Pani Zofia w lutym dostała wezwanie do zapłaty na 149 zł, choć żadnego długu nie miała. „-Czy muszę płacić? -pyta nasza Czytelniczka -Mam zapłacić straty SKOK Arka, w którym kiedyś wzięłam kredyt”. Podobne pisma mogli dostać też inni nasi czytelnicy. Nie mamy dobrych wiadomości: zostając członkiem SKOK, odpowiadamy do dwukrotności wkładu (udziału) za straty kasy, jeżeli zapis taki znalazł się w Statucie SKOK-u. A wszystkie SKOK-i, które dotychczas upadły, i na pewno większość działających dalej taką odpowiedzialność członków zawiera.
Już w 2016 roku syndyk upadłego SKOK Wołomin wysłał członkom kasy wezwania do zapłaty. Łącznie kasa miała aż 85 tys. członków. Niestety może się okazać, że członkowie, często emeryci, tej czy innej upadłej kasy będą też musieli pokryć część strat „swojego” SKOK-u. Ustawodawca na szczęście ograniczył naszą odpowiedzialności do dwukrotnej wysokości wpłaconych udziałów. Czyli np. jeżeli nasz „udział w SKOK wynosił 100 zł, syndyk może od nas żądać pokrycia strat SKOK-u do 200 zł. W ustawie jest jeszcze jeden warunek, że członek kasy poniesie ryzyko kosztów upadłości (do dwukrotności udziału) jeżeli taki zapis znalazł się w statucie kasy. Niestety, większość kas takie zapisy w statutach ma. Wszystkie, które już upadły (Kujawiak, Arka, Polska, Jowicz, Skarbiec, Wołomin) jak i te, które działają nadal.
Trzeba płacić, ponieważ SKOK-i nie są bankami, tylko spółdzielniami, których jesteśmy członkiem. Jak SKOK pada, możemy ponieść tego konsekwencje finansowe. Coś takiego właśnie spotkało panią Zofię, która do redakcji przyniosła wezwanie do zapłaty, jakie dostała od Syndyka masy upadłości SKOK ARKA z Dąbrowy Górniczej. „wzywam do pokrycia straty SKOK Arka w upadłości do wysokości dwukrotności wpłaconych udziałów”.
-Dziękuję za poradę. Skoro nie ma innego wyjścia, to zapłacę, żeby nie urosło to o koszty sądowe, czy później komornicze- mówi nasza czytelniczka. To samo radzimy innym osobom, które otrzymały podobne wezwania. Aby uniknąć jeszcze większych kosztów, lepiej zapłacić od razu mniejszą kwotę, niż później kilkaset złotych z kosztami komorniczymi.
Czy można uniknąć kłopotów w przyszłości?
System kas oszczędnościowo-kredytowych bywa nazywany największą aferą finansową obciążającą obecny obóz rządzący PiS. Wg. danych Bankowego Funduszu Gwarancyjnego od 2013 roku, gdy SKOK-i objęto gwarancją BFG (jak banki) koszty upadłości wyniosły już ponad 5 mld zł. Upadło już 13 skoków, kolejne 9 przejęły banki, co też kosztowało BFG 550 mln zł wsparcia. Przed 2013 rokiem, kiedy SKOK-i zostały objęte nadzorem BFG, proces ten opóźniali i krytykowali właśnie politycy PiS. Gdy Komisja Nadzoru Finansowego przyglądała się finansowym największego z upadłych SKOK-ów (Wołomin) na zlecenie ludzi z tej kasy dotkliwie pobity został Wojciech Kwaśniak (w roku 2015), członek KNF. Jak pisał businessinsider.com.pl: „Gdy w wyniku działań Komisji SKOK Wołomin objęto śledztwem, Wojciech Kwaśniak został ciężko pobity. Wynajęci przez SKOK sprawcy zaatakowali go przed domem. Przez wiele miesięcy leżał potem w szpitalu” - podaje „Wyborcza”. Afery związane ze SKOK-ami ciągną się w Polsce od lat, dlatego też w 2013 r. kolacji PO-PSL postanowiła objąć te instytucje takimi samymi gwarancjami, jak banki. BFG wypłaca tym samym do 100 tys. euro. Twórcą SKOK-ów jest Grzegorz Bierecki, obecny senator PiS.
Po fali upadłości i przejęć, dzięki działaniom KNF sytuacja w SKOK-ach które dalej działają wydaje się być dużo lepsza. Ale jeżeli nie mamy zaufania do tego systemu lokowania oszczędności, czy pożyczek, po spłacie np. pożyczki, mamy możliwość wystąpienia z kasy i wycofania wkładu. Zwykle o tym się zapomina, bo to tylko kilkadziesiąt złotych. Gdy (odpukać) kasa, której wynikami finansowymi przestaliśmy się interesować (albo nigdy się nie interesowaliśmy, co nawet bardziej prawdopodobne) upadnie, syndyk jak nic upomni się o spłatę długów do dwukrotności udziału.
Choć system SKOK- ów w dużej mierze został skompromitowany, nie oznacza to, że pozostałe kasy mają, lub będą mieć kłopoty w przyszłości. Na pewno jednak warto do ich działalności podchodzić z ostrożnością. Same kasy mogłyby też więcej zrobić dla poprawy wizerunku i wiarygodności.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze