(Myszków) O lokatorach wyrzucanych, często siłą, z mieszkań, które kupił Cezary Buczek w bloku przy Sikorskiego 51 pisaliśmy już wiele razy. W ub. tygodniu materiał dotyczący losów lokatorów „Strefy 51” wyemitowała Telewizja Silesia (do obejrzenia na www.tvs.pl). Do wielu historii już przez nas opisywanych dodamy kolejną. Chory na raka krtani pan Włodzimierz, zastał zmienione zamki, gdy wrócił z kolejnej chemioterapii w gliwickiej klinice. Od nowego właściciela, Cezarego Buczka nigdy nie dostał nawet pisma, że zmienił się właściciel mieszkania. Mieszkania nr 18, z którego cały dobytek robotnicy wynajęci przez Buczka wyrzucali wprost na ulicę. Za namową redakcji Gazety Myszkowskiej 7 maja pan Włodzimierz złożył do Prokuratury Rejonowej w Myszkowie obszerne doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Cezarego Buczka, właściciela mieszkań.
Nie ukrywamy: doniesienie zostało przygotowane w naszej redakcji. Oprócz Prok. Rej. w Myszkowie, z prośbą o objęcie śledztwa nadzorem wysłaliśmy je również od Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach. To nie nadgorliwość. Wcześniej, pan Włodzimierz dwa razy odwiedził Komendę Powiatową Policji w Myszkowie z prośbą o pomoc, z zamiarem złożenia doniesienia o przestępstwie:
- Ok. połowy lutego zgłosiłem się na policję (KPP w Myszkowie) złożyć skargę na zniszczenie mojego mienia (obecność odnotowana w ewidencji wejść w KPP). Tam policjanci nie przyjęli zgłoszenia o przestępstwie, żądali podania świadków zdarzenia (zniszczenia mebli, dokumentów).
Kolejny raz byłem w KPP w Myszkowie 16 lub 17 marca 2010. Próbowałem ponownie złożyć doniesienie o przestępstwie. Trafiłem do jednego z policjantów, kazał chwilę zaczekać, za chwilę miał przyjmować moje doniesienie, ale wszedł inny z funkcjonariuszy i od wejścia zaczął mówić, że na takie zgłoszenie trzeba mieć świadków i że oni nie przyjmą zgłoszenia o przestępstwie. Nie wiem, jak nazywał się funkcjonariusz. Powtórzyłem, co się stało. Ponownie powtórzył, że bez świadków nie przyjmą żadnego zgłoszenia –opowiada swoją historię Włodzimierz. Doradzający nam w sprawie adwokat, zalecił więc złożenie doniesienia bezpośrednio do prokuratury, najlepiej apelacyjnej. I już możemy zapowiedzieć, że będą kolejne takie doniesienia. Może wtedy organy ścigania w Myszkowie zrozumieją, że w STREFIE 51 mamy do czynienia z czymś więcej, niż z kradzieżą roweru.
Mariusz, syn pana Włodzimierza, który w czasie jego pobytu w szpitalu doglądał mieszkania tak opowiada swoje spotkanie z nowym właścicielem mieszkań:
„Pod koniec wakacji 2009 ktoś mocno burzył się do drzwi. Gdy otworzyłem, mężczyzna wzrost ok. 170 cm, łysy przedstawił się jako Cezary Buczek, powiedział że jest właścicielem 11 mieszkań i że ci, którzy chcą zostać, muszą płacić podwyższony czynsz, a ci którzy nie chcą, mają się wyprowadzić do 1 września 2009. Towarzyszyło mu dwóch o rosłej budowie ciała. Cała trójka zachowywała się arogancko, czułem się zastraszony, padały niecenzuralne słowa. Powiedzieli, że jeżeli nie oddam kluczy, wyrzucą mnie siłą. Kolejny raz na początku września 2009 przyszedł tylko ten, co przedstawiał się jako Cezary Buczek. Podsunął mi czystą kartkę, i dyktował, co mam napisać. Było coś w tym stylu: w dniu tym i tym, zdaję mieszkanie i że wszystkie rzeczy znajdujące się w mieszkaniu można wyrzucić na śmietnik. Wystraszony oddałem klucze, które kazał mi zostawić u sąsiadki. Z mieszkania zabrałem w pośpiechu tylko swoje rzeczy (kurtkę, ubrania). Wszystkie rzeczy ojca zostały w mieszkaniu, zamknąłem mieszkanie i jak kazał C. Buczek, zostawiłem klucze w mieszkaniu obok. Za ok. 3-5 dni przechodziłem obok bloku. Zobaczyłem, jak z mieszkania ojca były przez okno wyrzucane meble i rzeczy osobiste. Tak się bałem, że nawet nie zareagowałem.
Gdy pan Włodzimierz wrócił z kolejnej chemioterapii w Gliwicach, w drzwiach miał zmienione zamki. Na ile zdała się pomoc policji –piszemy wyżej. Zaczął mieszkać u przyjaciół. W marcu br. gdy poprosiliśmy, aby pokazał nam „swoje” mieszkanie, zobaczył już zmienione drzwi. Próbujemy otworzyć. Zamknięte. Ale pojawia się jakiś robotnik. Gdy pytamy, czy możemy zerknąć na mieszkanie, odmawia. Pan Włodzimierz formalnie ciągle jest lokatorem mieszkania przy Sikorskiego 51/18. Jak rodzina Golików, której historię opisywaliśmy kilka razy, jest dalej tu zameldowany.
W mieszkaniu oprócz rodzinnych pamiątek, zdjęć, obrazów i mebli była również rodzina biżuteria. Czy wszystko to zostało przez robotników wynajętych przez Cezarego Buczka wyrzucone na śmietnik? W marcu do firmy VIP z Sosnowca, należącej do Cezarego Buczka pan Włodzimierz wysłał pismo, z żądaniem informacji, gdzie są jego rzeczy osobiste z mieszkania. Pismo wróciło z adnotacją poczty „adresat wyprowadził się”. Kolejny adres firmy VIP pojawia się w dokumentach sprawy sądowej o zapłatę „zaległego” czynszu (ponad 2 tys. zł), którą Buczek wytoczył rodzinie Golików. To proces, w którym redakcja GM prawnie pomaga rodzinie z czwórką dzieci wyjść z mieszkaniowych kłopotów. A VIP wg. dokumentów jest teraz w Katowicach, na Korczaka 38. Pod tym adresem jak sprawdzili współpracujący z nami dziennikarze Telewizji Silesia mieszka obecnie Cezary Buczek, ale z dziennikarzami nie chciał rozmawiać. Niewykluczone, że VIP wkrótce pojawi się w innym miejscu. Korczaka 38 to jeden z bloków należących do Cezarego Buczka w Katowicach-Szopienicach. Wszystkie jego mieszkania mają adresy od 32-38. Wszystkich mieszkań na Śląsku, jak Buczek sam chwalił się w Myszkowie do Anny Golik ma ponad 300. Ma się gdzie przeprowadzać.
ZGŁASZAJCIE SIĘ! SZUKAMY ŚWIADKÓW!
Redakcja Gazety Myszkowskiej do obrony lokatorów z mieszkań wykupionych przez Cezarego Buczka pozyskała sponsora, pana Wojciecha Łubiankę. Jesteśmy pewni, że żaden z byłych lokatorów STREFY 51 nie został pozbawiony lokalu zgodnie z prawem. Cezary Buczek podnosił czynsz nie zachowując obowiązkowego 3 miesięcznego terminu wypowiedzenia warunków czynszu, a później nie oglądając się na ustawowe terminy bezprawnie wypowiadał lokatorom umowy najmu. Przy opuszczaniu mieszkań dochodziło nawet do przemocy fizycznej, jak w przypadku pana Andrzeja, dziś lokatora Domu dla Bezdomnych prowadzonego przez Chrześcijańskie Stow. Dobroczynne Kościoła Zielonoświątkowego. Gazeta Myszkowska nie rozwiąże z pewnością wszystkich problemów lokatorów Sikorskiego 51, ale na bezprawie z jakim spotkali się ci ludzie nie mamy zamiaru być obojętni. Budujemy coś w rodzaju koalicji poszkodowanych przez Cezarego Buczka. Będziemy starali się wykazać, że jego działanie narusza prawo. Ale to praca wymagająca też pomocy osób i firm, myślących podobnie jak my. Wsparcie finansowe dla naszych działań zaoferował Wojciech Łubianka z Mrzygłodu. Tak motywuje swoją pomoc: -Zaoferowałem poszkodowanym pomoc finansową w postaci pokrycia kosztów porad prawnych w tej sprawie z dwóch powodów: Po pierwsze- wzruszyła mnie trudna sytuacja tych rodzin, jestem oburzony bezczelnością nowego właściciela mieszkań, który prawdopodobnie z naruszeniem prawa pozbawił ich mieszkań i często doprowadził do zniszczenia dobytku. Jestem też pełen podziwu dla pracy Gazety Myszkowskiej, która angażuje w tę sprawę nie tylko swój czas, ale i pieniądze. Po drugie: uważam, że gdyby burmistrz Myszkowa miał gospodarską rękę w rządzeniu miastem, to miasto byłoby pierwszym, które kupi od syndyka te 11 mieszkań, aby zwiększyć liczbę mieszkań komunalnych. Pamiętam z GM, że miasto nie było zainteresowane tymi mieszkaniami, jedyny zainteresowany SM Mystal kupić ich nie mogła, bo Rada Nadzorcza nie zgodziła się na transakcję. Nie wiem, czy zostanę burmistrzem Myszkowa, ale nieskuteczność obecnych władz miasta w rozwiązywaniu trudnych problemów mieszkaniowych Myszkowa jest porażająca. Od lat słyszę o chęciach kupna od starostwa byłych internatów na mieszkania komunalne i choć starosta chce sprzedać, miasto udaje, że chce kupić. A mieszkań nie przybywa. To, do czego doszło z mieszkaniami przy Sikorskiego 51 to skandal i kompromitacja burmistrza.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze