Za 750 zł burmistrz wynajął do obejrzenia pięciu przejazdów (co widać i czy widać) firmę z Bielska-Białej. Jakby nie mógł na przejazdy rzucić okiem ktoś inny z urzędu…
Sprawa mogłaby być potraktowana w kategoriach wyłącznie humorystycznych, gdyby nie dwa problemy: 1. radni nie odrzucili skargi, nie uznali za zasadną. Co teraz? Nie wiadomo. 2. Burmistrz przyznał się do zaniedbania, że przez 2 lata nie wykonał jako zarządca drogi ustawowego obowiązku sprawdzenia widoczności przejazdów kolejowych z drogi. Na szczęście nie mieliśmy w tych latach żadnego wypadku kolejowego, ale gdyby w roku 2017 czy 2018 do takiego doszło, a widoczność przejazdu kolejowego byłaby niewystarczająca, Włodzimierz Żak byłby w sporych tarapatach, groziłaby mu osobista współodpowiedzialność za wypadek, gdyby do takiego przyczyniła się niewystarczająca widoczność przejazdu. Czy jednak burmistrz może spać spokojnie? Niekoniecznie. Przyznał, że doszło z jego strony do zaniedbania. Prawo zostało złamane. Ustawowych obowiązków, regulowanych szczegółowo Rozporządzeniem Ministra Infrastruktury i Rozwoju z 20.10.2015 w sprawie warunków technicznych jakim powinny odpowiadać skrzyżowania linii kolejowych i bocznic z drogami nie wypełnił. Na pewno radni, może organa ścigania (Prokuratura?) powinni się zastanowić nad tym, czy sam fakt niewypełnienia obowiązków przez burmistrza skutkuje odpowiedzialnością karną lub służbową. Może polecieć po dodatku motywacyjnym (radni), albo sprawić czy zachodzi konieczność ukarania burmistrza choćby grzywną? W rozporządzeniu ministra nie znaleźliśmy regulacji, co grozi burmistrzowi za niewypełnienie obowiązków, ale niewątpliwie do zaniedbania doszło. (JotM)
Napisz komentarz
Komentarze