(Myszków) Decyzją większości miejskich radnych Myszkowskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego nie będzie musiało oddawać do budżetu miasta udzielonej mu wcześniej pożyczki w kwocie 600 tysięcy złotych. Radni zdecydowali w czwartek 4 maja o dokapitalizowaniu spółki o taką właśnie kwotę, co w praktyce oznacza, że miasto pożyczonych pieniędzy nie odzyska. Dokapitalizowanie nie gwarantuje, że spółka stanie na nogi, spowoduje jedynie, że ubędzie jej zobowiązań wobec miasta. Według burmistrza ten „zabieg księgowy” poprawi płynność finansową MTBS. Według informacji przedstawionej na jednej z ostatnich komisji Rady Miasta spółka stoi na krawędzi utraty płynności finansowej. Opozycja obwinia burmistrza Włodzimierza Żaka o doprowadzenie spółki do ruiny i topienie w niej kolejnych publicznych pieniędzy.
Ostatnią Sesję Rady Miasta Myszkowa zdominowała sprawa dokapitalizowania MTBS kwotą 600 tysięcy złotych. Nie wszyscy byli przychylni pomysłowi burmistrza, pamiętając, że rok wcześniej przed taką właśnie decyzją bronił się zarówno on, jak i popierający go radni.
Radny Eugeniusz Bugaj twierdził, że w dalszym ciągu nie wie w jakiej kondycji finansowej znajduje się MTBS. - Nie wiem jakie są właściwie przyczyny dokapitalizowania tej spółki. Gdzie tkwi błąd decyzyjny, bo pani prezes z główną księgową bardzo wszechstronnie informowała nas o zmianach w spółce, dowiedzieliśmy się, że został zakupiony sprzęt komputerowy, oprogramowanie do tego sprzętu, ale nie wiemy w dalszym ciągu ilu ludzi jest zatrudnionych w MTBS, jakie są koszty, jakie decyzje? Z prasy dowiedziałem się, że jeden z poprzednich prezesów (Monika Stańczyk Mroczko – przyp. red.) wygrał sprawę o niesłuszne odwołanie go z tej funkcji i MTBS zapłacił stosowną karę. Coraz więcej mam wątpliwości czy podejmując dzisiaj decyzję o utrzymaniu MTBS, jest ona zasadna. Jestem daleki od zwalniania kogokolwiek, ale sam burmistrz kiedyś mówił, że czasami trzeba podjąć decyzje radykalne, żeby spółkę uratować. Na dzień dzisiejszy nie ma winnych decyzji, które były podejmowane przez prezesa Mileja, następnie odchodzili szybko kolejni prezesi. Dzisiaj mamy podejmować ważną decyzję i dalej obawiam się, czy jest ona słuszna. Chciałbym dowiedzieć się jaka jest kondycja na dzień dzisiejszy MTBS-u, czy jest w ogóle racjonalność wydatkowania w tej spółce, ale przede wszystkim jakie są jej koszty. Bo czytając uzasadnienie pani prezes, że kryzys finansowy spowodowany jest przede wszystkim konfliktem między Galerią Kupiecką „Oczko” a MTBS-em jest dla mnie niewiarygodna – prosił o udzielenie stosownego wyjaśnienia na piśmie radny Eugeniusz Bugaj.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że Galeria „Oczko” – zdaniem władz MTBS – zalega spółce z kwotą ponad 500 tysięcy złotych. To zdaniem prezes Celiny Wierzchowskiej negatywnie wpływa na płynność finansową w spółce. MTBS procesuje się z „galerią”, ale nie należy spodziewać się rychłego zakończenia postępowań.
Krytycznie do pomysłu dokapitalizowania spółki odniósł się radny Adam Zaczkowski:
- Około roku temu jeden z byłych zarządów spółki występował o formę wsparcia dla MTBS, czy to w formie pożyczki czy dokapitalizowania. Wtedy jakby preferowaną przez zarząd formą pomocy było dokapitalizowanie, ale nie o to mi teraz chodzi. Najważniejsze jest to, jak wtedy – mówiąc kolokwialnie – „przetrenowana” została ówczesna pani prezes. Koalicja z burmistrzem przymusili ją do przygotowania szczegółowego programu naprawczego, ale to akurat dobrze. Taki program powstał, na liczbach zostały przedstawione efekty jego wdrażania, plany na przyszłość. Wtedy koalicja była przeciwna udzieleniu wsparcia dla spółki, a jakiś czas później pani prezes została odwołana. Dzisiaj mamy kolejny – już któryś z kolei - zarząd MTBS-u. Nowa pani prezes, kiedy obejmowała stanowisko, to przedstawiała, że głównym problemem spółki są problemy z księgowością, niewłaściwie była ta księgowość prowadzona, nie można było tak naprawdę zweryfikować stanu spółki. Ta księgowość została naprawiona, natomiast jakby niewiele to zmieniło w efektach. Bo to nie tylko naprawa księgowości jest ważna dla spółki. Bo przede wszystkim ważne jest jej zarządzanie, taki sposób zarządzania, żeby spółkę z kryzysu wyprowadzić. Tymczasem spółka, która powinna przynosić wysokie zyski żeby spłacać narosłe przez lata zobowiązania, nie wystarczy żeby wychodziła „na zero”. Jaka jest sytuacja spółki dzisiaj, tak naprawdę nie wiemy. Z rozmów na komisjach, z uzyskanych tam informacji wiemy, że tak naprawdę spółka stoi na krawędzi utraty płynności finansowej. Czyli sytuacja - wynika z tego - nie poprawiła się, wręcz odwrotnie. Radni nie mają dzisiaj wiedzy na temat stanu spółki, a co ważniejsze jej planów na najbliższy czas, sposobów wyjścia z kryzysu. Mieszkańcy dalej nie wiedzą, kiedy zostaną im zwrócone nielegalnie zabrane im z kont kaucje mieszkaniowe, co z funduszami remontowymi? Te pytania nadal pozostają bez odpowiedzi. Nie mówię już o innych, drobniejszych zobowiązaniach spółki wobec mieszkańców, bo tych jest całkiem sporo. I kiedy dyskutowaliśmy rok temu, burmistrz i „Koalicja” bardzo bronili się przed dokapitalizowaniem spółki, pomimo solidnie przedstawionych danych i pozytywnych efektów wprowadzanych zmian, które już wtedy były zauważalne, choć po bardzo trudnych decyzjach jakie zostały wtedy podjęte. Wtedy zasłaniano się dbałością o finanse publiczne. Dzisiaj zmieniliście państwo zdanie o 180 stopni. Dzisiaj nie potrzebne są wam żadne dane, nie potrzebne dokumenty, liczby. Dzisiaj stwierdziliście, że dokapitalizować spółkę przecież trzeba, chociaż nikt z was nie może przecież mieć cienia pewności, że te pieniądze zostaną spożytkowane właściwie. Dziś stoimy przed widmem rozdawnictwa publicznych pieniędzy – podnosił radny Adam Zaczkowski.
- Rok temu był wniosek o udzielenie MTBS-owi pożyczki, i to radny Zaczkowski namawiał nas wtedy, że powinniśmy się zastanowić nad dokapitalizowaniem spółki. Kto zatem o 180 stopni zmienił zdanie? – ripostowała radna Beata Pochodnia. Dodatkowo, w mało elegancki sposób sugerowała, że Adam Zaczkowski nalegał rok temu na podniesienie kapitału spółki… ze względu na jego znajomość z ówczesną prezes Moniką Stańczyk - Mroczko, z którą pracował w Urzędzie Gminy w Poraju. Była też zupełnie innego zdania w kwestii dokumentów przedstawionych przez Monikę Stańczyk - Mroczko, przekonując, że w zasadzie nic z nich nie wynikało. – Wtedy byliśmy zgodni, że spółce należy udzielić wsparcia. Naszym zdaniem najlepsza była wtedy pożyczka. Myślę, że ostrożniej było wtedy udzielić pożyczki, takie jest moje zdanie (…) Od 9 miesięcy mamy nową panią prezes, księgowość w spółce została postawiona, jesteśmy w stanie na bieżąco żądać informacji, i to nieprawda, że te informacje do nas nie docierają, że nimi nie dysponujemy. Pani prezes na dzień dzisiejszy przedstawia wszystkie informacje o jakie komisje proszą, rozmawia z radnymi, nie ma najmniejszego problemu by informacje uzyskać. Nie wiem dlaczego uważacie państwo, że tych informacji nie macie? Może nie wszystkie informacje państwo odczytują? Prócz tego, że obecnie w spółce księgowość jest, to są uporządkowane sytuacje najmu w spółce, wprowadzenie racjonalnych kwot najmu, które przynoszą spółce dochód.
