(Myszków) Na Dyrektora Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej w Myszkowie, Mirosławę Gajdę wpłynęła „poważna” skarga, z którą musieli zmierzyć się myszkowscy radni. Czego skarga dotyczyła? Pieniędzy. Właściwie to złego policzenia kwoty za usługę ksero. Rada Miasta Myszkowa 7 lutego odrzuciła skargę mieszkańca Myszkowa uznając ją za nieuzasadnioną.
Dyrektor MiPBP wykonała panu Tomaszowi K. trzy zestawy kopii, a policzyła koszt wykonania tylko jednej (8,50 zł) i taka też kwota została wpłacona. Pomyłka była na niekorzyść biblioteki. Dyrektorka, która popełniła błąd, różnicę musiałaby pokryć z własnych środków. Na szczęście, dzięki przytomności umysłu, postawie obywatelskiej i uczciwości klienta, który zwrócił uwagę na tę „rażącą” pomyłkę, pani dyrektor uniknęła uszczuplenia swojego prywatnego budżetu o 17 zł. By mieć absolutną pewność, że tym razem obliczenia są poprawne, dyrektorka o sprawdzenie swoich matematycznych działań poprosiła jednego z pracowników, a na koniec kilkukrotnie spytała klienta czy tym razem wszystko jest w porządku. Ten niestety nie odpowiedział, dopłacił 17 zł i bez słowa opuścił bibliotekę. Cała sytuacja musiała być dla klienta tak wstrząsająca, a brak profesjonalizmu dyrektorki tak rażący, że napisanie skargi potraktować należy jako przykład właściwej postawy obywatelskiej. Niby każdy ma prawo się pomylić, ale... są jakieś granice. Tak pewnie uznał Tomasz K. mieszkaniec Myszkowa i złożył formalną skargę na działanie dyrektor Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej. Pewnie bardzo się zdziwił, że radni miejscy nie podzielili jego argumentów, nie uznali wydarzenia z biblioteki za wielką aferę. I że skargę na dyrektorkę biblioteki uznali za bezzasadną.
Wydaje się również, że w wyniku pomyłki jeden z portali opisujących życie naszego miasta, opublikował uchwałę radnych z uzasadnieniem, podając pełne imię i nazwisko skarżącego. W Biuletynie Informacji Publicznej Urzędu Miasta Myszkowa widzimy tę uchwałę z zamazanym nazwiskiem. Nie znamy źródła, skąd portal „pobrał” treść uchwały z nazwiskiem skarżącego. Niby każdy ma prawo się pomylić, ale... Tomasz K. fakt upublicznienia jego danych osobowych może zauważy i będzie miał spore szanse na wygraną w sądzie, jeżeli zdecyduje się pozwać portal, o naruszenie dóbr osobistych, poprzez upublicznienie jego danych osobowych, choć miał prawo do zachowania anonimowości. (AB)
Napisz komentarz
Komentarze