(Myszków) 28 lutego 2019r. odbyła się sesja Rady Powiatu, podczas której najwięcej emocji wzbudziła sytuacja SP ZOZ w Myszkowie. Dyrektor Sławomira Kuźmicka informowała o bieżącej sytuacji szpitala. W trakcie dyskusji padło kilka mocnych słów, w tym odnoszących się do tragicznej opinii, jaką -jej zdaniem- ma oddział wewnętrzny. „-Ktoś latami pracował nad tym, to moje zdanie, by położyć ten oddział - mówiła Kuźmicka - Lat trzeba będzie, by mieszkańcy nabrali zaufania do tego oddziału, a w województwie nie krążyła opinia, żeby do myszkowskiego szpitala nie iść, bo to umieralnia.”
- Nie zamierzamy szpitala ani likwidować, ani zamykać poszczególnych oddziałów – podkreślił starosta myszkowski Piotr Kołodziejczyk - Nie łączymy placówki ze szpitalem w Zawierciu. Żadnych oddziałów nie przenosimy do szpitala w Zawierciu. Myślę, że raczej będziemy dodatkowe oddziały otwierać, aniżeli je zamykać.
Do aktualnej sytuacji SP ZOZ w Myszkowie odniosła się po raz kolejny dyrektor Sławomira Kuźmicka. Z zaprezentowanych przez dyrektor danych wynika, iż największa strata w SP ZOZ w Myszkowie występuje na działalności medycznej i w roku ubiegłym wynosiła ponad 4 mln. Przeglądając wyniki kilku oddziałów za rok 2018 widzimy m.in. stratę na oddziale urazowo-ortopedycznym w wysokości 1.823.000,00 zł, na oddziale ginekologiczno-położniczy strata osiągnęła wartość 1.707.000,00 zł, zaś na oddziale urazowo-ortopedycznym strata to 1.700.000,00 zł. Strata z prowadzenia działalności medycznej w styczniu 2019r. to 921.000,00 zł. Zaś globalny wynik finansowy SP ZOZ w Myszkowie za styczeń br. wyniósł (minus) -783.142 zł. W analogicznym okresie roku ubiegłego (styczeń 2018), wynik finansowy wynosił -233.840 zł. Jak łatwo więc zauważyć, strata „styczeń 2018 do styczeń 2019” jest prawie 4x wyższa! Przypomnimy: w styczniu 2018 dyrektorem SP ZOZ był Khalid Hagar, a starostą Dariusz Lasecki. W styczniu 2019 to odpowiednio Sławomira Kuźmicka i Piotr Kołodziejczyk.
W ostatnim czasie miało również miejsce zajęcie komornicze konta szpitala, związane z mającym miejsce w roku ubiegłym zdarzeniem medycznym niepożądanym (tj. błędem medycznym) i szkodą oszacowaną na ok. 97 tys. zł.
- Cieszę się, że choć parę osób jest w szpitalu, które utożsamiają się z jego funkcjonowaniem i martwią się o jego los i przyszłość - zaznaczyła dyrektor Kuźmicka.
Zatrudniona w SP ZOZ w Myszkowie radna Dorota Kaim-Hagar odniosła się do przedstawionej przez dyrektor Kuźmicką stanu zatrudnienia oddziału wewnętrznego. - Pani dyrektor, proszę się nie pogniewać, ale z przykrością muszę stwierdzić, że pani się w ogóle nie orientuje w sytuacji oddziału wewnętrznego. Wymieniła pani całe mnóstwo nazwisk lekarzy, z których na oddziale pracują jedynie dwie osoby. Reszta to osoby na urlopach macierzyńskich, wychowawczych, czy osoby pełniące tylko dyżury i chyba zdaje sobie pani sprawę, że przedstawienie tak informacji to mówienie nieprawdy. Dzieje się źle, bardzo źle na oddziale wewnętrznym. Proszę nie wprowadzać w błąd opinii publicznej. Sytuacja jest tragiczna. W waszych rękach, dyrekcji SP ZOZ, jest aby to zmienić. Bardzo proszę by przedstawione informacje były prawdziwe i rzetelne.
Pełniąca swoje obowiązki od sześciu tygodni dyrektor Kuźmicka, chociaż nieraz powtarzała, że chce odciąć się od przeszłości i zrobić wszystko, co możliwe, by szpital zaczął właściwie funkcjonować, nie kryła emocji w swojej wypowiedzi - Na sytuację w oddziale chorób wewnętrznych pracowali lekarze tego szpitala od dawien dawna. Ktoś latami pracował nad tym, to moje zdanie, by położyć ten oddział. Proszę mnie nie rozliczać za okresy poprzednie, nie interesowanie się, co działo się w tym SP ZOZ-ie. Chyba nie po tu jesteśmy, by wyciągać pewne brudy. Ja nie uzdrowię sytuacji za sześć, za szesnaście tygodni może tak. Ale lat trzeba będzie, by mieszkańcy nabrali zaufania do tego oddziału, a w województwie nie krążyła opinia, żeby do myszkowskiego szpitala nie iść, bo to umieralnia. Nigdy w mojej historii nie zdarzyło się też tak, by pracownicy wywlekali na forum publicznym rzeczy, które można załatwić wewnątrz organizacji -mówiła dyr. Kuźmicka. Choć sama zarzuca „wywlekanie brudów”, to swoją wypowiedź zaczęła od nazwania szpitala „umieralnią”.
Sytuacja robiła się napięta; starosta Piotr Kołodziejczyk złożył wniosek o jej zakończenie. Temat wrócił jednak pod koniec sesji.
Radna Zdzisława Polak poprosiła o docenienie starań i fachowości dyrektor Kuźmickiej, a także o więcej empatii i nie atakowanie dyrektor - Widziałam, że doprowadzona została do stanu poniżej możliwości ludzkich, podniosło jej się na pewno ciśnienie, łzy miała w oczach. Po ludzku zrobiło mi się żal - dalsza część wypowiedzi skierowana została wprost do radnej Kaim-Hagar - Jakby się pani chciała mścić za poprzednią działalność SP ZOZ. Nie wiem co panią kieruje, ale bardzo nie podoba mi się pani zachowanie.
W odpowiedzi, Dorota Kaim-Hagar odniosła się również do słów Przewodniczącego Rady Powiatu Wojciecha Pichety, który po raz kolejny zarzucił radnej wyjątkową aktywność względem poprzedniej kadencji. - Czynienie zarzutu radnemu, że jest aktywy to absurdalne. To nie moja wina, że nikt nie ma nic do powiedzenia. Ja nie atakuję pani dyrektor, ja zadawałam pytania, bo na komisji nie uzyskałam odpowiedzi. To mogło być załatwione na komisji. Tutaj się mówi cały czas, że sytuacja szpitala pogarszała się w ciągu ostatnich lat, wszyscy mają na myśli ostatnie trzy lata, jest to oczywista nieprawda. Sytuacja pogorszyła się w ubiegłym roku, odkąd szpital wszedł do sieci szpitali, bo jest złe finansowanie. Teraz boję się, że to, co się dzieje, gdzie na pytania nie uzyskuje odpowiedzi, są wymijające, jest zamydlanie rzeczywistości. Boję się, że to wszystko, o co walczyliśmy, zostanie zaprzepaszczone.
Warto dodać, że poprzednim dyrektorem SP ZOZ w latach 2016-2018 był mąż radnej Kaim-Hagar, dr Khalid Hagar. Również Wojciech Picheta zajmował stanowisko dyrektora myszkowskiego SP ZOZ. Każdy z biorących udział w dyskusji miał zatem swój wkład zarówno w budowanie pozycji szpitala, jak i w jego aktualną sytuację.
Adam Bugaj
Napisz komentarz
Komentarze