Obecna pani prezes, obecny zarząd złożył przeciwko Galerii „Oczko” wszystkie wymagane w tym zakresie pozwy do sądu, sprawy są w toku, czekamy tylko na rezultat. Te sprawy się ciągną niestety, z informacji przekazanych ostatnio na komisji przez panią prezes wynika, że potrwają minimum do końca roku. Dzisiaj mamy sytuację, że wiemy że księgowość działa, że o wszystkie liczby możemy prosić, że zarówno prezes jak i księgowa ze swoich zadań wywiązują się w sposób należyty. Myślę, że nie powinniśmy oczekiwać cudów, bo te zaszłości ciągną się już dość długo, że nagle w ciągu dwóch miesięcy zostaną rozwiązane.
Teraz chodzi tak naprawdę o to, żeby ta pożyczka, którą przekazaliśmy wcześniej została umorzona, żeby spółki nie obciążać dodatkowymi należnościami - broniła pomysłu dokapitalizowania spółki radna Beata Pochodnia. W swojej wypowiedzi radna zawarła jednak błąd, co potwierdził burmistrz Włodzimierz Żak. MTBS nie złożył pozwu opiewającego na całą kwotę zaległości od „Oczka”, bo przez niedopatrzenie jednego z poprzednich prezesów spółki pewna część długu …się przedawniła, i jest nie do odzyskania. Choć takie zachowanie można uznać za działanie na szkodę spółki, burmistrz nic z tym nie zrobił
Z opinią Beaty Pochodni nie mógł zgodzić się Adam Zaczkowski. - To nieprawda, że mamy wszelkie dane, na wszystkie pytania uzyskujemy odpowiedź. Ja już postawiłem je dzisiaj. Co z zagarniętymi kaucjami? Kiedy zostaną zwrócone? Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że zostało to zrobione nielegalnie. Ktoś – już nie będę używał nazwisk – te pieniądze „przejadł”. Burmistrz często powołuje się na wieloletnie zaniedbania, ale zaniedbania w jego ostatnich dwóch kadencjach – a szczególnie tego jednego prezesa (Ryszarda Mileja – przyp. red.) przerosły wszystkie dotychczasowe działania, które być może w pewnym sensie spowodowały, że sytuacja spółki jest nie za dobra. Jeśli chodzi o moje stanowisko wtedy: decydowała o nim wyłącznie merytoryka. Może faktycznie w momencie składania wniosku on nie był poparty dokumentami, ale one w trakcie zostały przedstawione (…) Został wtedy zatrzymany proces wpędzania spółki w długi, spółka zatrzymała generowanie strat (…) Bardzo łatwo jest poprawić wskaźniki rentowności spółki, zamieniając pożyczkę na dokapitalizowanie, bo taki, podejrzewam, jest główny cel tego zabiegu. Proponowałem inne możliwości. Żeby odroczyć spłatę pożyczki, żeby nie naliczać odsetek, być może umorzyć te odsetki. To są rozwiązania, które pozwoliłyby na to, żeby spółka miała czas na ściągnięcie należności. Ale nie. Teraz trzeba udzielić dokapitalizowania, pomimo tego, że jak podkreślam, nadal nie wiemy jak spółka zamierza rozwiązać w przyszłości problemy, w które popadła. Ja nie mam pretensji do pani prezes, że z nich jeszcze „nie wyszła”. Bo to za mało czasu. Ale mam pretensje do burmistrza, że prowadzi taki nadzór nad spółką, że do tej pory te problemy nie zostały załatwione. Zdarza się, że się postawi na „niewłaściwego konia”, i ewidentnie taki przypadek mieliśmy, i mylić się jest rzeczą ludzką. Ale trwać w tym błędzie… – raz jeszcze zabrał głos Adam Zaczkowski. Zapowiedział, że wniosku o dokapitalizowanie spółki nie poprze.
- Nie zrobi pan ze mnie winnego niechęci niesienia pomocy dla MTBS. Zawsze byłem za tym, podkreślałem, że spółkę należy wyciągnąć z kryzysu. Nie jest prawdą, że dzisiejsze nie zagłosowanie przeze mnie za dokapitalizowaniem spółki spowoduje, że znajdzie się ona w trudniejszej sytuacji i straci płynność finansową. To jest tylko zabieg księgowy, spółka dodatkowych pieniędzy do ręki nie dostanie. Zaproponowałem rozwiązania, które byłyby dla spółki identyczne w skutkach co dokapitalizowanie: odroczenie zobowiązań do czasu, kiedy zostaną nam przedstawione rzetelne dane przyszłościowe – kierował słowa do burmistrza Żaka Adam Zaczkowski.
Włodzimierz Żak przyznał, że na wspomnianym wcześniej Ryszardzie Mileju się zawiódł, wskazał jednak, że prokuratura nie podjęła czynności w sprawie kierowanych wobec niego zarzutów . – Zabrakło dowodów? – pytał burmistrz. Warto jednak pamiętać, że choć faktycznie Prokuratura Rejonowa w Myszkowie odmówiła wszczęcia postepowania wobec byłego prezesa spółki, MTBS mógł złożyć zażalenie na to postanowienie. Nie zrobił tego, bo … w siedzibie spółki zaginęło pismo z prokuratury.
- Dlaczego dziś zmieniłem zdanie? Bo dziś widzę liczby, widzę po raz pierwszy od czasu dwóch ostatnich prezesów, etap postępowania w spółce, o której możemy powiedzieć, że pewne rzeczy zostały w niej „wyprostowane”. Ale dziś stajemy przed zagadnieniem: czy chcemy żeby pozostałe etapy zostały zrealizowane, czy chcemy w tym przeszkodzić? (…) W tej chwili liczby w sprawozdaniach finansowych i przekazywanych dla państwa informacjach nie zmieniają się, są powtarzalne. Czyli została uporządkowana księgowość. I dziś macie państwo znacząco większą wiedzę (…) Nie zgodzę się, że nie macie państwo informacji o tym co dzieje się w spółce (…) Na większość z państwa pytań odpowiedzi i informacje ze strony pani prezes i księgowej padły, i państwo macie obraz w jakiej sytuacji jest spółka. Prawdą jest, że ja popierając dziś wniosek chcę spółce pomóc po to, żeby spółka sobie poradziła w okresie „bezwładności” (kiedy trwa postepowanie o odzyskanie należności od Galerii „Oczko” – przyp. red.) Ja chcę pomóc spółce w tej zadziwiającej sytuacji, w jakiej się znalazła. Bo ja do końca swego życia nie zrozumiem, jak można było podpisać na 30 lat tak niekorzystną dla spółki umowę, gdzie spółka jest zakładnikiem kogoś, kto wynajmuje na majątku publicznym i jeszcze ma 9 milionów złotych żyrowania ze strony spółki. Gdzie byli wtedy wszyscy ci, którzy dziś krzyczą, że jest tak źle? (…) Radni wtedy na dwóch komisjach zostali „ograni”, bo odczytywano umowę, której radnym nawet nie chciano pokazywać. Tak to wyglądało.
Możemy nadal pastwić się, tkwić w historii spółki, tylko czy w ten sposób pomożemy spółce?
Oczywiście, możecie mieć państwo obawy. Ale według mnie za dużo mamy na szali, żeby nie pomóc spółce w tym momencie. Jeżeli zaczną być kończone sprawy przed sądem, wtedy nie będzie już problemów z płynnością w spółce. Ja nie mam tej odwagi, żeby powiedzieć państwu, że coś będzie na pewno. To jest życie gospodarcze, to jest werdykt organu zewnętrznego (…) Dziś będziemy decydować o pewnym zabiegu księgowym. Jego cel jest taki, żeby dokapitalizować spółkę po to, żeby ona natychmiast zwróciła pożyczkę. My na styku gmina - spółka wyprostujemy wzajemne rozliczenia, poprawimy w ten sposób płynność spółki – bronił pomysłu dokapitalizowania MTBS-u burmistrz Włodzimierz Żak.
Z jego argumentacją nie zgodziło się czterech radnych (Eugeniusz Bugaj, Adam Zaczkowski, Dariusz Muszczak i Iwona Skotniczna), trzech się wstrzymało od podjęcia decyzji (Beata Jakubiec – Bartnik, Mirosława Picheta i Jerzy Woszczyk), pozostałych trzynastu radnych (w głosowaniu nie wziął udziału Jacek Trynda) zagłosowała za wnioskiem burmistrza. Można też kwestionować logikę tłumaczeń burmistrza, związaną z jego oceną umowy pomiędzy TBS a inwestorem „Oczka”. Umowa rzeczywiście jest skandaliczna, Gazeta Myszkowska pisała o tym od samego początku. Nasze zarzuty potwierdził burmistrz Żak 6 lat temu, gdy objął stanowisko, zapowiadał rozwiązanie problemu przez rozwiązanie umowy. Nie zrobił nic.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze