(Podzamcze, gmina Ogrodzieniec) Dlaczego warto inwestować w edukację małych dzieci? Jakie są bariery w dostępie do edukacji dzieci ze środowisk wiejskich – na te pytania i wiele innych dotyczących systemu edukacji w Polsce próbowali odpowiedzieć uczestnicy debaty z cyklu „Bo jakie początki, takie będzie wszystko”, która odbyła się 17 marca w Szkole Podstawowej im. Władysława Broniewskiego w Podzamczu.
Dobrze znana w powiecie myszkowskim i zawierciańskim Fundacja „Elementarz” zorganizowała debatę, która była poświęcona m.in. barierom w dostępie do edukacji małych dzieci i roli małych wiejskich szkół, które prowadzą organizacje pozarządowe. Partnerem „Elementarza” w tym przedsięwzięciu była Fundacja Rozwoju Dzieci im. Jana Amosa Komeńskiego.
- Fundacja Komeńskiego zwróciła się z prośbą do nas o zorganizowanie debaty, głównie skierowanej do organizacji pozarządowych, które prowadzą lub w przyszłości chciałyby założyć alternatywne przedszkola. Mimo, że skierowaliśmy zaproszenia do wielu organizacji, niewiele podmiotów z nich skorzystało. W naszej debacie wzięli udział przedstawiciele różnych środowisk – oprócz wspomnianych organizacji pozarządowych, na spotkaniu byli obecni studenci pedagogiki wczesnoszkolnej, kadra naukowa z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach i nauczyciele z małych wiejskich szkół. Z tej właśnie racji, że była to grupa bardzo różnorodna, debata była bardzo ciekawa. Mieliśmy bowiem możliwość spojrzeć na system edukacyjny w Polsce z wielu punktów widzenia – podsumował spotkanie Andrzej Jabłoński, prezydent Fundacji „Elementarz”.
INWESTYCJA NA PRZYSZŁOŚĆ
Jak dowodziła podczas spotkania Teresa Ogrodzińska z Fundacji im. J. A. Komeńskiego, inwestycja w edukację małych dzieci nie tylko się opłaca, ale również się opłaca. Jak się okazuje, w okresie wczesnego dzieciństwa dziecko najszybciej się rozwija - mózg sześciolatka osiąga już ciężar mózgu dorosłego człowieka. - W mózgu sześciolatka synaps (połączeń nerwowych) jest bardzo dużo, a u 14-latka jest ich już dużo mniej. Te synapsy ułatwiają dzieciom zdobywanie różnych umiejętności, rozwijanie dyspozycji, ale też zdobywanie wiedzy. Jednak po spełnieniu swojego zadania synapsy zanikają. Dlatego ważne jest, aby w tym najwcześniejszym okresie życia dziecka wykorzystać tę gotowość mózgu do chłonięcia wiedzy – powiedziała Teresa Ogrodzińska - Dla przykładu, jeżeli 6-miesięcznemu dziecku nie będziemy czytać bajek, to co prawda nauczy się ono czytać, ale proces ten będzie dłuższy i trudniejszy niż u dziecka, który od urodzenia słucha bajek.
O tym, iż edukacja małych dzieci, jest opłacalna ze względów ekonomicznych, wyliczył laureat prestiżowej nagrody Nobla – James Heckman. Jego zdaniem, inwestowanie w rozwój i edukację dzieci do 6 roku życia daje zwrot w wysokości (co najmniej) czterokrotnej. Jak dowodzi noblista, stopa zwrotu inwestycji maleje wraz ze wzrastaniem wieku dzieci, a więc inwestowanie w przygotowanie zawodowe (ale tylko pod względem ekonomicznym) nie jest już opłacalne. Co prawda zwrot środków nastąpi dopiero za kilkanaście lat, ale ważne jest, aby już teraz tworzyć ścieżkę edukacyjną dla naszych dzieci. W końcu ktoś w przyszłości musi pracować na nasze emerytury. A poza tym – jak podkreślała T. Ogrodzińska – inwestycja w edukację przedszkolną zwraca się w przyszłości w postaci wykształconego społeczeństwa.
Co ważne, w przedszkolu rodzice otrzymają wsparcie od wykwalifikowanych nauczycieli, dzięki czemu będą oni mogli już w początkowych latach życia dziecka eliminować ewentualnie pojawiające się deficyty, jak np. dysleksję i dysgrafię. Łatwiej też w tym okresie rozwiązywać inne problemy - jak choćby przejawy agresji u dzieci.
- Jak wykazują badania, dzieci o wysokim stopniu agresji prezentowanej w wieku 5 lat wielokrotnie częściej nie kończą edukacji na poziomie ponadgimnazjalnym niż dzieci, które takich skłonności nie przejawiały. Jeżeli pięciolatek zachowuje się agresywnie, to dosyć łatwo odkryć powody takiego zachowania. Dziecko może być np. głodne, słabo widzieć lub mieć kłopoty w kontaktach z rówieśnikami. Łatwo w tym momencie zareagować i pomóc, za kilka lat może być już za późno – wyjaśniała T. Ogrodzińska.
OPIEKA A EDUKACJA?
Nie można jednak zapominać, iż edukacja małych dzieci powinna być dobrej jakości. W przeciwnym razie „edukacja” będzie niczym więcej niż zwykłą opieką. Jakie więc warunki powinny być spełnione, aby z przedszkola i szkoły nasze dzieci wynosiły jak najwięcej?
– Zgodnie z przeprowadzonymi badaniami są to trzy czynniki. Przede wszystkim to dobrze przygotowany nauczyciel, który potrafi indywidualnie podejść do każdego dziecka, mając na względzie to, iż każde dziecko może mieć inne potrzeby. Powinien też stworzyć każdemu dziecku przestrzeń, aby mogło ono samodzielnie próbować rozwiązywać zadania, popełniać błędy i je poprawiać. Ponadto potrzebny jest dobry program oraz współpraca pomiędzy rodzicami i nauczycielami. Gdy te trzy warunki będą spełnione, to będziemy mieć pewność, że to, co dzieciom proponujemy, jest wysokiej jakości – powiedziała podczas spotkania Teresa Ogrodzińska.
Jeżeli chodzi o edukację małych dzieci, to przed Polską jeszcze długa droga. Do końca 2010 roku jesteśmy przez Unię Europejską zobowiązani do tego, aby 90 procent naszych dzieci posłać do przedszkoli, a 33 procent dzieci poniżej 3 roku życia powinno mieć dostęp do opieki żłobkowej. Tymczasem nasza polska rzeczywistość wygląda nieciekawie - pod koniec 2008 roku tylko 33 procent dzieci korzystało z przedszkoli i tylko 2 procent było objętych opieką żłobkową.
Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, iż sytuacja w naszym kraju pod względem edukacji przedszkolnej zmienia się na lepsze. Dzięki staraniom organizacji pozarządowych dwa lata temu w ustawie o systemie oświaty uwzględniono alternatywne formy edukacji przedszkolnej. Dzięki temu zapisowi w małych ośrodkach wiejskich było możliwe uruchomieni alternatywnych przedszkoli, a ich prowadzeniem zajęły się głównie stowarzyszenia lub fundację. Doświadczeniami z prowadzenia takich właśnie placówek podczas spotkania w Ogrodzieńcu podzieliła się Maria Lorek z Fundacji „Elementarz”. Natomiast o możliwości finansowania działań dla małych dzieci opowiedział Andrzej Jabłoński.
PROBLEMY POLSKIEJ OŚWIATY
Jedną z najważniejszych kwestii, którą poruszano podczas debaty, była sprawa finansowania edukacji małego dziecka. Przedszkola (w dużej mierze) z własnych środków utrzymują samorządy gminne, które często posiadają skromne środki budżetowe. Ponieważ gminy nie otrzymują na prowadzenie przeszkoli pomocy finansowej z państwa, niejednokrotnie po prostu nie stać ich na prowadzenie przedszkoli.
Z krytyką uczestników debaty spotkał się pomysł posłania 6-latków do szkół podstawowych. Zdaniem zgromadzonych w ślad za zmianami w edukacji wczesnoszkolnej nie poszły niestety nakłady finansowe. Szkoły często nie są przygotowane na przyjęcie dzieci w tym wieku, ponieważ brak w nich odpowiednich pomieszczeń, pomocy dydaktycznych i ogródków.
Istotnym problemem w naszym systemie oświaty – jak twierdzą uczestnicy debaty – jest też brak ciągłości w myśleniu o edukacji. Okazuje się bowiem, że każdy etap edukacji traktowany jest jako przygotowanie do następnego, a winą za nieprzygotowanie uczniów do podjęcia nauki w szkole wyższego szczebla obarcza się poprzedników.
Wiele uwagi również poświęcono zawodowi nauczyciela. Jak twierdzą uczestnicy debaty, widoczny jest spadek prestiżu zawodu nauczyciela – zarówno w oczach rodziców, jak i uczniów. Problem również tkwi w samym nauczycielu, który nierzadko nie podchodzi indywidualnie do każdego ucznia, ale też traktuje program szkolny jak wyrocznię. Jak zauważyli uczestnicy debaty, wśród nauczycieli niewiele jest osób z powołaniem, a nierzadko o doborze kadry nauczycielskiej decyduje nepotyzm.
Pobocznym wątkiem debaty, poruszonym przez Andrzeja Jabłońskiego, była kwestia związków zawodowych i Karty Nauczyciela. – Uważam, że w placówkach edukacyjnych, począwszy od żłobków, a skończywszy na wyższych uczelniach nie ma miejsca dla polityki i związków zawodowych. Nauczyciel to urzędnik państwowy, który powinien wywiązać się ze swoich obowiązków jak najlepiej. Natomiast związki zawodowe przenoszą swoje działania na teren szkoły, organizując strajki nauczycieli czy chroniąc „bylejakości” niektórych nauczycieli. Uważam również, iż należy znieść Kartę Nauczyciela, bo przecież stosunki pomiędzy pracownikiem a pracodawcą reguluje kodeks pracy – powiedział A. Jabłoński.
Aleksandra Kubas
Napisz komentarz
Komentarze